25.09.2016 | Czytano: 2742

V liga: Niedosyt Jarmuty i Orawy(+zdjęcia)

Ósma kolejka w nowosądeckiej okręgówce (V liga), była na ogół udana dla podhalańskich w niej przedstawicieli. Niedosyt z remisów mają tylko drużyny Jarmuty Szczawnica i Orawy Jabłonka bowiem w przekroju spotkań były lepsze od swoich rywali. Tak przynajmniej oceniają spotkania swoich podopiecznych trenerzy zresztą grający w swoich zespołach. Trzy pozostałe nasze drużyny wygrały pewnie i absolutnie zasłużenie.

LKS Szaflary – Łosoś Łososina Dolna 4:0 (1:0)
1:0 Hreśka 18,
2:0 Baboń 74 karny,
3:0 F. Kamiński 80,
4:0 P. Kamiński 90.

Sędziował: Dawid Mituś z Nowego Sącza.
Widzów: 100.

Szaflary: Zhuk – Hajnos (88 K. Dziedzina), Strama, Mularek (85 K. Gałdyn), Bierówka – Hreśka, Kantor, J. Gałdyn (76 P. Kamiński), Dudzik (78 Gogolak) – Baboń.
Łosoś: Świderski – Michalak, Słomka, D. Nowak, Grzegorzek (66 R. Nowak) – Grzybowski, Grabczyk, Ł. Krok ŻK, Skórnóg – Zelek, Znamirowski (83 Pałka).

Piłkarze LKS Szaflary rozgromili na swoim boisku jedną ze słabszych nowosądeckiej okręgówki w tym sezonie Łosoś Łososiną Dolną 4:0. Wynik wskazywałby na łatwą wygraną gospodarzy a tymczasem dopiero w ostatnim kwadransie meczu drużyna z Szaflar pogrążyła swoich rywali. Na ten efektowny rezultat zapracowali oczywiście wszyscy piłkarze, ale jednak ton drużynie z Szaflar nadal nadają zawodnicy ograni już w ligowych bojach: Jan Gałdyn czy Florian Kamiński. Odrębny rozdział napisał w tym meczu bramkarz gospodarzy Wasyl Zhuk. Bronił wręcz fenomenalnie nie dając się pokonać zarówno po strzałach z dystansu jak i również interweniując instynktownie po uderzeniach z najbliższych odległości. Gospodarze przystąpili do meczu bez swego trenera Tomasza Liudzińskiego, który akurat przebywał na szkoleniu piłkarskich szkoleniowców. Brak tego bezpośredniego nadzoru spowodował, że gospodarze zaczęli chyba mało skoncentrowani i już w 2 minucie mogli stracić gola, gdy Skowyra w sytuacji sam na sam wprawdzie z dużego kąta pomylił się tylko nieznacznie. W miarę upływu czasu gospodarze uporządkowali grę i w 18 minucie zdobyli gola. Jan Gałdyn z końcowej linii boiska zacentrował w pole karne na 7 metr. Do piłki doszedł uprzedzając obrońcę młody Mateusz Hreśka i efektowną główką posłał piłkę do siatki. Odpowiedź gości mogła być natychmiastowa, ale strzał z dystansu grającego trenera Grabczyka trafił tylko w słupek. Żhuk tylko wzrokiem odprowadził piłkę po tym uderzeniu. W innych sytuacjach bramkarz gospodarzy jak już wcześniej zaznaczyliśmy spisał się kapitalnie. W efektownym stylu wybronił strzały Zelka i dwukrotnie Znamirowskiego. Z kolei Grzybowski fatalnie spudłował z 10 metrów. Zhuk był bohaterem także w pierwszych minutach drugiej odsłony spotkania. W 55 min w sobie tylko wiadomy sposób wybronił mocne uderzenie z bliska Grabczyka. Mniej więcej od 60 minuty inicjatywę zaczęli odzyskiwać szaflarzanie. W tej właśnie minucie niewiele do szczęścia zabrakło Dudzikowi, po którego uderzeniu piłka otarła się o słupek. W 74 min zrobiło się już jednak 2:0. Po zupełnie niepotrzebnym faulu Słomki na Baboniu w polu karnym, sam poszkodowany podszedł do wykonania „jedenastki”. Bramkarz Łososia co prawda wyczuł intencje strzelca, ale krótko odbił piłkę do której ponownie dopadł Baboń i już bez problemów umieścił ją w bramce. Gospodarze poszli za ciosem i w ostatnich 10 minutach zdobyli jeszcze dwa gole za sprawą akcji braci Kamińskich. Najbardziej efektowną bramkę zdobył Florian Kamiński, który po akcji swojego brata Piotra i jego prostopadłym podaniu świetnie zastawił się w polu karnym ograł obrońcę, następnie bramkarza i mimo dużego kąta zmieścił futbolówkę w bramce Łososia. Kropkę na „i” w tym meczu postawił Piotr Kamiński precyzyjnym strzałem z okolic narożnika pola karnego.

