25.06.2017 | Czytano: 6579

Watra po raz drugi zdobyła Puchar Podhala (+zdjęcia)

Piłkarze Watry Białka Tatrzańska po raz drugi w historii wygrali Puchar Podhala (faza Pucharu Polski na szczeblu PPPN). Zadecydowały o tym rzuty karne.

Mecz do 90 minuty układał się po myśli białczan. Prowadzili grę, stwarzali sobie sytuacje i wydawało się, że jest „posprzątane”. Widocznie do tego samego wniosku doszli organizatorzy, bo już przygotowywali się do dekoracji wręczenia pucharu. Ale to jest sport i zawsze jest nieprzewidywalny.

Zakopiańczycy od początku nastawili się na grę obroną i czyhali na błąd rywala, by wyprowadzić zabójczą kontrę. Ustawili po prostu autobus przed szesnastką.

- Nie mogliśmy grać otwartej piłki – przekonuje trener KSZ, Dawid Bartos. – Przeciwnik ma w środku pola Kalitę, który, gdy się pozostawili sporo swobody, to potrafi rozegrać piłkę. Trzeba było zagęścić pole, grać blisko siebie, przesuwać się i szukać swojej szansy w kontrze.

W pierwszej połowie przybysze spod Giewontu mieli swoje szanse, często próbowali szczęścia strzelając z dystansu. Najlepszą okazję mieli w 44 minucie kiedy bliski pokonania Majerczyka był Floryn.

Białacznie stwarzali sobie sytuacje, ale potwornie je partaczyli. W dodatku świetne bronił 16- letni Maciej Styrczula, którego – podobno- obserwowali skauci Cracovii. Niemniej najciekawiej było nie na boisku, ale na ławce zakopiańczyków. Trener bez przerwy miał uwagi do swoich podopiecznych, często się irytował i wykrzykiwał. Kilka jego odzywek rozbawiło obserwatorów, jak choćby takie: „nie kryj trawy tylko gościa”, „chłopie zlituj się nad moją duszą”.

Na pierwsze trafienie czekaliśmy aż do 64 minuty. Wydawało się, że Buciowi uciekła piłka w polu karnym, ale jakimś cudem ją dosięgnął i zagrał na drugi słupek do Petrusa, który nie miał problemów z ulokowaniem futbolówki w odkrytym rogu bramki. W kolejnych minutach wydawało się, że lada moment padnie kolejny gol dla Watry. Świetne okazje marnowali – Buć (trzy) i Kalita (dwie). To się zemściło. Zakopiańczycy, którzy w drugiej części nie stworzyli sobie sytuacji do 92 minuty, nagle w prezencie otrzymali rzut wolny spod bocznej linii, jakiś 35 metrów od bramki. Nowobiliski wrzucił piłkę na aferę, zakotłowało się w polu karnym i Bochnak zaskoczył swojego bramkarza. No i zaczęło się! Sędzia Czesław Żądło  kompletnie się pogubił. Na boisku zrobiło się nerwowo. Buć ujrzał czerwoną kartkę. Kolejny wolny, niemal z tego samego miejsca w 95 min. i kolejna wrzutka Nowobilskiego. Piłkę głową do siatki kieruje Japończyk Hanada, ale sędzia gola nie uznaje. Dopatrzył się spalonego. Wszyscy piłkarze z Zakopanego rzucili się w stronę arbitra liniowego. Chrobak wyrwał chorągiewkę i musiał opuścić boisko po czerwonej kartce. Na szczęście sędzia zakończył spotkanie, chyba zdał sobie sprawę – dość późno – że mocno się zaplątał, w dodatku w meczu, którym zakończył karierę. Tymi ostatnimi 5 minutami całkowicie zepsuł sobie uroczysty nastrój.
Rzuty karne rozpoczęły się od pudla prezesa Rabiańskiego.

– Wyczułem jego intencję – powie bohater meczu, Maciej Styrczula. – Szkoda, że nie udało się złapać pozostałych piłek z jedenastki. Nie ukrywam, że przed meczem miałem tremę, ale po pierwszej interwencji się ulotniła. Dobrze wszedłem w mecz. Z piłką wiążę swoją przyszłość.

Jego vis a vis Krystian Majerczyk obronił dwie jedenastki. Tą najważniejszą dodatkową, która dała zwycięstwo białczanom. Wystrzeliły korki od szampana, a rywale nadal nie mogli pogodzić się z sytuacją w 5 doliczonej minucie.

- Może to zabrzmi paradoksalnie, ale pogratulowałem chłopakom zwycięstwa – mówi szkoleniowiec Zakopanego. – Jeśli arbiter w 95 minucie nie jest pewny na sto procent, ma wątpliwości co do spalonego, to powinien bramkę uznać. Niedosyt pozostał. W pierwszej połowie mieliśmy sytuacje, ale w drugiej do 92 minuty takowych sobie nie stworzyliśmy, ale mogliśmy wygrać. Dwa razy umieściliśmy piłkę w bramce rywala.

