Sparing odbył się na boisku ze sztuczną nawierzchnią. Był to pierwszy sprawdzian nowej nawierzchni, jaka została ostatnio położona na tym boisku. Oczywiście Raków nie wystąpił w najmocniejszym składzie, bo przecież wczoraj późnym wieczorem zakończył potyczkę pucharową z Wigrami. Częstochowianie wystąpili więc z 5-6 zawodnikami z szerokiego składu pierwszej drużyny oraz z Akademii Piłkarskiej, a także mieli okazję do przetestowania kilku nowych piłkarzy.
Podhale też grało w szerokim składzie, dwoma jedenastkami. W pierwszej połowie gospodarze lepiej operowali piłką. Nowotarżanie zanotowali sporo strat, przeciwnik wyłuskiwał im futbolówkę i wprowadzał bardzo groźne ataki. Już w 5 minucie gospodarzy po raz pierwszy trafili do bramki górali po zagraniu gola. Piłkę po rękach bramkarza znalazła drogę do siatki. Na 2:0 podwyższyli w 29 minucie, po stracie piłki przez Podhale. Poszła kontra z lewej strony i zawodnik Rakowa umieścił ją w przeciwległym rogu bramki. Podhale miało jedną okazję, Pląskowski nie trafił w światło bramki w 19 minucie.
Druga połowa też pod dyktando częstochowian, którzy dorzucili kolejne dwa trafienia. W 60 minucie po dośrodkowaniu z lewej strony uderzenie z woleja nie zostało zatrzymane przez Pieszka. 10 minut później akcja lewą stroną od połowy boiska i po wtargnięciu w pole karne zawodnik gospodarzy podcinką ulokował piłkę w siatce.
- Zawodnicy są wkurzeni, bo mogli zdecydowanie więcej pokazać. Panuje w nich sportowa złość - powiedział kierownik drużyny Arkadiusz Marczyk.
Raków Częstochowa – NKP Podhale Nowy Targ 4:0 (2:0)
Podhale I połowa: Niemira – Drobnak, Cyfert, Bedronka, Barbus, Nawrot, Łukaszczyk, Przybylski, testowany, Kobylarczyk, Pląskowski.
Podhale II polowa: Pieszek – Uchroński (23 Broczyński), Mączka, Lewiński, Tonia (35 Derek), Kobylarczyk, Dynarek, testowany, Dziedzic(35 Pranica), Potoniec, testowany.
Stefan Leśniowski
Zdjęcie Arkadiusz Marczyk