18.12.2018 | Czytano: 4143

PHL: To nie był spacerek

Po 11-dniowej przerwie, związanej z wyjazdem kadry do Finlandii, hokeiści powrócili na ligowe tafle. W ciągu tygodnia rozegrają trzy kolejki.

Podhale wybrało się do Opola, gdzie ostatnio szło mu jak po grudzie. W październiku górale okazali się lepsi dopiero po dogrywce, w lutym wygrali jedną bramką, a wcześniejsze trzy konfrontacje zakończyły się triumfem Orlika. Tym razem też nie poszło jak z płatka. To nie był spacerek po opolskiej tafli.

Początek spotkania nie zapowiadał łatwej przeprawy. Toczony był pod dyktando gospodarzy, którzy stwarzali sytuacje pod bramką Odrobnego. Trzeba przyznać, że ich akcje ofensywne miały rozmach, ale…brakowało im wykończenia. Taką grę oglądaliśmy do 13 minuty. Wtedy na ławkę kar powędrował Szydło i przyjezdni zaatakowali bramkę Vilardo. Tej liczebnej przewagi nie wykorzystali, ale opolanie postanowili po raz kolejny być gościnni i zagrać w osłabieniu. Tym razem musieli przełknąć gorzką pigułkę. Niezawodny w takich sytuacjach Różański, z pierwszego uderzenia umieścił „gumę” w siatce..

Druga część meczu rozpoczęła się od przewagi gospodarzy (cztery na trzy), ale – mimo wielu prób – Odrobny nie dał się pokonać. Tymczasem „Szarotki” sprytnie i szybko rozegrały krążek w tercji opolan, Vilardo nie zdążył się przemieść i Guzik wpisał się na listę strzelców. Miejscowi złapali kontakt, gdy grali w przewadze. Górale zapomnieli o Jełakowie, który samotnie stał przed bramką i z backhandu wpakował krążek do bramki. Opolanie mogli się przekonać, że w meczu robili golkiperzy. W zespole gości wartością dodaną był Odrobny. Opolanie ze wszystkich sił próbowali go pokonać, strzałami z bliska, z dystansu, ale ten pewnie łapał krążek do ogromnej łapawicy, bądź go odbijał parkanami. Tymczasem „Szarotki” wyprowadziły kontrę i było wyjąć. Trójkowa kontra przyniosła trzecią zdobycz Podhalu. Moksunen zmusił ostatnią instancję opolan do wyjęcia „gumy” z bramki.

Opolanie się nie poddali. Gdy na ławce kar przebywał Michalski w zamieszaniu podbramkowym pokonali Odrobnego. Bramka ta dała im wiarę, że można coś ugrać z renomowanym przeciwnikiem i wprowadziła nerwowość w szeregach górali. Dochodziło do przepychanek. 45 sekund przed końcem Jacek Szopiński wezwał do boksu bramkarza (po raz drugi) i jego zespól w szóstkę próbował doprowadzić do wyrównania. Manewr się nie powiódł. Sammalmaa ustalił wynik spotkania trafieniem do pustej bramki.

Orlik Opole - TatrySki Podhale Nowy Targ 2:4 (0:1, 1:2, 1:1)
0:1 Różański – Koski – Sammalmaa (18:07 w przewadze)
0:2 Guzik – Sammalmaa – Moksunen (25:02)
1:2 Jełakow- Przygodzki – Kostek (30:08 w przewadze)
1:3 Moksunen – Worwa – Różański (33:58)
2:3 Trandin – Przygodzki – Kostek (46:07 w przewadze)
2:4 Sammalmaa (59:45 do pustej)
Orlik: Vilardo; Wojdyła – Kostek, Bychawski – Gawlik, Obrał – Sznotala; Przygodzki – Jełakow – Trandin, Walkow – Szydło – Gołowin, Gorzycki – Skrodziuk – Rzekanowski. Trener Jacek SZOPIŃSKI.
Podhale: Odrobny; Wajda – Tolvanen, Jaśkiewicz – Kolusz, Moksunen – Wsół, Mrugała –Dutka; Siuty– Dziubiński - Koski, Sammalmaa – Neupauer – Guzik, Wielkiewicz – Zapała – Michalski, Liikanen – Różański – Worwa. Trener Tomek VALTONEN.

Stefan Leśniowski
 

Komentarze







reklama