16.10.2018 | Czytano: 14014

Jak u Pana Boga za piecem?

Czy nowotarski hokej będzie miał się „jak u Pana Boga za piecem”? Jeśli wszystko pójdzie po myśli ludzi związanych z tą dyscypliną sportu, to być może, że nowotarską wizytówkę czekają lepsze lata.

Byli czynni hokeiści, działacze klubów sportowych stają na starcie. Niestety nie na starcie zawodów, a wyborów samorządowych. Niestety, nie lubię, gdy sport miesza się z polityką, choć jestem dużym chłopcem i wiem, że to nieuniknione.

Agacie Michalskiej, b. prezes hokejowego Podhala, która świetnie radziła sobie w zarzadzaniu klubem, zamarzyło się zarządzanie Nowym Targiem w roli burmistrza. Do Rady Miasta kandydują inni działacze i sympatycy klubu z szarotką w herbie, a także byli hokeiści, i to spora armia. Od tych już dawno uganiających się za kauczukowym krążkiem, do tych jeszcze niedawno czarujących na lodowej tafli. Z jednej strony Michał Krasiński, Tadeusz Kalata, Robert Furca, z drugiej Zdzisław Zaręba, Gabriel Samolej, Artur Kret… To tylko nieliczni, których podobizny biją z ulicznych tablic i wystaw sklepowych. Kibicom hokeja kandydatury muszą się podobać, ale sympatykom innych dyscyplin już zapewne mniej, choć i one mają swoich kandydatów do RM. Podejrzewają, że jeśli hokejowa armia zwycięży, dużo chętniej zajmie się nowotarskim hokejem, bliskiemu ich sercu. Zresztą trzeba przyznać, że jest to od wielu, wielu lat wizytówka miasta, więc nic odkrywczego dla fanów hokeja nie będzie. Chociaż… Czy zawodowy sport może być finansowany przez miasto? Bo mówiąc o pomocy na pewno wszyscy mają to na myśli. Inne miasta w kraju dają pozytywną odpowiedź na to frapujące pytanie. Są obietnice, że hokejowa ekipa zajmie się całościowo sportem w mieście, ale…

Naród dzisiaj nieufny jest jak diabli. Nie ufa w to co mówią inni – zwłaszcza jak płynie to z radia, telewizora czy internetu. A nawet jak coś na własne oczy widzi, to też różne ochronne filtry, soczewki i siatki stosuje, by przynajmniej spróbować oddzielić ziarno do plew. Ale co się dziwić! Naród przekonywał się wielokrotnie, że jest do wiatru wystawiany na tyle różnych sposobów, że poziom w rzeczy gadane, obiecywania i widziane jest mocno zachwiany.

Sorry, ale takie mam spojrzenie, patrząc od wielu lat na wyścig do foteli samorządowych. Jako człowiek (wciąż) naiwny chcę wierzyć, że to się zmieni. Że, jeśli sportowcy zasiądą w ławach sali miejskiej, to nie będą tylko słuchaczami, ale czynnie będą uczestniczyć w debatach, godnie reprezentować swoich wyborów. I przede wszystkim ich nie zawiodą. Obietnice przekują w czyny. Nie będzie tak jak w przypadku Grzegorza Lato w senacie, który zaistniał w stenografach obrad w jednym zdaniu: „czy można tu otworzyć okno?” Romans sportowców z polityką potrafi prowokować komiczne sytuacje, niestety z nimi w roli głównej.

Stefan Leśniowski
 

Komentarze









reklama