15.10.2017 | Czytano: 2887

Powinni książki pisać (+zdjęcia)

- Moi zawodnicy powinni książki pisać i nakręcać filmy z niesamowitych sytuacji, w które sami się wplątują – mówi Rafał Pelczarski, trener Wiatru.

Derby Podhala były bardzo wyrównane. Oba spotkania dostarczyły widzom niesamowitych emocji. Na cios (czytaj: bramki), odpowiadano ciosem. Wicemistrzowie Polski w sobotę otwarli wynik 25 sekund przed zakończeniem pierwszej odsłony. Również na początku drugiej tercji zadali drugie trafienie. Ludźmierzanie jednak nie pasowali i za sprawą Hamrola doprowadzili do wyrównania. Pierwszą bramkę zdobył w przewadze. Koncentracja i gra do końcowej syreny nie była w tym meczu atutem Ludźmierza. Podobnie jak w pierwszej tercji stracili gola do szatni. Tym razem 39 sekund przed zakończeniem drugiej tercji. I znowu w 66 sekundzie trzeciej części gry kolejnego gola. Takie starty niesamowicie bolą i niweczą wcześniejszą pracę. W 10 minucie Górale prowadzili już 6:2 i zapewne pomyśleli, że jest po meczu. Tymczasem rywale jeszcze raz się zerwali i w 58 min. i 41 sekundzie doprowadzili do wyrównania. Mieliśmy więc ekscytującą końcówkę, gdyż 45 sekund przed końcem trzeciej tercji na ławkę kar odesłany został Widurski. Wiatr jednak obronił się, również w dogrywce nie pozwolił się trafić. Zresztą Górale też nie znaleźli sposobu, by pokonać Udzielę. Dogrywka więc nie przyniosła rozstrzygnięcia i dopiero rzuty karne wyłoniły triumfatora. Lepiej je wykonywali ludźmierzanie, którzy cztery razy pokonali Pawlika, a z drugiej strony spudłowali – Subik i Turwoń. Decydującego gola dla Wiatru zdobył Widurski. Było to trafienie – palce lizać! Obił sobie piłeczkę o nogę i trafił w okienko. Trzeba też odnotować debiut w seniorach 15-letniego Konrada Pelczarskiego.

- Nareszcie przełamaliśmy Górali, dopiero w siódmym meczu. Nie mogę wypowiedzieć regułki, że zagraliśmy dobry mecz, bo popełniliśmy sporo błędów, a najgorszy, to brak koncentracji – twierdzi trener Wiatru, Rafał Pelczarski. – Przy stanie 6:6, 5 sekund przed końcem regulaminowego grania, Jachymiak wybija piłeczkę z rogu i trafia w głowę kolegę. Piłeczkę przejmują Górale i oddają strzał. Moi zawodnicy powinni książki pisać i nakręcać filmy z niesamowitych sytuacji, w które sami się wplątują. Tak nie można grać. Mimo błędów potrafiliśmy odnieść zwycięstwo dzięki dobrej grze w defensywie, wysokiemu kryciu i zabieganiu rywala.

Humory w przeciwnym obozie nie były najlepsze, bo Górale już nie pierwszy mecz w ostatnim czasie przegrywają – można rzec – w dość dziwnych okolicznościach.

- W ubiegłorocznym finale w końcówce straciliśmy trzybramkową przewagę. To samo było w Tychach, a teraz nawet cztery bramki przewagi nie wystarczyły, by dowieść zwycięstwo do końca. Brak w naszych poczynaniach konsekwencji. Potrafimy mieć lepsze i słabsze momenty. Końcówki nie powinniśmy tak rozgrywać i tracić gole w takich okolicznościach. Po szóstej bramce ogarnęła nas strzelecka niemoc. W dogrywce nie potrafiliśmy nawet w pustej bramce umieścić piłeczki. Gramy poniżej swoich możliwości. Nikt z nas nie gra tak jak potrafi. Musimy się odbudować – podsumował występ Piotr Kostela.

Nazajutrz oba zespoły ponownie stworzyły emocjonujące widowisko, z dreszczykiem. Szala zwycięstwa przechylała się raz w jedną, raz w drugą stronę. Na gol odpowiadano golem. W 46 minucie Wiatr objął prowadzenie i wydawało się, że ma Górali na widelcu. Tymczasem kara Jachimczyka (5 minut), sprawiła, iż Górale dostali wiatr w żagle. Szybko doprowadzili do wyrównania i dorzucili kolejne dwa gole. Wróciły koszmary – tak można powiedzieć o zespole gości, którzy powinni napisać kolejną książkę jak nie powinno się grać, gdy ma się przewagę.

