To była ważna konfrontacja dla obu ekip, bo dzieliła ich różnica jednego punktu. Wygrana pozwoliła góralom odskoczyć od „Pasów” na odległość czterech „oczek”. Nowotarżanie po raz trzeci w tym sezonie okazali się lepsi od hokeistów spod Wawelu.
Spotkanie zaczęło się od walki w stylu MMA Csamango i Wielkiewicz już w 53 sekundzie. Szybko sędzia zakończył ich udział w meczu, odesłał ich pod prysznic. Za moment dwóch krakowian zwijało się pod bandą, a na ławkę akr powędrował Guzik. Za chwilę Koski musiał odsiedzieć 4 minuty. Tercja brzydka, z rwanymi akcjami, z mnóstwem kar. Sędzia nałożył na obie ekipy 68 minut! Ze sportowych akcentów należy wymienić dwie okazje Cracovii, które miał Dziurdzia i Damian Kapica. Podhale walczyło, ale sytuacji klarownej sobie nie wypracowało.
W drugiej tercji hokeiści bardziej koncentrowali się na grze niż na ostrej grze. Nie przekraczali przepisów. Nadal jednak gra była daleka od tego do jakiej w ostatnich latach przyzwyczaiły na teamy. W tej części gospodarze posiadali inicjatywę. Dwie wyśmienite okazje miał Kolusz, lecz w obu przypadkach krążek przeskoczył mu przez łopatkę kija. Szansę zmarnował Tolvanen i Dziubiński. Krakowianie ograniczyli się do kontruderzeń i były one bardzo groźne. Świetne okazje zmarnowali – Vachovec i Bepierszcz. Sporo zamieszania robił Damian Kapica.
Losy spotkania rozstrzygnęły się w ostatnich 20 minutach. Ostatnią odsłonę świetnie rozpoczęli gospodarze, którzy grali w przewadze. W 41 sekundzie Tolvanen uderzył spod niebieskiej linii i otworzył wynik spotkania. Radość górali z prowadzenia nie trwała długo. Cracovia szybko wyrównała, po goli z „zakrystii”. Kruczek czarował, czarował zza bramką Odrobnego i zaczarował jego i kolegów z defensywy. Nowotarżanie nie załamali się utratą gola i z determinacją dążyli do zmiany rezultatu. Dokonali tego w 51 min. Najpierw było ogromne zamieszanie pod bramką Łuby, krążek fruwał od słupka do słupka, zatańczył w polu bramkowym, ale nie przekroczył linii bramkowej. Koski miał pustą bramkę i z metra do niej nie trafił. „Szarotki” nie pozwoliły jednak „gumie” opuścić strefy rywala. Na niebieskiej przechwycił ją Tolvanen, zagrał do Koskiego, a ten uszczęśliwił nowotarskich fanów. To jeszcze nie był koniec emocji. „Pasy” zaciekle atakowały. Pod bramką Odrobnego było gorąco. Podhale miało sporo szczęścia, bo krążek minimalnie minął pustą bramkę, a dobitka prześlizgnęła się po poprzeczce. 31 sekund przed syreną trener Cracovii zdecydował się wycofać golkipera. Krakowianie mieli wznowienie w tercji przeciwnika, wygrali go, ale krążek po strzale obrońcy trafił w nogi Podhalanina. Dziubiński pognał z nim na pustą bramkę i postawił kropkę nad „i”.
- Najważniejsze są trzy punkty. Wiedzieliśmy, że czeka nas trudny mecz. Po trzech porażkach potrzebowaliśmy punktów. Cracovia przyjechała z jasnym celem - bronić się i kontratakować. Długo jej się udawało nas powstrzymywać. Na szczęście udało nam się ich przełamać – podsumował kapitan „Szarotek”, Jarosław Różański.
TatrySki Podhale Nowy Targ – Comarch Cracovia 3:1 (0:0, 0:0, 3:1)
1:0 Tolvanen – Sammalmaa – Kolusz (40:41 w przewadze)
1:1 Kruszek – Damian Kapica – Domogała (42:34)
2:1 Koski – Tolvanen (50:45)
3:1 Dziubiński (59:50 do pustej)
Podhale: Odrobny; Jaśkiewicz – Kolusz, Moksunen – Różański, Mrugała –Dutka, Wsół – Tolvanen; Siuty– Dziubiński - Koski (4), Sammalmaa – Neupeuer (2) – Guzik (2), Wielkiewicz (27) – Zapała – Michalski, Liikanen. Trener Tomek VALTONEN.
Cracovia: Łuba; Sordon – Kruczek (4), Musioł – Szurowski, Kamieniew; Damian Kapica - Domogała – Svec, Csamango (27) – Vachovec (2) – Bepierszcz, Dziurdzia– Sztwiertnia – Kisielewski, Krztoń. Trener Rudolf ROHACZEK.
Stefan Leśniowski
Zdjęcia Michał Adamowski