21.03.2017 | Czytano: 4383

Podhale nie chce brązu? (+zdjęcia)

- Daliśmy plamę. Mieliśmy multum sytuacji i powinniśmy je wykorzystać. Nie zawsze się wygrywa, ale dajemy z siebie wszystko. I w Bytomiu też damy z siebie wszystko – zapewnia Kasper Bryniczka.

Chyba nie takiej wiosny oczekiwali kibice. Liczyli, że ich pupile dadzą radę Polonii i trzeci raz z rzędu staną na najniższym stopniu podium. Wydaje się, że bytomianie byli bardziej zmotywowani. Mieli o co walczyć, bo premie dostaną tylko za medal. A Podhale? Tradycyjnie zawodziło pod bramką. Do tego zabrakło Jokili, który ma uraz kręgosłupa i sezon dla niego się skończył. Podobnie jak dla Łabuza, o czym poinformował szkoleniowiec.

Podhale – już tradycyjnie – robi dużo szumu w tercji przeciwnika, ale nic z tego nie wynika. A jeśli już stworzy sobie sytuację bramkową, to niemiłosiernie marnuje. Nawet taką jak Hattunen. Samotnie stał przed bramką i miał sporo czasu, by coś wymyślić, co dałoby prowadzenie góralom. Tymczasem z 2 metrów nie trafił w światło bramki. Goście grali z kontry i Danieluk nie wykorzystał sytuacji sam na sam. Gospodarze nie wykorzystali gry w przewadze i to się zemściło. Salamon zza bramki Jucersa zagrał do Słodczyka i ten, przy biernej postawie obrony, pokonał ostatnią instancję miejscowych. Bytomianie poczuli się pewniej i końcówka tercji należała do nich.

- Już w tej tercji powinniśmy wykorzystać dogodne sytuacje i ustawić sobie wynik. Nie zrobiliśmy tego, a zrobili to rywale. Musieliśmy gonić wynik, ale były niepotrzebne kary – analizuje Kasper Bryniczka.

Druga tercja szarpana. Kibice widzieli dwa gole. Iossafov strzałem z pierwszego pokonał Landsmana. Okrasą jednak było zagranie Augstkalnsa przez 2/3 lodowiska na niebieską tercji ataku do Danieluka, który w sytuacji sam na sam zwodem rozłożył Jucersa i obok niego posłał krążek do bramki. Bytomianie grali z kontry i jedna z nich w 46 min. przyniosła im bramkową zdobycz. Salamon z backhandu między parkanami bramkarz ulokował krążek w siatce. Od tego momentu goście zaczęli bronić wyniku, a miejscowi nacierali z potężną siłą. Co z tego skoro wszystkie strzały bądź mijały bramkę, bądź padały łupem bramkarza, który bronił z wielkim wyczuciem i szczęściem. 3 minuty i 19 sekund przed końcem Podhale wycofało bramkarza. Przeciwnik rozpaczliwie się bronił, pod jego bramką dochodziło do dantejskich scen, ale czarny przedmiot nie znalazł drogi do bramki.

- Nie był to piękny mecz, ale pełen walki i poświęcenia z obu stron. Moi zawodnicy dali z siebie sto procent tego co dała im bozia. Pomogło to w odniesieni ważnego zwycięstwa. Muszę pochwalić naszego bramkarza, który w trudnych momentach podtrzymywał zespół. W Bytomiu będziemy chcieli zakończyć serię – powiedział Zbigniew Szydłowski, drugi trener gości.

- Skoro Polonia u nas wygrała, to my liczymy w Bytomiu na odwrotną sytuację – powiedział Marek Rączka. – Mieliśmy mnóstwo doskonałych sytuacji, po których powinny paść bramki. Bramkarz gości trzymał drużynę przy życiu.

- Nie składamy broni – zapewnia Kasper Bryniczka. – Musimy w Bytomiu wygrać, chociaż zdajemy sobie sprawę, że jest tam specyficzny klimat i lodowisko. O tym meczu zapominamy i walczymy o brąz. Daliśmy z siebie wszystko, podobnie będzie w Bytomiu.

TatrySki Podhale Nowy Targ – Tempish Polonia Bytom 1:3 (0:1, 1:1, 0:2)
0:1 Słodczyk – Salamon – Cunik (12:43)
1:1 Iossafov – Jaśkiewicz – Zapała (27:28)
1:2 Danieluk – Augstkalns (37:05)
1:3 Salomon – Danieluk (45:51)
Podhale: Jucers; Jaśkiewicz – Haverinen, Tomasik – Radziński, Sulka (2) – K. Kapica, Wojdyła – Mrugała; Iossafov – Zapała – Różański, Hattunen (2) – Bryniczka – Wielkiewicz, M. Michalski (2) – Neupauer – Daniel Kapica, P. Michalski – Siuty - Svitac. Trener Marek Rączka.
Polonia: Landsman; Cunik (2) – Działo (2), Augstkalns – Turoń, Dikis (2) – Wanacki, Owczarek – Pastryk; Bordowski – Malinik – Vozdecky, Kozłowski – Frączek – Krzemień, Salamon (4) – Słodczyk – Danieluk, Wieczorek (2) – Wąsiński – Kłaczyński. Trener Tomasz Demkowicz.

Stefan Leśniowski, zdjęcia Michał Adamowski 


 

Komentarze







reklama