- Jestem bardzo zaskoczony i szczęśliwy, że spotkało mnie tak wielkie wyróżnienie – mówił po zajęciu trzeciego miejsca w plebiscycie na wybitnych ludzi 30-lecia PPPN. – Aż dziewięciu zawodników w „jedenastce” grało ze mną w Porońcu Poronin. 42 lata grałem w piłkę. Od początku byłem społecznikiem i nie wziąłem ani grosza za prace w futbolu. W 1972 roku przejąłem Poroniec i z klasy C w 1984 roku awansowaliśmy do IV ligi. Najwięcej radości przynosi mi praca z młodzieżą. W 2000 roku założyłem sekcję piłkarską w moim rodzinnej miejscowości w Białym Dunajcu. Seniorzy w tym roku (2006 –przyp. aut) awansowali do klasy B, a juniorzy do okręgówki. Sukces juniorów jest niesamowity. W ciągu czterech sezonów przeszliśmy trzy klasy rozgrywkowe. Młodzieży trzeba dać się wyżyć w sporcie, aby nie miała czasu na „błądzenie” w życiu.
„Ujek” - tak każdy się zwracał się do Stanisława Trebuni – to był człowiek orkiestra. Piłka i narty zabrały mu 57 lat życia. Tyle był przy sporcie. 45 lat w roli trenera piłkarskiego i narciarskiego. Zdobył blisko 500 medali, przez siebie i swoich wychowanków. W 1963 roku był mistrzem Polski juniorów kombinacji norweskiej. Sławę zyskał, gdy Kamil Stoch zdobywał złote olimpijskie medale. Wtedy wszyscy przypomnieli sobie, że był pierwszym trenerem skoczka z Zębu. Dla niego narty i futbol były wielką pasją.
Podhalański sport poniósł ogromną stratę. Zrobiło się przeraźliwie smutno i przeraźliwie pusto. Stasiu kibicuj nam tam z góry.
Stefan Leśniowski