24.06.2017 | Czytano: 5311

Trzy pokłony Huziora przed królewną. Wicemistrzostwo Polski Kozielskiej i Rzeszótko

Śnieżka to obowiązkowy szczyt w kalendarzu każdego biegacza górskiego. Może nie jest przesadnie wysoka, ale wystarczy na nią wbiec trzykrotnie, by pokonać wysokość Mont Blanc, a przy okazji powiększyć swoją kolekcję punktów kwalifikujących do UTMB.

Piotr Huzior po wygraniu Biegu Rzeźnika za kolejny cel wyznaczył sobie trzykrotne wybiegnięcie na królewnę. I dokonał tego. Był pierwszy na szczycie, wyprzedzając drugiego na mecie Pawła Sadowskiego o ponad 6 minut.

„Śnieżka jest królewną, więc traktować ją należy po królewsku. Wchodząc na szczyt nie wolno zadzierać głowy do góry, lecz poddańczo spuścić wzrok i patrzeć zaledwie metr-dwa przed siebie. Jeśli spojrzysz butnie w górę czeka cię kara - bolesna prawda o stromym podejściu. Niektórzy tego widoku nie wytrzymują i dają się złamać - staną, usiądą, padną na kolana, zawrócą. A zatem jeśli chcesz dostać się jak najszybciej przed królewskie oblicze dobrze radzę - napieraj nie spoglądając w górę. Dopiero na samym szczycie możesz się pokłonić Śnieżce i prostując swoją marną, ziemną powłokę w nagrodę rozejrzeć się wokół. Jeśli szczęście ci sprzyja, niebiańskie widoki wynagrodzą ci trud wspinaczki”- tak radziła biegaczom Basia Muzyka.

Biegacze mieli do wyboru trzy dystanse – Mini, Średni i Ultra. Nasz śmiałek wygrał ten najbardziej wymagający z 3 tysięcznym przewyższeniem i dystansem 55 km. Dystans Ultra polega na trzykrotnym zdobyciu szczytu Śnieżki. Limit czasu to 10.5 godzin. Na każdy etap zawodnik miał limit 3.5 godz. Trzeba pokonać trasy na dystansie Mini i Średni. Ostatnim etapem jest zdobycie Śnieżki po raz trzeci. Piotr Huzior potrzebował 5 godzin i 48 minut, by zameldować się po raz trzeci na „królewnie”.

–Ból bólem, zmęczenie zmęczeniem, ale widok Śnieżki z bliska pozwala zapomnieć o wszystkim co złe – mówi Piotr Huzior. - Miałem obawy jak zachowa się mój organizm po Biegu Rzeźnika. W końcu w nogach miałem przebiegniętych 80 km, a przerwa między biegami wyniosła tylko dwa tygodnie. Czułem się jednak dobrze, ale nigdy nie wiadomo jak zachowa się organizm na 25 czy 30 km, tym bardziej po „rzeźniku”. Zastanawiałem się czy nie dopadnie mnie kryzys. Były takie. Miałem skurcze, łydki i uda mocno były zbite. Nogi mnie bolały, ale zdołałem kryzys przetrzymać, wygrać z bólem i swoimi słabościami. Było bardzo gorąco. Trasa kamienista i szutrowa. Bieg rozstrzygnął się na trzecim okrążeniu. Już na drugim objąłem prowadzenie, ale nie było ono imponujące. Miałem minutę przewagi nad goniącym mnie Pawłem Sadowskim. Jeśli biegnie się 55 km, to taka przewaga nie była wielka. Cały czas czułem oddech rywala. Bałem się, że mnie dogoni. Trzecia pętla to było chodzenie, a nie biegnięcie. Może 2,5 kilometra przebiegłem pod górę. Odskoczyłem od rywala podczas zbiegania z góry. Tutaj moja przewaga rosła z każdym metrem. Cieszę się, że utrzymałem tempo i pierwszy dobiegłem do mety. To był mój pierwszy start w tym biegu.

Jego partner z Biegu Rzeźnika, Piotr Biernawski wybrał średni dystans (36 km, z limitem czasowym 7 godzin, przewyższenie 2000 m), na którym rozgrywano mistrzostwa Polski długodystansowe w biegu górskim. Pobiegł bardzo dobrze, zajął szóste miejsce.

- Po pierwsze chciałem pobiec w mistrzostwach kraju, a po drugie czułem w kościach jeszcze Bieg Rzeźnika. Mogłem pobiec szybciej, ale źle mi się biegło. Uciekałem kobietom, bo byłaby kicha, gdyby mnie pogoniły – śmieje się.

Za nim przybiegły dwie „damy” – Dominika Stelmach i Magdalena Kozielska z Szaflar. Pierwsza wywalczyła tytuł mistrza kraju, a „nasza” biegaczka narciarska została wicemistrzynią Polski.

- Dominika ”wykręciła” najlepszy czas na świecie w biegu uciekając samochodowi (Wings for Life World Run) – zdradza Piotr Biernawski. – Przebiegła bodajże ponad 80 km. Naprawdę mocna kobieta. Bieg ten polega na tym, że zawodniczka startuje z handicapem, a samochód ją goni. Trzeba jak najwięcej przebiec nim dogoni cię samochód, który jedzie z narastającą prędkością.

Dodajmy jeszcze, że wicemistrzostwo Polski wśród panów wywalczył zakopiańczyk Marcin Rzeszótko. Przybiegł 12 minut za triumfatorem Bartłomiejem Przedwojewskim.

Stefan Leśniowski
 

Komentarze







reklama