To nie jest łatwa praca – wymaga stawiania doskonałych diagnoz, charyzmy i myśli twórczej. O tym jak to wszystko połączyć i zwyciężać opowiada nowy trener Podhala, Dariusz Mrózek.
- Dlaczego zdecydował się pan zostać trenerem?
- Żona zawsze mi powtarza, że ja nic innego nie potrafię robić, więc dlatego zajmuję się piłką nożną (śmiech). A poważnie, to futbol jest moją pasją. Zawsze chciałem być trenerem i cieszę się, że udaje mi się realizować marzenia.
- Co pan kocha w tej profesji, a czego nie lubi?
- Każdy zawód ma swoje plusy i minusy, ale najważniejsze jest, żeby być pasjonatem swojej pracy. Jak każdy trener kocham wygrywać. Chciałbym, żeby to było jak najczęściej. Trafiłem do klubu, w którym poziom zawodników jest bardzo wysoki, ale też oczekiwania są bardzo duże. Patrząc jednak na zaangażowanie piłkarzy, jestem dobrej myśli.
- Jak pan sobie radzi z krytyką?
- W tym zawodzie człowiek poddany jest ciągłej ocenie i nie zawsze ta ocena jest sprawiedliwa. To boli. Krytyka musi być konstruktywna. Każdy trener musi sobie radzić z presją, z krytyką. Mam nadzieje, że tej krytyki nie będzie, a będą tylko pochlebne recenzje. Muszę być dobrej myśli i myśleć pozytywnie.
- Jakie zasady ustalone zostały przez pana w drużynie?
- Zasady są jak w każdej szatni. Są młodzi piłkarze odpowiedzialni za sprzęt i grupa starszych zawodników, która trzyma szatnię i dba, żeby był w niej porządek. Z tym nie ma większych problemów, podobnie jak z dyscypliną. Jest to klub zawodowy, zatrudnia profesjonalnych piłkarzy i wiedzą czym ryzykują. To przecież jest ich zawód i powinni wykonywać go jak najlepiej potrafią i pilnować się, żebym nie miał do nich pretensji. Jest karomierz, ale jeszcze żadnej kary nie dałem i mam nadzieję, że nie dam.
- Jest pan zwolennikiem publicznego krytykowania piłkarzy?
- Absolutnie nie. Szatnia jest od tego, by wyjaśniać sobie konfliktowe sprawy. Na razie tych spraw jest niewiele, a jak będą to wyjaśnimy je sobie w szatni. Mam nadzieje, że nic z szatni nie wycieknie, a na pewno nie ode mnie.
- Nie jest pan w komfortowej sytuacji, bo przejął pan zespół po dwóch tygodniach przygotowań. Może pan zapewnić, iż piłkarze po 70 minutach nie będą zdychać, ale potrafią jeszcze wdepnąć?
- Nie ma problemu, bo trener Marcin Zubek dobrze znał zespół i ten okres dobrze przepracował z drużyną. Wiem, bo widziałem wszystkie konspekty. Żadnych zastrzeżeń do tego etapu przygotowań nie mogę mieć. Współpracujemy i razem ustalamy co będzie najlepsze w każdym mikrocyklu przygotowawczym. Patrząc na zaangażowanie w trening i dyspozycję, nie mogę martwić się o grę piłkarzy po 70 minucie.
- Gdyby mógł pan poskładać wszystkie role trenerskie z przeszłości, to jakim szkoleniowcem jest pan dzisiaj?
- Cały czas na dorobku. Człowiek całe życie się uczy.
- Uczy się pan od najlepszych, czy próbuje pan realizować własne pomysły?
- Każdy człowiek, który wykonuje określony zawód, musi się w tym zawodzie rozwijać, nie może stać w miejscu. Staram się wyciągać od najlepszych, to co mają najlepsze, ale wdrażać część swoich pomysłów.
- Modny stał się system gry trójką stoperów. Będzie go pan wdrażał, czy z tyłu zagra tradycyjnie na czterech defensorów?
- Będziemy grali czwórką. Będzie to klasyczny system 4-4-2 z różnymi opcjami otwarcia gry.
- Rozmawia pan z piłkarzami o ich osobistych problemach?
- Jeszcze się poznajemy, docieramy. Po zawodniku widać, czy ma problem, bo odbija się to na jakości treningu. Nie ma wątpliwości, że lepiej gra zawodnik, gdy nie ma problemów i nie musi w trakcie meczu myśleć o innych rzeczach. Jeżeli będzie konieczna taka rozmowa, jeżeli zawodnik będzie tego chciał, to jestem otwarty.
- Recepta na udaną jesień?
- Dobra, konsekwentna i skuteczna gra oraz żelazna defensywa.
- Analizował pan spotkanie z Chełmianką, pierwszym rywalem w nowym sezonie? Wie pan jaka była przyczyna porażki 0:3?
- Jeszcze nie, ale mam to w planie. Słyszałem o meczu, wiem jak on przebiegał. Na pewno go obejrzę. Na razie mamy sporo innej pracy. Po okresie przerwy styl Chełmianki zapewne też się zmieni, bo rotacja w składzie tego zespołu jest spora. Nie wiemy czego można się spodziewać po pierwszym naszym przeciwniku. Na pewno będziemy odpowiednio przygotowani do tego meczu.
- Testujecie zawodników.
- Jesteśmy na etapie finalizacji kilku transferów. Trzon drużyny pozostał, on jest bardzo solidny. Tworzą go zawodnicy z ligową przeszłością, więc o nich mogę być spokojny. Chcemy wzmocnić drużynę młodzieżowcami z Akademii, ewentualnie szukamy młodych zawodników gotowych do gry na poziomie trzeciej ligi.
Dariusz Mrózek – urodzony 24.04.1975 r. Bielsko Biała. Wychowanek tamtejszego BBTS Włókniarz (obecnie TS Podbeskidzie), z którego na sezon 1996/97 przeszedł do IV-ligowego wówczas BKS Stal. Po roku gry w bialskiej drużynie trafił do Ceramiki Opoczno i spędził w tym klubie osiem lat. W sezonie 2004/05 zakończył karierę jako zawodnik Ruchu Chorzów, w wyniku kontuzji (zerwanie wiązadeł). Grał na pozycji środkowego obrońcy. Pracę trenerską rozpoczął jeszcze trakcie gry w Ceramice, potem prowadził grupy młodzieżowe w Podbeskidziu ( od najniższego szczebla po drugi zespół grający na trzecim poziomie), by zostać asystentem trenera Andrzeja Rybarskiego w ekstraklasowym Górniku Łęczna. Był też przez pół roku asystentem Franciszka Smudy. W minionym sezonie prowadził Stal Bielsko w trzeciej lidze.
Stefan Leśniowski