10.06.2019 | Czytano: 7053

III liga: Brawo Wy! (podsumowanie sezonu + statystyki)

Dla piłkarzy NKP Podhale drugie miejsce to największy sukces w krótkiej historii klubu. Może trochę niespodziewany, ale przez to właśnie tak wspaniały.

Przed sezonem chyba nikomu na myśl nie przyszło, że do ostatniej sekundy nowotarżanie walczyć będą o drugą ligę. Tym bardziej jest się z czego cieszyć. Być może niektórzy będą zawiedzeni brakiem awansu, ale … Jeśli ktokolwiek w jakichkolwiek zakładach przed sezonem wytypowałby klub z Nowego Targu, że będzie bił się o awans, ten dzisiaj byłby bogatym człowiekiem. No, chyba że jakiś desperat, zawodowy ryzykant… Ale czy ktokolwiek stawiał nań w ogóle, mając w pamięci chociażby kiepski start?

Lepszy rydz, niż nic

Nie dlatego, że nie wierzyło się w umiejętności piłkarzy, ale dlatego, że nowotarżanie rozpoczęli sezon – od porażki z Chełmianką i remisu z Wisłą Sandomierz. Nie błyszczeli też w kolejnych potyczkach i o optymizm było trudno. Do dziewiątej kolejki, od której zaczął się marsz w górę tabeli, zanotowali pięć remisów. Wielu kibiców psioczyło, ale… „lepszy wróbel w garści niż gołąb na dachu”. „Lepszy rydz (czytaj: punkt) niż nic. Suma, summarum dało to niezły wynik - trzecie miejsce po rundzie jesiennej. Świetna pozycja do ataku, bo tylko punkt nowotarżanie tracili do mistrza jesieni Hutnika Kraków, a od rzeszowian mieli tylko gorszy bilans bramkowy.

W kolejnych wygranych spotkaniach mówiło się, że wynik lepszy niż gra. W piłce jednak nie wrażenia artystyczne są najważniejsze, bo za nie nikt nie dodaje punktów w tabeli. O tym jak grali Podhalanie wszyscy szybko zapomną, a tabele pozostają na wieki. A w niej nie da się ukryć, że podopieczni Dariusza Mrózka byli wysoko. Twierdza Nowy Targ nie została przez nikogo zdobyta.

Podhale tylko raz przegrało, na inaugurację ligi 11 sierpnia. W kolejnych 16 spotkaniach nie doznało goryczy porażki. Odniosło dziewięć zwycięstw, w tym sześć pod rząd. Na ten dorobek złożyło się też siedem remisów. Takiego osiągnięcia NKP nie miał w historii trzecioligowych występów. Nigdy po rundzie jesiennej nie znajdował się tak wysoko w tabeli.

Chwilo trwaj

Ale to był nic w porównaniu z tym co wydarzyło się w rundzie rewanżowej. Nowotarżanie prowadzeni przez Dariusza Mrózka szli jak burza. Wrzucili piąty bieg już na początku wiosennej rundy. Nikt nie był w stanie ich zatrzymać przez kolejnych 12 spotkań. To zwycięska seria, najdłuższa w historii występów w tej klasie rozgrywkowej. I, choć mało kto przypuszczał, że wytrzymają do końca, to jednak w samej końcówce Podhale miało cztery punkty przewagi i miało w swoich rękach wygranie ligi. Wtedy chciało się wykrzyknąć – chwilo trwaj! Ale, niestety, nie trwała do końca sezonu.

Pierwszej porażki górale doznali dopiero w 30 kolejce i kto wie, czy ona nie zadecydowała o tym, że w niedzielę po ostatnim gwizdku sędziego nie cieszyli się z awansu do drugiej ligi. Podhale długo przewodziło ligowej stawce. Kibice już widzieli swoich ulubieńców w centralnych rozgrywkach. Byliby pierwsi z naszego regionu tak wysoko. W ostatnich pięciu meczach nowotarżanie przegrali trzy i z takim samym bilansem punktowym co rzeszowska Stal musieli zadowolić się drugą pozycją. Może za rok słoneczko zaświeci góralom.

