09.02.2019 | Czytano: 2476

Ekstraklasa kobiet: Góralki w półfinale! (+zdjęcia)

Panie - po przerwie dla reprezentacji kraju, która skutecznie „biła” się o prawo gry w mistrzostwach świata - wróciły na parkiety. Są w decydującej fazie mistrzostw kraju. Odbyły się spotkania ćwierćfinałowe.

Góralki po dramatycznym spotkaniu okazały się lepsze od Zbąszynia i awansowały do półfinału

Górale Nowy Targ – MOS Zbąszyń 7:6 (1:1, 2:3, 4:2)
Bramki dla Górali: Białoń 2, Fuła 2, Krzystyniak, Piekarczyk, Siuta
Stan rywalizacji w play off do dwóch wygranych: 2:0
Górale: Jachymiak – Lech, Sarna Pohrebny, Grynia, Piekarczyk, Siuta, Fuła, Pazdro, Dunaj, Krzystyniak, Kubowicz, Węgrzyn, Rokicka, Panek, Białoń. Trener Jacek Michalski.

Spotkały się dwa zespoły o identycznym potencjale. Nic więc dziwnego, że spotkanie było zacięte i trzymało widzów w niepewności do ostatniej sekundy. Gospodynie rozpoczęły od prowadzenia. Soczystym strzałem popisała się Białoń. Przyjezdne nieźle się prezentowały. Były bardziej kreatywne i grały zespołowo. Wyrównującą bramkę zdobyły, gdy na ławce kar przebywała Piekarczyk.

Ona była też przy starcie drugiego gola. Miała zawodniczkę za plecami i nie zdołała jej dogonić i przeszkodzić w oddaniu strzału. Chwilę później góralki przegrywały już 1:3. Wtedy sprawy w swoje ręce wzięła Fuła. Najpierw przecudnie minęła obronę, rozłożyła bramkarkę, ale zabrakło milimetrów, by piłeczka znalazła drogę do bramki. Ale co się odwlecze… Kolejne dwie jej akcje przyniosły bramkowe zdobycze. Rywali nie zasypiały gruszek w popiele i atakowały bardzo groźnie. Inna rzecz, że gospodynie zapędzały się pod bramkę rywalek i pozostawiały jedną lub dwie przeciwniczki za swoimi plecami. To Zbąszyń schodził do drugą przerwę z jednobramkowym prowadzenie. Prowadzenie odzyskał po przepięknej akcji. Piłeczka jak po sznurku wędrowała od zawodniczki do zawodniczki, aż wreszcie zatrzepotała w siatce. Szansę na wyrównanie zmarnowała Krzystyniak, która nie wykorzystała karnego.

Trzecia odsłona rozpoczęła się od wyrównania, a chwilę później Piekarczyk zrehabilitowała się za błąd popełniony przy drugiej bramce. Góralki miały jednak gorące głowy. Zapędziły się pod bramkę przeciwniczek i te wyprowadziły kontrę trzy na zero. Kolejny remis. Szybka odpowiedź Krzystyniak, poprawka Siuty i można było odetchnąć z ulgą. Tak się tylko wydawało, bo za moment Węgrzyn została w dziecinny sposób ograna i rywalki złapały kontakt. Nie mając nic do stracenia na ostatnie dwie minuty wycofały bramkarkę i w szóstkę atakowały bramkę strzeżoną przez Jachymiak. Fuła przechwyciła piłeczkę, minęła rywalkę, lecz nie trafiła do pustej bramki. Na szczęście „pudło” Kasi nie miało przykrych konsekwencji i góralki po ostaniem gwizdku sędziego mogły świętować awans do półfinału.

Stefan Leśniowski
Zdjęcia Andrzej Pabian
 

Komentarze









reklama