02.08.2018 | Czytano: 15084

Lepsza wersja dziadka (+zdjęcia)

Marzy o tym, by kiedyś zdobyć olimpijskie złoto, podobnie jak jej dziadek. Hokej ma w genach i określił jej życie. Finlandia, Szwajcaria, USA, teraz Polska… Takie jest życie sportowca, trenera – ciągle na walizkach. Obecna droga do marzeń wiedzie przez Nowy Targ u boku Tomka Valtonena.

Trudno być oderwanym od hokeja, kiedy w domu przez 24 godziny mówiło się o tej dyscyplinie sportu. - Zanim się urodziłam zakochałem się w hokeju ( czytaj: w genach - aut.).  Będąc małym dzieckiem, obserwowałam, jak dziadek i tata pracują - powiedziała Tatiana Tichonowa dziennikarce Jelenie Leppänen z inosmi.ru.

Dziadek legenda

Dziadek Wiktor jest legendą światowego hokeja. Nie ma trenera na świecie, który miałby takie sukcesy na swoim koncie. Osiem razy doprowadził „sborną” do mistrzostwa świata, trzy razy do olimpijskiego złota, dziesięć razy prowadzona przez niego drużyna była najlepsza na Starym Kontynencie, a w 1981 roku wygrał z nią Canada Cup. Z klubem – CSKA Moskwa – 13 razy zdobywał mistrzostwo ZSRR i tyleż razy Puchar Europy, a jeden raz mniej Puchar ZSRR. Jako zawodnik trzy razy był najlepszy w kraju.

Wiktor Tichonow (z lewej) i Ewald Grabowski

Ojciec Tatiany, Wasilij, również był hokeistą i trenerem. W latach 1990-93 trenował zawodników Ässät Pori, a w 1999-2001 pracował w Lukko Rauma. Pierwsze lata szkolne Tatiana (często mówią na nią „Tiki”) spędziła w Pori. W wieku 18 lat przeniosła się do Kalifornii, gdzie Wasilij Tichonow został asystentem trenera Kevina Constantine’a w San Jose Sharks ( NHL). Reszta rodziny została w Moskwie. Ojciec pracował też w Szwajcarii, a w 2002 roku wrócił do Rosji. Prowadził CSKA Moskwa, potem był asystentem trenera Zinetuła Bilaletdinowa w AK Bars Kazań.

Uderzona głową w ścianę

Początki w nowym kraju nie były łatwe. - Często kpili ze mnie. W Pori zostałem uderzona głową w ścianę. Jako dziecko nauczyłem się, jak przetrwać – zwierzyła się „Tiki” autorce artykułu. - Na lodzie wszystkie problemy zniknęły. Hokej uratował mnie wiele razy – od razu dodawała.

Tichonowa grała w kobiecej drużynie klubu z Pori. Z kalifornijskiego gorąca wróciła do Finlandii, aby spełnić swoje marzenie. Chce zostać pierwszą kobietą trenującą profesjonalny męski zespół. Marzy o tym, by kiedyś zdobyć złoto olimpijskie, podobnie jak jej dziadek. Stąd nauka w Fińskim Uniwersytecie Nauk Stosowanych Haag-Heliya. Jej dni wypełnione były wtedy studiami i treningami z młodszym zespołem Vierumäki United.

Tragiczna śmierć ojca

Życie nie zawsze jest usłane płatkami róż. Jej życie zostało przewrócone do góry nogami w sierpniu 2013 roku. Otrzymała wiadomość z Moskwy, że ojciec wypadł z balkonu czwartego piętra kiedy próbował naprawić uszkodzone żaluzje. Upadek był śmiertelny. Miał 55 lat.

Po śmierci ojca wróciła do USA, by szkolić drużynę juniorek w klubie San Jose Sharks. - Kiedy wyszłam na taflę Shark Arena, zdałam sobie sprawę, że ostatnim razem byłam tu z ojcem. Byłam wzruszona, pojawiły się łzy w oczach – szczerze wyznaje.

Na cześć swojego ojca założyła obóz szkoleniowy. - Obóz odniósł sukces już w pierwszym roku. Po tym poleciałam do Rosji i pokazałem zdjęcia i wideo dziadkowi. Przyjął to entuzjastycznie i udzielał mi porad dotyczących coachingu – zdradziła dziennikarce.

Dziadek zmarł w wieku 84 lat, na początku zimy 2014 roku. - Chcę wygrać złoto olimpijskie, jak mój dziadek - zdeklarowała. To bardzo ambitne marzenie, a Tichonowa doskonale o tym wie. Szkoliła amerykańskich juniorów od 16 lat i otrzymywała wszelkiego rodzaju wykształcenie w swojej specjalności w USA, ale drzwi do świata wielkich osiągnięć jeszcze nie są otwarte.

Mentorka brata

Na prośbę swojego ojca została mentorką młodszego brata Wiktora Tichonowa, występującego w KHL, w ekipie St. Petersburg SKA. W 2008 roku był wybrany w drafcie NHL przez Phoenix Coyotes i przez jeden sezon grał w amerykańsko-kanadyjskiej lidze.
- Nasza rodzina skupiła się na sukcesie brata. Jest to naturalne dla rosyjskich rodzin. Wiemy, że sukces jednego z nas pomoże całej rodzinie – podkreśla. - Mój młodszy brat jest moim głównym osiągnięciem trenerskim – dodała. Ma nadzieję, że edukacja w Finlandii i nowe kontakty pomogą jej w awansie zawodowym.

Lepsza wersja Tichonowa

Wszyscy wiedzą jaki był dziadek, jaki miał styl pracy ze sportowcami. Nie było żadnych sprzeciwów, panować musiała żołnierska dyscyplina, a rozkazy wydawane przez „generała” musiały być wykonywane bez szemrania.

- W Związku Radzieckim coaching oparty był na dyktaturze - potwierdza „Tiki”. - Ale czas był inny. Wojna obudziła w człowieku instynkt przetrwania. Dziadek chciał, aby gracze byli cały czas razem, aby na lodzie byli jednym ciałem. Po śmierci ojca stałam się bardziej miękka i nauczyłam się widzieć w graczach przede wszystkim ludzi. Dzięki temu jestem najlepszą wersją Tichonowa.

Legenda w Nowym Targu

 Tatiana w Nowym Targu będzie zajmować się analizą wideo oraz statystykami. Nie będzie też stronić od zajęć na lodzie. Jej dziadek w 1996 roku również odwiedził stolicę Podhala. Było to za czasów Wieńczysława Kowalskiego, Andrzeja Głowińskiego i Ewalda Grabowskiego. Legenda światowego hokeja przyjechała na zaproszenie tych panów, gdyż Wiktor Tichonow był dobrym znajomym Ewalda Grabowskiego z czasów pracy w Dinamo Ryga.

Wiktor Tichonow, Andrzej Głowiński i Wieńczysław Kowalski

Miałem wtedy okazję przeprowadzić z nim obszerny wywiad i to po tym jak Igor Łarionow, gwiazda jego ekipy, nazwał swojego szkoleniowca, w liście otwartym, tyranem i dyktatorem. Wywiad został opublikowany w katowickim Sporcie i Tygodniku Podhalańskim. Poniżej jego kopia.

Stefan Leśniowski
Zdjęcia: archiwum autora i Andrzej Pabian
Na podstawie artykułów Jeleny Leppänen inosmi.ru (Дочь хоккейного тренера Тихонова вернулась в Финляндию и вспоминает тяжелые школьные годы в финском городе Пори; Трагическая смерть Василия Тихонова поразила финнов).
 

Komentarze







reklama