Klucze do sukcesu

O sukcesie – bo tak drugie miejsce należy traktować – zdecydowało wiele czynników.

1. Stabilizacja. Wcześniej co rundę zmieniano 80% składu. gdy piłkarze się zgrali, gdy zadziałała między nimi chemia, był już koniec rundy lub sezonu. Tym razem działacze poszli po rozum do głowy, nie mieszali mocno w składzie, poczynili małe retusze i to przyniosło nadspodziewanie dobry efekt.

2. Architekt sukcesu! Sukces ma wielu ojców – mówi popularne powiedzenie, ale w przypadku nowotarskiej drużyny jest to akurat coś pozytywnego. W kontekście sukces nie sposób nie powiedzieć o Dariuszu Mrózku, który zasłużył na miano trenera sezonu. To był Co prawda często się mówi, „że jesteś tak dobry jak ostatni mecz”, ale w tym przypadku nie można tego powiedzieć. Sposób w jaki poukładał zespół i z jakich piłkarzy ich złożył – musi budzić podziw tak dla jego talentu, warsztatu szkoleniowego, jak i…. znajomości psychologii. Solidną i konsekwentną pracą, potrafił stworzyć zespól zdolny do sukcesów. Tytan pracy. Mało mówi, dużo robi. Trener bez manier, wybujałych ambicji i aurą wielkopańskości podlanej butą i arogancją. To zdecydowane przeciwieństwo jego poprzednika. On nie zapierał się rzeczywistości. Jak zespół zagrał słabo potrafił to przyznać i powiedzieć z rozbrajającą szczerością: „Nie zagraliśmy dobrego spotkania, ale kto o tym będzie pamiętał za tydzień. Ważne są punkty”. Jego poprzednik z kolei odsyłał tych, którzy się z jego zdaniem nie zgadzali, do prześledzenia jeszcze raz meczu na wideo. Nie ukrywam, że Mrózek po zatrudnieniu był to człowiek zagadka. Dziś myślę, że wysokiej oceny panu Dariuszowi nie trzeba odmawiać.
Trzeba też zaznaczyć, że jest pierwszym trenerem – po reformie trzeciej ligi – który w Podhalu wytrwał cały sezon. Jego poprzednicy szybko tracili pracę lub kończyli dzieło poprzedników.

3. Atmosfera. Na boisku i poza nim. Wszyscy podkreślali, że w szatni i na murawie były prawdziwie rodzinne stosunki. To tak jak w słynnych „Trzech muszkieterach” – jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. I to jest to!

4. Solidny bramkarz. Mateusz Szukała może poszczycić się rekordowymi osiągnięciami. Przez 573 minuty nie przepuścił piłki do siatki. Rozpoczął znakomitą serię bez straconej bramki 22 września z Podlasiem, a zakończył 28 października ze Stalą Kraśnik. Ktoś mógłby pomyśleć, że obrona nie popełniała błędów i nie miał w tych spotkaniach nic do roboty. Wprost przeciwnie. Wielokrotnie ratował zespół z opresji. Jego parady oklaskiwali kibice nie tylko w Nowym Targu, ale również przeciwnej drużyny. Drugim razem przez 408 minut nikt nie potrafił go pokonać. Siedemnaście spotkań ukończył z czystym kontem, w tym jedenaście w rundzie rewanżowej!. Obronił trzy karne. Perfekcjonista w każdym calu. Jego zmiennik w rundzie jesiennej - Eryk Niemira - zanotował jedną obronioną jedenastkę (w 91 minucie w meczu z Wiślanami) i jeden mecz zakończony na ”zero”, z Orlętami.

5. Defensywa – straciła 27 goli (8 na własnym boisku!) tyle samo co mistrz ligi. Po odejściu Cyferta jego miejsce na środku obrony zajął Słowak Baran, z ogromnym bagażem doświadczeń z polskich lig. Jego rodak na boku (obrona, pomoc) Drobnak imponował świetnymi dośrodkowaniami. Pozostali też zasłużyli na wyróżnienie.

6. W środku pola rządził i dzielił Dynarek. Zresztą jak przystało na kapitana. Wykonawca stałych fragmentów gry. Solidny i profesjonalny w pracy.

