- Debiut dostarczył mi mnóstwo pozytywnych emocji – dodaje. - Jestem z tego powodu bardzo, ale to bardzo szczęśliwy. Otrzymałem życiową szansę od trenera Janusza Niedźwiedzia. Taka trenerska osobowość dostrzegła we mnie potencjał, zaryzykowała i pozwoliła zadebiutować w jakże ważnym meczu. Myślę, że każdy liczy w głębi serca na takie powołania. Skłamałbym, gdybym powiedział, że nie marzyłem o dostaniu takiej szansy. Już po występach w Lidze Małopolskiej z Dunajcem dostałem większego kopa, motywacji do pracy. Utwierdziły mnie też w przekonaniu, że jeśli człowiek dużo pracuje, poświęca się i stara, to jest w stanie wiele osiągnąć.
- Był stres przed wejściem na boisko?
- Nie było czasu, by się stresować. Informację o powołaniu dostałem wieczorem przed wyjazdem, więc zdołałem się tylko ucieszyć... (śmiech). Pojawił się dopiero wtedy, gdy trener z ławki wysłał mnie na rozgrzewkę. To był sygnał, że za moment mogę pojawić się na murawie.
- Jak starszyzna przyjęła cię w szatni?
- Zachowała się w porządku. Nie dała odczuć, że jestem „nowy”. Atmosfera panująca w drużynie jest bardzo dobra. Chłopaki tworzą zwarty kolektyw, co wywarło na mnie bardzo pozytywne wrażenie.
- Pochodzisz z Gronkowa, grałeś w Ostrowsku, a teraz jesteś wiodącą postacią w juniorach starszych NKP. Jak trafiłeś do Akademii Piłkarskiej Podhala?
- Miałem pięć lat, gdy moja pierwszą miłością został futbol. Marcin Kęsek, starszy kolega, codziennie kopał ze mną piłkę na podwórku. Był wtedy zawodnikiem jednej z podhalańskich drużyn. Kiedy miałem 10 lat, Tomasz Wróbel (prezes Dunajca), zauważył mnie w halowej amatorskie gierce i zaprosił na trening. Osoba ta otworzyła mi drogę do miejsca, w którym dzisiaj jestem. W Ostrowsku grałem do 17 roku życia, ucząc się podstaw gry w piłkę. Moim pierwszym trenerem był Michał Galica, któremu wiele zawdzięczam. To dzięki niemu drużyna juniorów występowała w Lidze Małopolskiej. W roku, kiedy ukończyłem gimnazjum, została utworzona Akademia Piłkarska przy Liceum Ogólnokształcącym im. Seweryna Goszczyńskiego w Nowym Targu, a że zawsze wiązałem przyszłość z piłką nożną, uznałem, że jest to dla mnie nie lada okazja, trenować i uczyć się jednocześnie, nie opuszczając Podhala. Droga do Akademii nie była usłana różami. Należało zdać testy sprawnościowe. Na szczęście przeszedłem je pozytywnie i od września zostałem uczniem Akademii.
- Masz nadzieję, że Akademia pozwoli Ci „rozwinąć skrzydła” i w przyszłości umożliwić debiut na wyższych szczeblach rozgrywkowych?
- Gdybym nie wierzył, nie przychodziłbym na treningi. Myślę, że dzięki ogromnej pracy, jaką wkładają w nasze szkolenie trenerzy, jesteśmy w stanie wiele osiągnąć.
Jakub Udziela - opr/sles