06.01.2019 | Czytano: 2277

Ekstraklasa kobiet: Derby na remis (+zdjęcia)

AKTUALIZACJA (zdjęcia) Derby zawsze elektryzują kibiców, ale też rządzą się swoimi prawami. W takich spotkaniach trudno wytypować zwycięzcę. Pierwsze tegoroczne derby zakończyły się na remis.

Zawodniczki przystępują do takich konfrontacji z emanującą wolą wygranej. Nikt tutaj nie odstawi nogi. Taka też zażarta walka toczyła się na parkiecie hali na Nowie. Już pierwsze akcje w pierwszym spotkaniu zwiastowały sporą porcję emocji. 126 sekundzie wynik otwarły reprezentantki Podhala, ale nie cieszyły się nim zbyt długo. Odpowiedź starszych koleżanek była dubeltowa. Ale i młodsze szybko doprowadziły do wyrównania, jednak na przerwę schodziły z bramkowym mankiem (4:3). Podopieczne Jacka Michalskiego lepiej rozgrywały piłeczkę i po kolejnych 20 minutach prowadziły już różnicą dwóch bramek. Po kolejnych 7 minutach wygrywały 8:4. Wydawało się, że już jest po meczu, a tymczasem Podhale wykorzystało liczebną przewagę, za moment zdobyło drugą bramkę i przewaga stopniała do dwóch goli na korzyść Górali. Końcówka była emocjonująca, a ostatnie słowo należało do góralek.

- Doby mecz z obu stron. Mógł się podobać kibicom – mówi Jacek Michalski, szkoleniowiec Górali. - Dużo walki, sytuacji bramkowych, ale także przytrafiały się indywidualne błędy, po których padały gole. Dysponowaliśmy większym zasobem sił. Momentami byliśmy lepszym zespołem i to wszystko sprawiło, że po ostatniej syrenie cieszyliśmy się z wygranej.

- Nasza gra falowała. Przespaliśmy początek trzeciej tercji. Dwa błędy sprawiły, że rywalki odskoczyły na cztery gole. Pierwsza stracona bramką była po starcie piłeczki i kontrze, druga - po prezencie. Nasza zawodniczka podała piłeczkę rywalce jak na „patelni”. Przy jednej akcji Młynarczyk była faulowana, uszkodzono jej palec i trudno jej się broniło z usztywnionym palcem – powiedział kierownik drużyny, Włodzimierz Mamak.

Rewanż lepiej rozpoczęły góralki, które po strzale Rogali objęły prowadzenie w 13 minucie. Bardzo szybko wyrównała Fryźlewicz i ona też za moment wyprowadziła swój zespół na prowadzenie. W połowie meczu M. Mamak podwyższyła na 3:1. W trzeciej tercji Podhale nie wykorzystało dwóch karnych (Pudzisz, Florczak), ale za to z gry Kłak podwyższyła na 4:1. Końcówkę góralki zagrały va banque i po wycofaniu bramkarza, gając w szóstkę przeciwko czwórce rywalek zdobyły gola. Zaś w 58 min. zaspały kontakt. Na więcej je już nie było stać.

- Taki jest sport, kto więcej strzela, ten wygrywa – mówi Jacek Michalski. - Strzeliliśmy o jedną bramkę mniej, a do szczęścia potrzebowaliśmy dwóch. Można tylko pogratulować przeciwnikowi zaangażowania, determinacji walki od początku do końca. My zagraliśmy ospale. Czujność nasza została uśpiona po naszej wczorajszej wygranej. Zawodniczkom wydawało się, że mniejszym nakładem sił uda im się ponownie zwyciężyć, ładnie i spokojnie. Przez dwie tercje graliśmy źle. W pierwszej tercji nie mogliśmy wyjść z tercji. Przeciwnik grał od początku na 100% a może i na więcej.

Górale Nowy Targ – MMKS Podhale Nowy Targ 9:6 (4:3, 2:1, 3:2) i 3:4 (1:2, 0:1, 2:1)
Bramki: Lech, Siuta, Fuła, Krzystyniak, Rogala, Dunaj, Kubowicz, Węgrzyn, Rokicka – Pysz 3, Florczak, Kłak, Kowalczyk (I mecz); Rogala, Sarna Pohrebny, Siuta – Fryźlewicz 2, Kłak, M. Mamak (II mecz).
Górale: Jachymiak – Lech, Sarna Pohrebny, Grynia, Piekarczyk, Siuta, Fuła, Krzystyniak, Rogala, Panek, Białoń, Pazdro, Dunaj, Kubowicz, Węgrzyn, Rokicka.
Podhale: Dynda (Młynarczyk) – Timek, Florczak, Kłak, M. Mamak, Fryźlewicz, Pysz, E. Mamak, Gajewska, Pudzisz, Maciaszek, Kowalczyk, Osmala, Gruszczak, Majerczak.

Stefan Leśniowski
Zdjęcia Michał Adamowski 

Komentarze







reklama