7. Killer na boisku, czyli Artur Pląskowski. Do ostatniej kolejki bił się o koronę króla strzelców w lidze. Przegrał jednym trafieniem, lecz dla Podhala był bezcenny. 19 razy pokonywał bramkarzy przeciwników. Potrafił walczyć w powietrzu o górną piłkę.

Grali do końca

Podhale cztery gole zdobyło w doliczonym czasie gry, w meczach:
Avia Świdnik – NKP Podhale Nowy Targ 2:2 (2:0)
2:2 Bedronka (Pląskowski) 90+5
NKP Podhale Nowy Targ – Soła Oświęcim 7:1 (3:0)
7:1 Barbus 90+1
KSZO Ostrowiec Świętokrzyski – NKP Podhale Nowy Targ 2:3 (1:1)
2:3 Pląskowski (Dynarek) 90+2 głową po rzucie rożnym
NKP Podhale Nowy Targ - KSZO Ostrowiec Świętokrzyski 2:0 (1:0)
2:0 Pląskowski (Mizia) 90+3

Straciło jednego w meczu:
Wiślanie Jaśkowice – NKP Podhale Nowy Targ 2:2 (0:1)
2:2 Kuliszewski 90+3 po wyrzucie z autu

Niewidoczni

Na sukces pracowało wiele osób. Więcej niż przeciętnemu kibicowi mogłoby się wydawać. Cześć z nich było widać, jak piłkarzy, na zielonej murawie. Innych nie.

To na pewno asystenci Dariusza Mrózka – Marcin Zubek i Mateusz Wójcik. Pierwszy to prawa ręka i powiernik trenera. Człowiek od „czarnej roboty”. Często niedoceniony, a wykonuje sumienie wiele zadań. Drugi dbał o formę bramkarzy. To dzięki niemu Szukała wszedł na szczyt i osiągnął życiową formę. Potrafi zadbać, by rywalizacja golkiperów odbywała się na zdrowych zasadach.

Człowiek orkiestra – tak można powiedzieć o kierowniku zespołu Arkadiuszu Marczyku. Wszystko zorganizuje, dba o dobre kontakty z mediami ( w tym miejscu wielkie dzięki Arku za pomoc), nigdy nie powie, że nie ma czasu. A przecież podczas sparingów oprócz notatek dla „pismaków” robi zdjęcia i filmuje mecz dla potrzeb szkoleniowych.

Jan Buczek – kolejna postać, nadająca kolorytu drużynie. Odpowiedzialny za sprzęt. Dba nie tylko o to w co ubrać piłkarzy, ale także, by po meczu mieli pełne żołądki.

Artur Pustułka – fizjoterapeuta cieszący się dużym zaufaniem zawodników, co jest kluczowe w jego pracy.

Na medal w tym sezonie zapracowało wiele osób, często bardzo niewidocznych, którzy swoje zadania wykonują z dala od murawy. Cegiełkę oczywiście dołożyli działacze, z prezesem Andrzejem Podgórskim na czele i Aleksandrem Bukańskim. Swój udział mieli też ludzie odpowiedzialni za marketing, promocję, media. Nie można zapomnieć o głównym sponsorze Wiesławie Wojasie. Każdy na swój sposób może powiedzieć, że to jego sukces. I tak rzeczywiście jest.

Stefan Leśniowski
 

Komentarze







Tabela - V liga

Lp Drużyna Mecze Punkty
1. Tarnovia Tarnów 8 19
2. Dunajec Zakliczyn 8 19
3. KS Biecz 8 17
4. Sokół Słopnice 8 16
5. Okocimski KS Brzesko 8 16
6. Dunajec Nowy Sącz 7 13
7. Sandecja II Nowy Sącz 8 13
8. Metal Tarnów 8 12
9. Kolejarz Stróże 8 11
10. Orzeł Dębno 8 11
11. Zalesianka Zalesie 8 10
12. GKS Drwinia 8 6
13. GLKS Gromnik 8 5
14. Orkan Szczyrzyc 8 5
15. Unia II Tarnów 7 4
16. LKS Szaflary 8 3
zobacz wszystkie tabele

Terminarz

zobacz więcej
reklama