Konia z rzędem temu, kto spodziewał się, że w ostatniej kolejce pierwszej rundy NKP Podhale będzie się biło o mistrza jesieni. Że górale zakończą rundę na „pudle”. Nie dlatego, że nie wierzyło się w umiejętności piłkarzy, ale dlatego, że nowotarżanie marnie rozpoczęli sezon – od porażki z Chełmianką i remisu z Wisłą Sandomierz. Nie błyszczeli też w kolejnych potyczkach i o optymizm było trudno. Do dziewiątej kolejki, od której zaczął się marsz w górę tabeli, zanotowali pięć remisów. Wielu kibiców psioczyło, ale… „lepszy wróbel w garści niż gołąb na dachu”. Należy się cieszyć nawet nie w pełni satysfakcjonującą korzyścią, w końcu … lepszy punkt niż nic. Suma, summarum dało to niezły wynik - trzecie miejsce po rundzie jesiennej. Świetna pozycja do ataku, bo tylko punkt nowotarżanie tracą do mistrza jesieni Hutnika Kraków, a od rzeszowian mają tylko gorszy bilans bramkowy.
Rekordowe osiągnięcia
W kolejnych wygranych spotkaniach mówiło się, że wynik lepszy niż gra. W piłce jednak nie wrażenia artystyczne są najważniejsze, bo za nie nikt nie dodaje punktów w tabeli. O tym jak grali Podhalanie wszyscy szybko zapomną, a tabele pozostają na wieki. A w niej nie da się ukryć, podopieczni Dariusza Mrózka są wysoko. Byli niepokonani na własnym boisku. Twierdza Nowy Targ nie została zdobyta nawet przez Stal Rzeszów w meczu na szczycie, a więc przez zespół prowadzony przez poprzedniego szkoleniowca nowotarżan, który jak nikt inny znał mocne i słabe strony zespołu ze stolicy Podhala.
Podhale tylko raz przegrało, na inaugurację ligi 11 sierpnia. W kolejnych 16 spotkaniach nie doznało goryczy porażki. Odniosło dziewięć zwycięstw, w tym sześć pod rząd. Na ten dorobek złożyło się też siedem remisów. Takiego osiągnięcia NKP nie miał w historii trzecioligowych występów. Nigdy po rundzie jesiennej nie znajdował się tak wysoko w tabeli. W jesienią 2017 roku plasowało się dopiero na dziesiątej pozycji.
Podhale było najlepiej broniącą ekipą w lidze na własnym boisku, straciło tylko 4 gole! Zdobyło też najwięcej punktów w historii występów – 34. To o siedem więcej niż w jesiennym debiucie w trzeciej lidze. Ma na koncie pierwszej rundy już 103 „oczka” w czterech sezonach. W całym bilansie sezonów o trzy przekroczyło liczbę 200 zdobytych goli. Najwyższe zwycięstwo – 7:1 – odniesione zostało nad Sołą Oświęcim 8 września na własnym boisku. Najwyższy remis – 3:3 – z Wisłą Sandomierz w drugiej kolejce na wyjeździe. Najwięcej bramek – 2 - w jednym meczu zdobyli: Cyfert ( Soła), Mrówka (Soła) i Pląskowski (KSZO).
Grali do końca
Podhale trzy gole zdobyło w doliczonym czasie gry, w meczach:
Avia Świdnik – NKP Podhale Nowy Targ 2:2 (2:0)
2:2 Bedronka (Pląskowski) 90+5
NKP Podhale Nowy Targ – Soła Oświęcim 7:1 (3:0)
7:1 Barbus 90+1
KSZO Ostrowiec Świętokrzyski – NKP Podhale Nowy Targ 2:3 (1:1)
2:3 Pląskowski (Dynarek) 90+2 głową po rzucie rożnym
Straciło w meczu:
Wiślanie Jaśkowice – NKP Podhale Nowy Targ 2:2 (0:1)
2:2 Kuliszewski 90+3 po wyrzucie z autu
573 minuty Szukały
Rekordowym osiągnięciem może pochwalić się Mateusz Szukała, strzegący nowotarskiej bramki. Przez 573 minuty nie przepuścił piłki. Sześć spotkań zakończył z czystym kontem. Rozpoczął znakomitą serię bez straconej bramki 22 września z Podlasiem, a zakończył 28 października ze Stalą Kraśnik. Ktoś mógłby pomyśleć, że obrona nie popełniała błędów i nie miał w tych spotkaniach nic do roboty. Wprost przeciwnie. Wielokrotnie ratował zespół z opresji. Jego parady oklaskiwali kibice nie tylko w Nowym Targu, ale również przeciwnej drużyny. Obronił dwa karne. Jego zmiennik Eryk Niemira ma na koncie jedną obronioną jedenastkę (w 91 minucie w meczu z Wiślanami) i jeden mecz zakończony na ”zero”, z Orlętami.
Stabilizacja – słowo klucz
- Liczyłem na dobre wyniki, ale nie aż tak dobre, zwłaszcza w końcowej fazie rundy – przyznaje prezes Andrzej Podgórski. - Zarówno kadra zespołu jak i element zgrania pozwalał liczyć na dobre rezultaty. Z drugiej strony nie na aż tak dobre, byłaby to bezczelność z naszej strony.
Stabilizacja to słowo klucz w sporcie, które najczęściej wiąże się z sukcesami. Przekonało się o tym Podhale tej jesieni. Podhale po raz pierwszy od występów w tej klasie rozgrywkowej, a jest to już czwarty sezon, nie zmieniło tak drastycznie kadry jak w poprzednich rundach. Wcześniej przed każdą rundą dochodzi do ogromnych zmian. Drużyna zmieniała się personalnie w 70- 80 %. Nie dość, że szwankowały automatyzmy, to i zawodnikom trudno było dojść do najwyższej formy. Tym razem doszło tylko do kosmetycznych zmian i od razu było to widać efekty.
- Nie ukrywam, że kluczem była stagnacja składu – zgadza się prezes. - To był jeden z czynników, który zaważył na postawie. Był to zabieg celowy, bo taka była konstrukcja umów i wcześniejszych ustaleń. W drugim sezonie piłkarze mieli uzyskać optimum formy. Po drodze wydarzyło się jednak szereg rzeczy, m.in. zmiana trenera, a to zawsze wywołuje pewne napięcia. Ale – jak pokazały wynik – nie aż takie.
Podhale do drugiej ligi!!
– tak skandowali kibice po ostatnim gwizdku rundy jesiennej. Czy marzenia kibiców o drugiej lidze są uzasadnione? Czy włodarzom również marzy się występ w wyższej klasie rozgrywkowej?
– Tego nie należy rozpatrywać w kategoriach chciejstwa. Jeżeli drużyna będzie wykazywała postęp, jeżeli będzie konsekwentna, to nikt piłkarzy za rękę trzymać nie będzie. Jeśli nastąpi awans, to postaramy się dostosować do tych okoliczności – zapewnia Andrzej Podgórski.
Stefan Leśniowski