- Nieodpowiedzialne zachowanie zawodnika, który otrzymał 5-minutowa karę, sprawiło, iż zeszliśmy z boiska pokonani – mówi Rafał Pelczarski. – W tym okresie straciliśmy trzy gole. Cały czas kontrolowaliśmy grę i wydawało się, że to tylko kwestia czasu by padały kolejne gole i wygramy. W obronie, podczas gry w osłabieniu zamiast bronić, ponosi chłopaków ułańska fantazja i myślą o atakowaniu. Wtedy tracimy gole. Niemniej jest ogromny skok w grze zespołu. Niestety w realizacji założeń taktycznych już mniejszy, tutaj młodość rządzi.

- Zagraliśmy slaby mecz - twierdzi zawodnik Górali, Artur Tylka. – Nic nam nie wychodzi. Uratowała nas 5-minutowa kara Wiatru. To był kluczowy moment meczu. Zdobyliśmy wtedy trzy gole. Nie idzie nam gra. Piłeczka nam skacze, nie wykorzys6tujemy dogodnych sytuacji strzeleckich.

Szarotka rozpoczęła sobotnią konfrontację z Tychami od starty gola już w 59 sekundzie. Potem jednak na boisku rządziła i dzieliła. Co prawda w pierwszych 20 minutach jej przewaga nie była udokumentowana bramkami, ale w drugiej części meczu zdobywała gole jak na zawołanie. Można było uznać, że mecz jest rozstrzygnięty. Nowotarżanie o tym pamiętali i w ostatniej odsłonie, mając na uwadze mecz rewanżowy, nie chcieli ustanawiać bramkowego rekordu.
- Wysoki wynik sugerowałby, że odnieśliśmy bezproblemowe zwycięstwo. Tymczasem pierwsza tercja była słaba w naszym wykonaniu. Chaotyczna, w której nie realizowaliśmy założeń taktycznych i tego nad czym pracowaliśmy na treningach. Dlatego tyszanie szybko objęli prowadzenie, a nam się gra nie kleiła. Druga tercja bardzo dobra w naszym wykonaniu, najlepsza w tym sezonie. Podkręciliśmy tempo, graliśmy dokładnie i skutecznie w ataku oraz wysokim pressingiem i wygrywaliśmy sporo pojedynków w tercji przeciwnika. Zdobyliśmy przewagę bramkową i w trzeciej odsłonie kontrolowaliśmy wydarzenia na boisku – podsumował Lesław Ossowski.

W rewanżu jego drużyna jeszcze bardziej „zbiła” tyszan. Nowotarżanie bardzo szybko zdobyli trzy gole, a potem rozpoczęło się „dobijanie” rywala.

- Mecz bez historii – mówi Lesław Ossowski. – Lepiej go zaczęliśmy niż wczoraj. Rywal nie wytrzymał narzuconego przez nas tempa. Graliśmy na trzy piątki, agresywnym pressingiem i wypunktowaliśmy rywala. Cieszy mała ilość straconych i duża zdobytych goli.

Górale Nowy Targ – Wiatr Ludźmierz 6:7 K (1:0, 2:2, 3:4; 0:0) karne 2:4 i 7:5 (1:0, 3:3, 4:1)
Bramki: Korczak 2, Kostela 2, Turwoń, M. Tylka – Hamrol 2, Słowakiewicz 2, Widurski, Olchawski (I mecz); Leja 2, Gotkiewicz, Kostela, Subik, Ciapała, Korczak – Szal, Zacher, Jachymiak, Widurski, Słowakiewicz (II mecz).
Górale: Pawlik – Gotkiewicz, Kostela, Fryźlewicz, Tomalak, Subik, Pazdro, Ciapała, Leja, Turwoń, Stypuła, A. Tylka, Korczak, M. Tylka, Smarduch. Trenerzy Bartosz Gotkiewicz i Piotr Kostela.
Wiatr: Udziela (Komperda) – Jachimczyk, Panek, Hamrol, Szal, Słowakiewicz, Zacher, Jachymiak, Lasyk, Niziołek, Widurski, Pelczarski, Jaskierski, Olchawski, Cyrwus. Trener Rafał Pelczarski.

Gorący Potok Szarotka Nowy Targ – Jadberg Pionier Tychy 13:3 (2:1, 7:1, 4:1) i 18:1 (5:1, 7:0, 6:0)
Bramki dla Szarotki: Augustyn 2, Brzana 2, Kozubal 2, Dziurdzik, Ossowski, Ligas, Budzoń, Chlebda, Widurski, Spyra (I mecz); Budzoń 3, Chlebda 3, Kozubal 3, Augustyn 2, Lech 2, Widurski 2, Spyra, Ossowski, Książkiewicz (II mecz)
Gorący Potok Szarotka: Jastrzębski – Dziurdzik, Ossowski, Augustyn, Lech, Ligas, Budzoń, Kwak, Chlebda, Brzana, Sikora, Spyra, Widurski, Kozubal, Książkiewicz. Trener Łukasz Chlebda.

Stefan Leśniowski
Zdjęcia Michał Adamowski
 

Komentarze









reklama