IV liga: Watra gromi (+zdjęcia, tabela)

Wynik 6:0 ustalony został już do przerwy. Bohaterem tej części gry był Kołobn, autor trzech bramek. To on w 5 min otworzył „worek” z golami, uderzeniem z dystansu. W niemal bliźniaczy sposób wpisał się on też na listę strzelców w 40 min, a pięć minut później wykorzystał rzut karny podyktowany za faul właśnie na nim. Ponadto dwa gole były autorstwa Bucia. Za pierwszym razem – w 16 min - po świetnym prostopadłym podaniu od Misiury, w sytuacji sam na sam z bramkarzem rywala, przerzucił sobie nad nim piłkę i skierował ją do pustej już bramki. Także w 20 min wygrał starcie „oko w oko” z golkiperem Jadowniczanki. Listę zdobywców goli, uzupełnił w 22 min. Petrus, który w dużym zamieszaniu w polu karnym gości, z najbliższej odległości wepchnął piłkę do siatki.
Kibice Watry ostrzyli sobie apetyty na drugą połowę w nadziei na rekordowe zwycięstwo ich „pupili”, a tym czasem spotkał ich spory zawód, bo więcej goli już w tym spotkaniu nie padło

- Goście przeszli do obrony swojej bramki całą „jedenastką” i było nam trudno przedostać się w ich pole karne. Po za tym już nie było w nas takiej chęci do zdobywania kolejnych bramek. Dało się odczuć, że obie drużyny tylko wyczekiwały końcowego gwizdka sędziego – podsumował grający trener Watry, Mirosław Kalita.

Watra Białka Tatrzańska – Jadowniczanka Jadowniki 6:0 (6:0)
1:0 Kołbon 5
2:0 Buć 8
3:0 Buć 20
4:0 Petrus 22
5:0 Kołbon 40
6:0 Kołbon 45 z karnego.
Watra: Majerczyk – Kuchta (46 Bochnak), Gąsiorek, Maciasz, Kostrzewa (60 Juraj Kosturko), Dziubas (82 P. Rabiański), Kołbon, Jozef Kostruko (50 Kalita), Misiura, Petrus, Buć.
Jadowniczanka: Ziółkowski – Hudoba, Kulig, Wójtowicz, Szczygiełek – Bujak, Mól, Rydz, Grzesik, Kamieniecki (60 Lach), Stec.

Jeden punkt przywożą piłkarze Lubania z Tymbarku. Ten rezultat- zdaniem trenera maniowian –jest porażką. Maniowianie przegrywali 0:2 i zdołali uratować remis. Ten fakt nie zadowolił jednak ich szkoleniowca.

–Takiej drużynie jak Lubań nie przystoi w ten sposób tracić punktów. Ten remis jest naszą porażką powiedział –trener Lubania, Łukasz Biernacki. - Wychodzimy na boisko, przeważamy, stwarzamy sobie jedną, drugą, trzecią okazję, których nie wykorzystujemy, po czym prokurujemy rzut wolny w obrębie naszego pola karnego, robimy błąd w kryciu i tracimy gola. Gramy dalej. Znów dominujemy, utrzymujemy się przy piłce, marnujemy kolejne swoje szanse, robimy błąd w defensywie i co? I drugi celny strzał gospodarzy na naszą bramkę sprawia, że przegrywamy 0:2. Przed przerwą łapiemy kontakt. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Karkuli i strzale głową D. Firka. Na drugą połowę wyszliśmy mocno zmotywowani. Ale znów skuteczność była naszą zmorą. W pewnych sytuacjach to były już futbolowe jaja. Wreszcie udało się wyrównać po fajnej koronkowej akcji, sfinalizowanej przez Ziemianka. To dało nam remis, który jednak zostawia po sobie olbrzymi niedosyt. Znów pod względem wolicjonalnym, rozgrywania piłki, kreowania akcji zagraliśmy bardzo dobre spotkanie. Niestety po raz kolejny indolencja strzelecka pozbywa nasz możliwości wygrania.

Tymbark – Lubań Maniowy 2:2 (2:1)
Bramki dla maniowian: D. Firek 37, Ziemianek 73.
Lubań: Jucha – Jazgar, D. Firek, Górecki, Czubiak, Ziemianek, Jandura (70 Nowrolnik), M. Firek, Karkula, Zagata (60 Kołodziej), Basisty.

mac
Zdjęcia Krzysztof Garbacz