V liga: Festiwal strzelecki (+zdjęcia, tabela)

LKS Rupniów – Jarmuta Szczawnica 0:1 (0:1)
0:1 Augustyn (Skórnóg)15
Jarmuta: Olchawa – Ojrzanowski, Mlak, Dyląg, Jasiurkowski, Zelek, Gołdyn, Augustyn, Kuziel, Skórnóg, W. Wiercioch (88 Borzęcki)
Cel Jarmuty został osiągnięty, wyjazdowa wygrana pada ich łupem. Choć Rupniów nie zaskoczył gości niczym innym jak prostymi środkami, z takimi rywalami Jarmucie właśnie gra się najciężej. Szybko strzelona bramka przez Augustyna zapewniła komfort szczawniczanom, którzy bardzo sumiennie realizowali swoje założenia. W drugiej odsłonie okazję ku podwyższeniu wyniku miał Skórnóg, jednak ostatecznie ostemplował poprzeczkę bramki rywala.

KS Bobowa – LKS Szaflary 1:3 (1:1)
Bramki dla Szaflar: F. Kamiński, Hreśka, Mrowca
Szaflary: Żuk – Mucha, Rusnak, Strama, Kantor, Mrowca, Marek, F. Kamiński, Pawlikowski, Hreśka, Kwiatek
Dokładnie 11 zawodników wyruszył w heroiczną walkę z Bobową. Nawet bez zmian i ze zmagającym się z urazem Hreśką, goście byli w stanie rozstrzygnąć losy tego spotkania na swoją korzyść.
- Z racji, iż mamy bardzo wygodny środek transportu dla podniesienia heroizmu na mecz postanowiliśmy jeździć w jedenastu. Mati Hreśka to prawdziwy gladiatorbo biegał z jadną zdrową nogą i jeszcze strzelił bardzo ważną bramkę na 2:1.Gratuluję całej jedenastce zawodników, którzy muszą zarywać całą niedzielę, żeby walczyć o punkty. Zastanawia mnie, gdzie jest problem, że coraz mniej osób angażuje się w projekt V ligi w Szaflarach. Na koniec dodeby skończyć oceniać pracę arenia" z tego meczu nie mamy dobrego.  - skwitował trener Szaflar Tomasz Ligudziński.

Orkan Raba Wyżna – Skalnik Kamionka Wielka 1:3 (1:1)
0:1 Hasior 30
1:1 Masłowiec 45
1:2 Hasior 48
1:3 Maciaszek 90+1
Orkan: M. Szklarz – Zych (71 Świder), Kasiniak (75 K. Rapta), Lenart, Sz. Możdżeń (82 dziechciowski), Traczyk, Skawski, Saleh (56 R. Możdżeń), Masłowiec (60 Gromczak), Pluta, Filipek
Skalnik: Kociołek – Chochla, Kłębczyk, Griński, Hasior, Czarnowski, R. Ogórek (38 J. Ogórek), Lelito, Nowak, Bajdel, Maciaszek
Kolejny raz w Rabie Wyżnej fety nie będzie. O ile pierwsza połowa pozostawiła nadzieję na punkty, o tyle z czasem w drugiej brakowało sił na lepszą grę. Orkan stracił bramkę w 30 minucie, po praktycznie pierwszym poważnym zagrożeniu. Podanie na wolne pole otrzymał Hasior i dał powody do radości Skalnikowi. Trafienie do szatni i wyrównanie zapewnił gospodarzom Masłowiec, po pięknym strzale w okienko z narożnika szesnastki. Po przerwie Orkan szybko stracił gola, w niemalże identycznych okolicznościach. Piłkę na wolne pole dostał Hasior i kolejny raz z zimną krwią pokonał Szklarza. Rabianie starali się zawalczyć jeszcze o punkty, ale klarownych okazji brakowało. Najbliżej strzelenia bramki był Filipek, jednak nie wykorzystał za pierwszym razem błędu bramkarza wypuszczającego futbolówkę, a za drugim w ostatnim momencie po dograniu od R. Możdżenia ubiegł go jeden z defensorów. W doliczonym czasie gry marzenie o korzystnym wyniku rozwiało trafienie Maciaszka.

Huragan Waksmund – Zalesianka Zalesie 6:0 (3:0)
1:0 Kolasa 4
2:0 Dudek 30
3:0 R. Mroszczak (D. Antolak) 43
4:0 Hajduk 47 samobócza
5:0 Duda (A. Mozdyniewicz) 80
6:0 A. Mozdyniewicz 90
Huragan: Byrnas – A. Mozdyniewicz, Jakub Waksmundzki (66 Jan Waksmundzki), B. Handzel, Wietrzyk, D. Antolak, K. Zubek (50 Wróbel (70 J. Mroszczak)), R. Mroszczak (56 Duda), R. Antolak (52 Bednarczyk), Kolasa, Dudek
Zalesianka: Piksa – Sukiennik, P. Gancarczyk, Hajduk, P. Opoka K. Opoka (46 Gorczowski), Franczyk, Koszut, Grucel, Florek (46 R. Gancarczyk), Gromala

Wyjątkowo żywiołowo Huragan rozpoczął rywalizację z Zalesianką. Po niecałych dziesięciu minutach wynik mógł być zdecydowanie wyższy niż 1:0. W jednej z pierwszych sytuacji skutecznością popisał się Kolasa, a chwilę później w sytuacji sam na sam z Dudkiem lepszy okazał się interweniujący instynktownie Piksa. Bramkarz Zalesianki pokazał już w spotkaniu z Orkanem, że ma tendencję do przepuszczania piłki pod brzuchem. Deja vu z Raby Wyżnej tym razem bez konsekwencji w postaci gola. Co akcja Huraganu to okazja, drugą bramkę w odstępie 15 minut mógł zdobyć Kolasa, jednak ostatecznie piłka po słupku za bramką. Po tej akcji Huraganowi przydarzały się niewymuszone straty, przez co gracze Zalesianki zaczęli dochodzić do głosu. Mało brakło przyjezdnym do wyrównania, gospodarzy przed stratą gola uratowała kapitalna interwencja Byrnasa. Chwilę później zabójcza kontra dała drugie trafienie. Tym razem Dudek z zimną krwią wyciągnął bramkarza przed bramkę, znalazł dogodną pozycję do strzału i wpakował pewnie futbolówkę do siatki. Tuż przed przerwą kolejny szybki atak, podanie na lewe skrzydło, gdzie Mroszczak po długim rogu podwyższa rezultat. Tuż po rozpoczęciu drugiej odsłony piłka poszybowała w szesnastkę Zalesianki, przeciąć chciał ją Hajduk i zrobił to tak niefrasobliwie, że zaskoczył Piksę. Przez dłuższy okres Huragan nie mógł znaleźć sposobu na gola, choć sposobności ku temu nie brakowało. Dobrze dysponowany w drugiej odsłonie Piksa skapitulował dopiero po minięciu przez Dudę w 80 minucie, a w ostatnich sekundach regulaminowego czasu gry nie miał nic do powiedzenia przy petardzie z dystansu Mozdyniewicza. Huragan gromi rywala na własnym terenie.

Tekst Krzysztof Kościelniak
Zdjęcia Krzysztof Garbacz