02.10.2018 | Czytano: 6909

Tolvanen zawstydził napastników (+zdjęcia)

AKTUALIZACJA (zdjęcia) To kiedyś był klasyk. Zespoły walczyły o najwyższe laury w lidze, gwarantowały ogromne emocje, a kibice długo przed rozpoczęciem meczu zapełniali trybuny. Nic jednak wiecznie nie trwa. Dzisiaj emocje były tylko w końcówce i podczas karnych.

Oświęcimianie od pierwszego gwizdka sędziego naskoczyli na gospodarzy jakby chcieli już w pierwszych minutach ustawić sobie mecz. Kibice przecierali oczy ze zdziwienia, bo goście nacierali z ogromną siłą. Wywalczyli nawet liczebną przewagę, ale „Szarotki” mają między słupkami Odrobnego, którego byle czym nie można zaskoczyć. Bardzo szybko na taką sytuację zareagował Tomek Valtonen, który w 6 minucie wziął czas, by uporządkować grę swoich podopiecznych. Poskutkowało, bo od tego mementu „Szarotki” zdecydowanie lepiej prezentowały się na tafli. Bramkarz gości miał trochę roboty, ale nie dał się zaskoczyć w pierwszej odsłonie, brzydkiej, szarpanej.

- Nie wychodzą nam pierwsze tercje, są kiepskie w naszym wykonaniu. Musimy pracować. Główny problem mentalny, bo jesteśmy przygotowani dobrze. Początek szwankuje, ale pracujemy nad tym i mam nadzieje, że w trakcie sezonu już wszystko będzie dobrze – przekonuje Bartłomiej Neupauer.

O kolejnych tercjach też nie da się nic dobrego powiedzieć. Płynnych akcji zero. Klarownych sytuacji – jedna, po indywidualnej akcji Tolvanena, który jak w masło wszedł w oświęcimską obronę, lecz nie wykorzystał sytuacji sam na sam. Gry w przewadze też nie wychodziły obu zespołom. Podhale miało 27 –sekundową grę w pięciu na trzech i też groźniej sytuacji nie wypracowało. Młócka – to słowo chyba najlepiej oddaje, to co działo się na tafli. Można tylko odnotować debiut 19 – letniego Adriana Słowakiewicza, wnuka olimpijczyka Andrzeja, który hokejowe szlify doskonalił na Słowacji i Szwecji. Najwięcej emocji było w ostatnich 2 minutach regulaminowego czasu, kiedy górale grali w osłabieniu. Unici mocno naciskali i wtedy Odrobny wystąpił w głównej roli.

W dogrywce też kibice nie widzieli gola. Najbliższy zakończenia meczu był Themar, który ostemplował słupek. Karne to loteria. Lepiej je egzekwowali je nowotarżanie, a szczególnie Tolvanen, który dwa razy pokonał oświęcimskiego golkipera. Fin zawstydził napastników, pokazał im jak powinno się wykonywać karne. W meczu też był najjaśniejszym punktem drużyny.

- Świetny mecz obu bramkarzy. Dla nas każdy punkt jest cenny. Wydaje mi się, że na dwa punkty zasłużyliśmy – powiedział Jerzy Gabryś.

- Nietypowy wynik. Trudny mecz. Goście po ostatnich niepowodzeniach postawili nam trudne warunki. Chcieli się odbudować, pokazać, że są warci tego, że są w lidze. Zagrali wysokim pressingiem, co utrudniało płynność akcji – mówi Bartłomiej Neupauer.

- Problemy mieli gospodarze w pierwszej tercji, ale nie potrafiliśmy tego wykorzystać. Hokej gra się na bramki, a jedną zdobyli gospodarze. Super rozpoczęliśmy, dużo było kar, no i nasze niewykorzystane okazje – podsumował Jirzi Szejba.

- Mieliśmy trudności w pierwszej tercji, nie grając na swoim poziomie. Druga i trzecia tercja już na dobrym poziomie w naszym wykonaniu. Mieliśmy sytuacje, ale bramkarz gości świątynie bronił. Jestem zadowolony z dwóch punktów – powiedział Tomek Valtonen.

Tatryski Podhale Nowy Targ – Unia Oświęcim 1:0 (0:0, 0:0, 0:0; 0:0) karne 2:1
1:0 Tolvanen (65:00 karny)
Podhale: Odrobny; Wajda – Tolvanen (2), Jaśkiewicz – Moksunen, Dutka –K. Kapica; Michalski – Dziubiński – Guzik (4+10), Sammalmaa – Zapała –Koski, Worwa – Neupauer – Wielkiewicz (2), Siuty – Różański – Liikanen oraz Slowakiewicz. Trener Tomek VALTONEN.
Unia: Fikrt; Gabryś (2) – Jachym (2+10), Maciejewski – Saur, Paszek - A. Kowalówka; Gruszka (2) – Daneczek (2)- S. Kowalówka (2), Tabaczek (2) – Hass (2) – Themar, Wanat – Piotrowicz. Trener Jirzi SZEJBA.

Stefan Leśniowski

Zdjęcia Krzysztof Garbacz 

Komentarze







reklama