- Jesteśmy źli, bo zdobyliśmy prawidłowo bramkę, co pokazały kamery – mówi Andrzej Król. – Wygrana nam się należała, aczkolwiek z gry lepsza w drugiej połowie była Białka. Miała więcej sytuacji. Sezon nieudany. Zrobiliśmy dwa kroki w tył, zdobycie pucharu miało być taką iskierką, krokiem w przód.

Inne nastroje panowały w zwycięskim obozie. Nie ma się czemu dziwić. Po raz drugi w historii białczanie zdobyli Puchar Podhala i po raz drugi po rzutach karnych. Tym razem na własne życzenie.

- Nie da się ukryć, że sami sobie skomplikowaliśmy końcówkę meczu – przyznaje trener Mirosław Kalita. – Przyczyny dwie – brak koncentracji i nieskuteczności. Mieliśmy ogromne problemy ze zdobywaniem goli. To się zemściło. Trzeba pochwalić młodego bramkarza z Zakopanego. To bohater tego widowiska. Dzięki niemu drużyna z Zakopanego mogła do końca wierzyć w wygraną. Czy był spalony? Kuchta twierdzi, że zawodnik Zakopanego sam sygnalizował spalonego. Z drugiej strony nie powinniśmy dopuścić do takiej sytuacji.

To był niezwykle udany sezon dla Watry. Najwyższe miejsce (czwarte) w historii w czwartej lidze okraszone Pucharem Podhala. Prezes Andrzej Rabiański po ostatnim karnym był w siódmym niebie.

- Zdawałem sobie sprawę, że to będzie trudny mecz, z podwyższonym ryzykiem – mówi. – Szkoda, że na własne życzenie zgotowaliśmy sobie horror w końcówce. Piłkarsko byliśmy lepszym zespołem, ale nie mogliśmy zdobyć tej drugiej bramki, po której przeciwnik by się otworzył. Nie wiem czy był spalony przy tej drugiej bramce. Sędzia jest od tego. Cieszymy się ze zwycięstwa, bo byliśmy w bardzo trudnej połówce drabinki, ze wszystkimi najlepszymi na Podhalu. Graliśmy w tym sezonie zarówno u siebie jak na wyjeździe bardzo pewnie. W dodatku w bardzo wąskim składzie 12-13 zawodników. Misiura powiedział po zejściu z boiska, że trudno grać tak krótka kadra, ale z drugiej strony wszyscy sobie pograli. Stabilizacja to nasz cel. Będziemy pracować, by małymi kroczkami piąć się wyżej. Chciałbym podziękować żonie, która pozwala mi robić to co kocham. Jeśli zdrowie pozwoli i trener mnie będzie wpuszczał na boisko, to fajnie, bo gra sprawia mi przyjemność. Dziękuję zawodnikom, bo wykonali ogromną pracę, kierownikom Pawłowi i Ryśkowi, a szczególnie trenerowi, który poukładał te klocki. Wie kiedy, jak i w którym momencie zrobić odpowiedni ruch. To dzięki niemu tak gramy.

Zwycięzca pucharu zgarnął czek wartości 4 tysięcy złotych ( 2 tys. od PPPN + 2 tys. od MiD Sport) oraz sześć piłek ufundowanych przez radnego sejmiku małopolskiego Stanisława Barnasia. Pokonani dostali czek w wysokości 500 złotych.
W przerwie meczu zorganizowano licytację na pomoc będącemu w śpiączce Janowi Nykazie. Zebrano z licytacji 2030 złotych a do puszki 1467 zł.

Watra Białka Tatrzańska – KS Zakopane 1:1 (0:0) w karnych 5:4
1:0 Petrus (Buć) 64
1:1 samobójcza (Bochnak) 90+2
Karne wykorzystali: Kostrzewa, Kołbon, Dziubas, Kosturko, Petrus – Gubała, Leniewicz, Grela, Drabik. Spudłowali: Rabiański – Stopka, Frasunek.


Watra: Majerczyk – Kuchta, Łojek, Kosturko, Misiura (74Bochnak), Buć, Dziubas, Kostrzewa, Kołbon, Kalita (86 A. Rabiański) Petrus.
Zakopane: Styrczula – Floryn (77 – Hanada), Frasunek, Murzyn (68 Gubała), Stopka, Król (46 Nowobilski), Rzadkosz, Chrobak, Drabik, Leniewicz, Grela.

Stefan Leśniowski
Zdjęcia Krzysztof Garbacz
 

Komentarze







Tabela - Klasa B gr. 1

Lp Drużyna Mecze Punkty
1. Skałka Rogoźnik/Stare Bystre 6 10
2. Unia Naprawa 5 13
3. KS Luboń Skomielna Biała 6 12
4. Szarotka Rokiciny Podhalańskie 5 10
5. Skawianin Skawa 6 8
6. KS Lawina Spytkowice 6 8
7. Delta Pieniążkowice 6 7
8. Janosik Sieniawa 5 4
9. Podgórki Krauszów 6 3
10. Krokus Pyzówka 5 0
zobacz wszystkie tabele

Terminarz

zobacz więcej
reklama