13.12.2017 | Czytano: 6861

Dwanaście lat później (cz. III + zdjęcia)

Trzecią kolejną wyprawę do kolebki hokeja biało-czerwoni odbyli w 1978 roku. Po 12 latach od pierwszej. W daleką podróż za ocean trener Slavomir Barton i jego asystent Bogdan Wawrzyński zabrali:

 Henryka Wojtynka i Henryka Janiszewskiego z Naprzodu Janów, Henryka Buka, Henryka Grutha i Andrzeja Małysiaka z GKS - u Katowice, Andrzeja Iskrzyckiego, Andrzeja Słowakiewicza, Andrzeja Chowańca, Mieczysława Jaskierskiego, Stefana Chowańca i Walentego Ziętarę z Podhala Nowy Targ, Jerzego Potza i Leszka Kokoszkę z ŁKS - u Łódź, Marka Marcińczaka, Henryka Pytla, Andrzeja Zabawę, Wiesława Jobczyka i Leszka Tokarza z Zagłębia Sosnowiec oraz Jana Piecko i Tadeusza Obłója z Baildonu Katowice.

Z kim graliśmy? - W wielu wypadkach były to drużyny „All Stars”, czyli reprezentacje lig regionalnych. Nie byli to zbyt wymagający rywale – twierdzi Andrzej Słowakiewicz.

Pierwszy występ naszej kadry zakończył się remisem 4:4 z zespołem Bobcats Brandon. O wyrównanym meczu świadczyła ilość oddanych strzałów na bramki Wojtynka i Buka, którzy bronili na zmianę, interweniowali 30 razy; Polacy zrewanżowali się 33 strzałami. W drugiej tercji prowadziliśmy już 3:0 i przypadkowo zdobyty gol przez Kanadyjczyków poderwał ich do walki. Kanadyjscy studenci bez przerwy atakowali bramkę Wojtynka, a nasi nie potrafili się już do końca spotkania odnaleźć. W ciągu dwóch minut trzeciej tercji straciliśmy dwie bramki, chwilę później trzecią i przegrywaliśmy 4:3. Na 7 minut przed końcem Polacy zaatakowali z kontry i Iskrzycki silnym strzałem zmusił do kapitulacji kanadyjskiego bramkarza.

 

Andrzej Iskrzycki

W drugim meczu nasi hokeiści pokonali „dwudziestolatków” Canucs z Moose Jaw 6:3. Kanadyjczycy, którzy prowadzili po dwóch tercjach 3:2 nie wytrzymali tego meczu kondycyjnie i w ostatniej odsłonie stracili aż cztery gole.

Kolejny przeciwnik polskich hokeistów, zespół All Stars z Kindersley grał typowo kanadyjski hokej, agresywny, siłowy, często nieczysty. Drużyna polska najlepiej grała w pierwszej tercji, którą wygrała 4:0. W drugiej odsłonie gospodarze ruszyli do ataku i szybko zdobyli dwie bramki, a od utraty dalszych uchronił nasz zespół Henryk Wojtynek.

Od lewej: Józef Batkiewicz, Leszek Kokoszka i Stefan Chowaniec

Natomiast mecz z Saskatchewan Estevan stał pod znakiem ogromnej przewagi biało-czerwonych, którzy na tle słabego przeciwnika wykazali świetną dyspozycję strzelecką, aplikując rywalowi 19 goli.

 

Najnieprzyjemniejszym było spotkanie z Calgary. Seniorzy naszpikowani byłymi zawodowcami z ligi WHA pokazali hokej w najgorszym wydaniu. Jednak w tym „rodeo” (Calgary jest jego stolicą) górę ostatecznie wzięła gra zespołowa Polaków.

Z kolei najpiękniejsze spotkania to te zremisowane - twarde, ale czyste, okraszone pięknymi kombinacjami. Drużyny Barons i uniwersytetu Brandon pokazały naszym zawodnikom jak się gra pod bramką przeciwnika. Grad strzałów i rozpychanie się w celu utrudnienia gry bramkarzowi to groźna broń, z którą nasi hokeiści nie potrafili sobie poradzić. Wspaniała gra Henryka Wojtynka decydowała najczęściej o naszych sukcesach.

Wiesław Jobczyk

– Nie był to tak ekscytujący wyjazd jak poprzedni. Wiadomo, że Kanada przyciąga i każdy chce jechać do kolebki hokeja. To tak jakby być w Rzymie i nie widzieć papieża. Dla wielu z nas nie był to wyjazd po naukę, traktowaliśmy go jak każdy inny. W tym okresie było dużo chłopaków, którymi interesowały się wielkie klubu, w tym z Kanady i NHL. Niestety żyliśmy w czasach, w których legalnie nie można było grać poza granicami kraju. Kisiliśmy się we własnym sosie i tylko podczas mistrzostw globu mieliśmy kontakt z najlepszymi, występując w elicie czy też podczas grudniowych turniejów Izwiestii. Dlatego stać nas było na pokonanie ZSRR czy też remisy ze Szwecją, Finlandią. Gra przeciwko Kanadyjczyków nie robiła na nas aż tak wielkiego wrażenia jak na niektórych aktualnych profesjonalnych reprezentantów. Dzisiaj jak wychodzą na mecz, to otwierają gębę i czasem już w szatni przegrywają mecze. Oglądałem występ naszej drużyny z UNB i muszę przyznać, że Kanadyjczycy grali na 50, a my na 200 procent. Trudno się na to patrzyło. Gospodarze obnażyli ogromne bramki naszej drużyny. Przewyższali nas jazdą na łyżwach, prowadzeniem krążka, grą na bandach, finezją, szybkością reakcji na wydarzenia. To co myśmy robili było ociężałe, jak od topora. Ta różnica od razu rzucała się w oczy. To pokazuje w jakim miejscu jest polski hokej. Uważam, że na taką wyprawę powinni się udać chłopcy do 23 roku życia. Zobaczyliby jak się gra w hokeja i być z tej lekcji byłby korzyści - radzi Andrzej Słowakiewicz.

Andrzej Słowakiewicz

WYNIKI TOURNEE - 1978
Bobcats Brandon 4:4
Canucs Moose Jaw (juniorzy) 6:3
All Stars Kinderslay 6:2
Big Six Estevan 19:2
Strathcona Barons Edmonton 3:3
Calgary 6:4
Thunder Bay Intermediate 7:2
All Stars Timmins 8:3

Andrzej Zabawa

Razem: 8 gier, 6 wygranych, 2 remisy; stosunek bramek 59:23.
Bramki zdobyli: Zabawa 12, Jaskierski 8, Jobczyk 7, Kokoszka i pytel po 5, S. Chowaniec, Obłój po 4, Piecko, Ziętara, Tokarz, Iskrzycki po 3, A. Chowaniec, Małysiak po 1.

Cześć I: Pierwszy polski gol zakrzywioną łopatką
Część II: Kochamy Polskę i…dolary 

Stefan Leśniowski
Zdjęcia archiwum autora
 

Komentarze







reklama