Sebastian Świerzbiński: Czujemy niedosyt

O minionej rundzie rozmawiamy z trenerem Sebastianem Świerzbińskim.

- Jesteś zadowolony z osiągniętego rezultatu? Cele postawione przed sezonem zostały zrealizowane?

- Znając wartość drużyny, mierzyliśmy w podium. To był nasz cel. Niestety zabrakło niewiele, bo raptem dwóch punktów. Wystarczyło jeden remis zamienić na zwycięstwo. Czujemy duży niedosyt. Trzon naszego zespołu stanowią zawodnicy rocznika 2001. Jest ich siedmiu, ale wśród niech jest trzech bramkarzy. Mamy też chłopaków z rocznika 2002 i „rodzynka”, Bartka Wójciaka, z rocznika 2003. Ten chłopak naprawdę dobrze wkomponował się w zespół. Większość chłopaków z rocznika 2001 poszła na wypożyczenie do Ostrowska, który występuje w małopolskiej lidze. Mimo ubytków ekipa liczyła 16 piłkarzy, a w trakcie rundy doszło kolejnych pięciu. Zainteresowanie drużyną jest spore, co mnie osobiście cieszy.

- Pięta Achillesowa zespołu?

- Mikrocykle letnie służyły przede wszystkim dopinaniu kadry i zgrywaniu się chłopaków. Z tygodnia na tydzień wyglądało to coraz lepiej. Można żałować dwóch pierwszych meczów, w których nie wszystko funkcjonowało tak, jak powinno i zdobyliśmy raptem jeden punkt. Czym dalej w las, tym nasza gra się zazębiała, a świadczy o tym chociażby fakt, że na wyjeździe potrafiliśmy pokonać mocną Orawę Jabłonka, zaś z późniejszym mistrzem jesieni - Ludźmierzem - wygrywaliśmy do przerwy 1:0, by ostatecznie, po dobrym meczu, przegrać nieznacznie 1:2. Wiele rzeczy zostało poprawionych. Jak co roku, drużyna traci mało bramek, a największym minusem na tę chwilę jest brak typowej „dziewiątki”, która seryjnie potrafiłaby strzelać bramki. Finalizacja akcji to nasza pięta achillesowa, dlatego nad tym dużo pracujemy na treningach.

- Plany na zimowy okres przygotowawczy oraz samą rundę wiosenną?

- Obecnie chłopacy trenują trzy razy w tygodniu w świetnych warunkach. Nie wydaje mi się, żeby jakakolwiek drużyna juniorska na Podhalu mogła sobie pozwolić na treningi na świeżym powietrzu na pełnowymiarowej płycie boiska w okresie listopadowo-grudniowym. Takie treningi mamy do Świąt, potem przerwa i po Nowym Roku wracamy na boisko. W tym czasie będziemy korzystać ze sparingpartnerów przyjeżdżających na zimowe obozy na Podhale. Na razie nie będę mówił o szczegółach.

- Kto lub co będzie Waszym największym rywalem w drodze po ustalone cele?

- Nie ukrywam, że wszystko rozstrzygnie się na początku roku kalendarzowego, jeśli chodzi o cele na rundę wiosenną. Jeżeli wszystko pójdzie po mojej myśli, to celem będzie wygranie podhalańskiej ligi i awans do Małopolskiej Ligi Juniora młodszego. Chodzi oczywiście o wzmocnienie drużyny. Biorąc pod uwagę awans Rabki-Zdrój do naszej pierwszej ligi oraz awans Wiatru Ludźmierz do Ligi Małopolskiej (serdeczne gratulacje dla trenera i chłopaków), to PPPN najprawdopodobniej zresetuje punkty na wiosnę i wszyscy zaczną od zera. Pojawi się nowa szansa. Na razie podchodzę do tego spokojnie. Na tą chwilę nie myślimy o rundzie wiosennej. Przed nami jeszcze najprawdopodobniej cztery miesiące przerwy od rozgrywek.

Mecze 
NKP Podhale - LKS Szaflary 1:1 (0:1)
Lepietnica Klikuszowa/Obidowa - NKP Podhale 2:1 (2:0)
NKP Podhale - Janosik Sieniawa 10:0
Orawa Jabłonka - NKP Podhale 0:1 (0:0)
NKP Podhale - Wiatr Ludźmierz 1:2 (1:2)
Unia Naprawa - NKP Podhale 2:4 (1:0)
NKP Podhale - Babia Góra Lipnica Wielka 1:1 (1:0)

Jakub Udziela – opr/sles