04.10.2016 | Czytano: 4066

Waleczne serca (+zdjęcia)

- Wielkie słowa uznania dla drużyny począwszy od bramkarza a skończywszy na czwartej formacji. Wykonała kawał dobrej roboty. Serce zostawiła na lodzie, stąd jakże ważne dla nas punkty w kontekście walki o szóstkę – powiedział kapitan Podhala, Jarosław Różański.

„Różak” jest niezastąpiony w drużynie. Jak tylko kogoś brakuje, to – może to nieładne słowo – ale łata dziury. W którym on już ataku w tym sezonie nie występował. Dzisiaj zagrał na obronie, a po raz kolejny mogliśmy się przekonać, że to twarde chłopisko. W drugiej tercji, kiedy został brutalnie zaatakowany przez Galanta polała się krew. Opatrzony przez lekarza wrócił na tafle i dowodził drużyną.

- O tym, że zagram na obronie dowiedziałem się tuż przed meczem. Nagła niedyspozycja Haverinena. Mamy kłopoty kadrowe – nie ukrywa „Różak”

- To jakiś koszmar – mówili kibice, gdy na tafli zabrakło w Podhalu dwóch Finów – Haverinena i Iossafova (wirus), a w pierwszej tercji wypadł ze składu Tomasik (bark).

Pierwsza bezbramkowa tercja dostarczyła widzom sporo emocji. Bramkarze byli pierwszoplanowymi postaciami, bo pod jedną i drugą bramką sporo się działo. Akcje zmieniały się jak w kalejdoskopie. Oba zespoły zaliczyły po słupku (Zapała i Gazda). Tyszanie częściej strzelali, a najlepszą okazję zmarnował Rzeszutko, który będąc sam przed pustą bramką nie trafił w krążek. Z drugiej strony świetną sytuację Zapały zlikwidował Żigardy. Górale w tej części meczu nie wykorzystali dwóch liczebnych przewag.

Żigardy skapitulował w 24 min. po indywidualnej akcji Jokili, który bekhendem trafił w górny krótki róg bramki. Jeszcze ładniejszą akcję przeprowadził duet Zapała – Jokila, gdy Neupauer odsiadywał karę. Zapała jak profesor wjechał w tercję rywala, wyczekał moment, gdy Jokila pojawił się na drugiej stronie i idealnie dograł mu „gumę”. Za chwilę Fin utonął w objęciach kolegów. Neupauer po opuszczeniu ławki kar otrzymał prostopadłe podanie, ale w sytuacji sam na sam nie zdołał pokonać ostatnią instancję gości. Potem Podhale przez 4 minuty grało z przewagą (Galant na ławce za zranienie Różańskiego), ale fatalnie ją rozgrywało. Tylko jeden strzał Syreia zatrzymał się w polu bramkowym. Od tego momentu przeważali tyszanie, którzy z wielką furią nacierali na bramkę gospodarzy. Gdyby nie fenomenalne interwencja Jucersa, to kto wie czy górale schodziliby na przerwę z dwubramkowym prowadzeniem.

Kiedy wydawało się, że tyszanie przejmują kontrolę nad spotkaniem M. Michalski spod bandy przestrzelił Żigardego. Wcześniej była sygnalizowana kara dla tyszanina. Podhale skomplikowało sobie sytuację, kiedy przez 83 sekund grało w trójkę. Vozdecky trafił w okienko. Końcówka dramatyczna. Posypały się kary, w 56 min. Kalinowski nie wykorzystał karnego, a tyszanie przez 2 minuty grali w przewagą dwóch graczy, a przez 38 sekund w szóstkę i zdobyli kontaktowego gola. 54 sekund przed końcem Jokila trafił do pustej bramki.

- Jaki ze mnie bohater, cała drużyny zapracowała na sukces. Spotkanie było trudne, ale wytrzymaliśmy go w dobrym tempie – powiedział Jarmo Jokila.

Podhale prowadziło 3:0 i na własne życzenie zgotowało sobie nerwową i dramatyczną końcówkę. – O tym musimy porozmawiać. Tak nie może być. Mamy wynik spokojny, na który ciężko pracowaliśmy 50 minut i wystarczyło 10 minut, by nieszczęście było gotowe – nie owija w bawełnę Jarosław Różański.

- Spotkanie mogło się podobać kibicom, bo było emocjonujące z dramatyczną końcówką. Zespoły stworzyły sporo sytuacji bramkowych. Mieliśmy problem ze zdobywaniem goli. Skuteczność jest naszą pietą Achillesowa – skomentował drugi trener tyszan, Krzysztof Majkowski.

- Fajne spotkanie – potwierdza Marek Rączka. - Dużo akcji. Mecz dobrze się dla nas ułożył. Dwie bramki dodały nam wiary. Drużyna zostawiła serce na lodzie. Kończyłem na dwie pary obron, bo wypadł Tomasik i Syrei. Chwała chłopakom, że potrafili utrzymać wynik. Kawał dobrej roboty wykonał Jucers.

W następnym meczu „szarotki” poprowadzi już nowy trener Ukrainiec Witalij Semenczenko. To już pewne. Jutro przyjeżdża do Nowego Targu.Info o nowym trenerze www.sportowepodhale.pl/index.php

- Wyraźniej propozycji ze strony klubu nie było, bym objął pierwszą drużynę – wyjawił Marek Rączka, który po raz drugi pokonał wicemistrzów kraju.

TatrySki Podhale Nowy Targ – GKS Tychy 4:2 (0:0, 2:0, 2:2)
1:0 Jokila (23:54)
2:0 Jokila – Zapała (26:03 w osłabieniu)
3:0 M. Michalski – Neupauer (46:48 sygnalizowana kara)
3:1 Vozdecky - Pociecha (49:09 w podwójnej przewadze)
3:2 Kristek (57:05 sześciu na trzech)
4:2 Jokila (59:06 do pustej)
Podhale: Jucers; Tomasik – Syrei (25), Wojdyła – Różański, Jaśkiewicz - Łabuz (4), P. Michalski; Hattunen (2) – Bryniczka – Gruszka, Jokila (2) – Zapała – Daniel Kapica, M. Michalski – Neupauer (2) – Svitac, Stypuła - Olchawski – Siuty. Trener Marek Rączka.
Tychy: Żigardy; Kubosz – Ciura, Zatko – Kotlorz, Bryk – Pociecha (2), Górny – Gazda; Jeziorski – Komorski (2) – Vitek, Bepierszcz –Kalinowski – Galant (4), Vozdecky – Kristek – Woźnica, Witecki – Rzeszutko – Bagiński. Trener Jirzi Szejba.

Stefan Leśniowski
Zdjęcia Michal Adamowski

Komentarze







reklama