10.12.2017 | Czytano: 723

W Titisee-Neustadt rządził wiatr. Stoch szósty

Wiatr pokrzyżował plany organizatorów Pucharu Świata w skokach w Titisee-Neustadt. Godzina rozpoczęcia był cztery razy przesuwana, a jak się rozpoczął, to jury postanowiło, że będzie jednoseryjny. Zwyciężył Richard Freitag, a najlepszy z Polaków - Kamil Stoch - był szósty.

Już pierwsze próby pokazały, czego można spodziewać, czyli loteryjnego konkursu. Otwierający konkurs Constantin Schmid przy silnym wietrze pod narty (1,43 m/s) uzyskał 133 metry i bardzo długo prowadził. Pierwszy z Polaków Jakub Wolny wylądował na 109,5 m i ostatecznie uplasował się na 30 miejscu. Stefana Huli uzyskał odległość 124 m w bardzo trudnych warunkach - 0,99 m/s w plecy i przez pewien czas utrzymywał się na trzeciej pozycji. Konkurs ukończył na 13 lokacie. Liczyliśmy na dobry występ Macieja Kota. Polak uzyskał odległość 118,5 m, jednak od razu po lądowaniu lewa narta podcięła prawą. To zakończyło się upadkiem, na szczęście niegroźnym, zakopiańczyk opuścił wybieg o własnych siłach. Kot nie znalazł się w punktującej „30”, był 32.

Po chwili na rozbiegu pojawił się Robert Johansson, który poleciał na odległość 130,5 metra (wiatr 0,78 m/s w plecy) i wyprzedził prowadzącego od początku konkursu Schmida. Niewiele bliżej (127,5 m) lądował Dawid Kubacki, który po doliczeniu niskich not za styl dało mu 11. lokatę. Nieco dalej (128 m) lądował Piotr Żyła, który zaprezentował również ładniejsze lądowanie, ale… tylko 19 pozycja.

Bardzo daleko i w dobrym stylu lądował pierwszy lider tegorocznego Pucharu Świata, Junshiro Kobayashi. 137,5 metra przy wietrze 0,19 m/s pod narty dało mu prowadzenie, choć przewaga nad Johanssonem wynosiła zaledwie 1,8 punktu. Bardzo dobre próby, mimo dość silnego wiatru w plecy, zaprezentowali również Jernej Damjan (129,5 m), Kamil Stoch (130,5 m) i Johann Andre Forfang (130 m). Polak wtedy zajmował trzecie miejsce, ale ostatecznie spadł na szóste.

Tande poleciał na odległość 135,5 metra i objął prowadzenie. Jeszcze dalej, 139,5 m, poleciał Andreas Wellinger. Uśredniony pomiar wykazał co prawda lepsze warunki (0,1 m/s pod narty), ale to nie przeszkodziło - reprezentant Niemiec prowadził. Kończący konkurs Richard Freitag - 145 metrów, mimo przysiadu przy lądowaniu wyprzedził kolegę z reprezentacji.

Stefan Leśniowski
 

Komentarze







reklama