28.09.2018 | Czytano: 6852

PHL: Zwycięzców się nie sądzi (+zdjęcia)

AKTUALIZACJA (zdjęcia) - Zwycięzców się nie sadzi – powiedział po meczu kierownik drużyny Podhala, Maciej Klimowski. I było to trafne spostrzeżenie.

Oba zespoły popełniły mnóstwo błędów, a ich gra nie rzuciła na kolana. Miejscowi kibice zadowoleni opuszczali stadion, bo ich pupile wygrali, bądź co bądź z zespołem, z którym zawsze szło na noże.

Po 20 minutach mieli jednak nietęgi miny. Cracovia wysokim pressingiem zneutralizowała ofensywę gospodarzy i ci mieli ogromne problemy z wyprowadzeniem ataku z własnej tercji. Rywale odbierali krążki i stwarzali zagrożenie pod bramką Odrobnego. Jego vis a vis musiał interweniować tylko po indywidualnych akcjach Worwy i Tolvanena. Podhale nie potrafiło stworzyć zagrożenia nawet grając w przewadze. Natomiast goście bardzo szybko wykorzystali liczebną przewagę. Domogała spod bandy zaskoczył nowotarskiego golkipera. Krążek nad ramieniem wpadł mu pod poprzeczkę.

Po 40 minutach to górale schodzili do szatni z jednobramkowym prowadzeniem. Krakowianie w 34 minucie popełnili fatalny błąd w swojej tercji, krążek przejął nowy nabytek „Szarotek” Sammalmaa i stanął oko w oko z Łubą. Krakowski golkiper nie dał się pokonać, ale wobec dobitki Wajdy był już bezradny. Chwilę później goście powinni objąć prowadzenie, bo Csamango miał przed sobą pustą bramkę i leżącego Odrobnego. To tajemnica „Wiedźmina” jak zdołał jeszcze nastawić parkan i uratować swój zespół od utraty gola. Zebrał gromkie brawa, podobnie jak po kolejnym wygranym pojedynku jeden na jeden z Vachovcem. Nie dasz, dostaniesz. Ta maksyma sprawdziła się co do joty. 64 sekundy przed końcem odsłony Moksunen uderzył spod niebiskiej, lot krążka zmienił Michalski i Łuba musiał skapitulować. W drugiej tercji było dużo walki, ale też szarpanej gry, sporo niedokładnych podań, kotłowa się też pod bramkami.

W ostatniej tercji goście dążyli do zmiany niekorzystnego rezultatu, ale natrafili na świetnie dysponowanego Odrobnego. „Wiedźmin” wyczyniał cuda w bramce, szczególnie w końcówce, gdy górale dwa musieli grać w osłabieniu. Śmiało go można nazwać ojcem zwycięstwa.

- Zwycięstwo z Cracovią cieszy. Nigdy z nią nie było łatwo, stad i satysfakcjonowani jesteśmy z kompletu punków – powiedział bohater meczu.

- Do nas należała dominacja, ale Przemek to świetny bramkarz. My popełniliśmy dwa błędy w drugiej tercji i okazały się bardzo kosztowne – powiedział kapitan „Pasów”, Maciej Kruczek.

- Solidnie graliśmy przede wszystkim w I tercji. W drugiej popełniliśmy błędy, które rywal wykorzystał. Zawodnicy się ogrywają. Odrobny dobrze bronił. Zadowolony z postawy drużyny – podsumował Rudolf Rohaczek.

- Wreszcie mogłem skorzystać z czterech trójek atakujących i mogliśmy zaprezentować aktywny hokej. Jesteśmy na początku procesu budowy drużyny i dlatego nierówno graliśmy – ocenił Tomek Valtonen.

Odniósł się też do wykluczeni Wielkiewicza, które mogły zespół słono kosztować. - Gdybym miał innego zawodnika, to Filip za te dwie głupie kary nie zagrałby w niedziele z Jastrzębiem. Jak tak będziemy grali to nie będzie wyników.

Tatryski Podhale Nowy Targ – Comarch Cracovia 2:1 (0:1, 2:0, 0:0)
0:1 Domogała – Dąbkowski (5:49 w przewadze)
1:1 Wajda – Sammalmaa (33:37)
2:1 Michalski – Moksunen – Guzik (38:56)
Podhale: Odrobny; Wajda – Tolvanen, Jaśkiewicz (2) – Moksunen, Dutka (2) – Mrugała; Sammalmaa – Zapała –Koski, Michalski – Dziubiński – Guzik, Worwa – Neupauer (2) – Wielkiewicz (4), Siuty – Różański – Wolski. Trener Tomek VALTONEN.
Cracovia: Łuba; Kruczek (2) – Musioł, Rompkowski – Noworyta, Dąbkowski – Szurowski; Drzewiecki (2) – Svec – Zygmunt, Bepierszcz – Vachovec – Csamango, Kamiński (2) – Domogała (2) – Brynkus. Trener Rudolf ROHACZEK.
 
Stefan Leśniowski; zdjęcia Krzysztof Garbacz

 

Komentarze









reklama