Najstarszy w drużynie Szaflar chociaż tylko 32 letni Jan Gałdyn po zakończeniu spotkania powiedział: - Mnie gra w piłkę nożną nadal bardzo cieszy i sprawia przyjemnośc. Będę to robił dopóki będę mógł pomóc młodszym kolegom. W poprzednich sezonach wstępowałem sporadycznie ze względu na obowiązki zawodowe. Teraz jestem do dyspozycji trenera.


KS Zakopane – Helena Nowy Sącz 2:0 (2:0)
1:0 Chrobak 21,
2:0 Kasperczyk 41.

Sędziował Krzysztof Tokarczyk z Nowego Sącza.
Widzów: 170.

Zakopane: Dziedzic – Floryn ŻK, S. Stalmach, Szajna, Stopka, Bobak (57 S. Staszel), Chrobak ŻK, Drabik, K. Bartos (57 W. Staszel), Ogiela (46 Pawlikowski), Kasperczyk ŻK (74 Babicz).
Helena: Piwowar – Glaskowski ŻK, Bocheński (82 Kostecki), Torres, Pieńko, Słowik ŻK, Zięcina, Gryzło (78 Skrzypiec), Kumor, Nowak, Maciaszek.

Drużyna KS Zakopane, która w meczu z Heleną Nowy Sącz wystąpiła z licznym zastępem młodych graczy pewnie wygrała z bądź co bądź drugim piłkarskim klubem Nowego Sącza. Już w 10 minucie zakopiańczycy mogli a nawet powinni objąć prowadzenie gdyby Kasperczyk w sytuacji sam na sam z bramkarzem posłał piłkę obok niego a nie próbował go dryblować. Przegrał ten pojedynek. Dwie minuty później świetnie z rzutu wolnego uderzył Kacper Bartos 15 letni syn trenera Dawida Bartosa. Zmierzającą w okienko bramki piłkę na róg sparował bramkarz Heleny. W 21 minucie zakopiańczycy zdobyli jednak prowadzenie. Kasperczyk w narożniku pola karnego wywalczył piłkę i na wślizgu zagrał do nieobstawionego Chrobaka, który tylko dostawił nogę i futbolówka wylądowała w siatce. Kolejne minuty upłynęły przy znacznej przewadze gospodarzy. Mnożyły się rzuty wolne i rzuty rożne. W dwu sytuacjach po zagraniach z rogu bliski zdobycia goli był Szajna. Za pierwszym razem jego strzał z przewrotki był niecelny a za drugim razem po uderzeniu piłki głową futbolówka też nieznacznie minęła bramkę. Pod koniec pierwszej połowy kapitalnym 40 metrowym podaniem popisał się Michał Drabik syn prezesa klubu. Piłka omijając obronę dotarła do K. Bartosa, ten doskonale dograł do wbiegającego w pole karne Kasperczyka po którego strzale piłka zatrzepotała w siatce. W tej części gry goście tylko raz poważnie zagrozili bramce gospodarzy gdy po zagraniu z rogu groźnie główkował Bocheński ale mimo wszystko niecelnie. Druga część meczu rozpoczęła się znowu pod dyktando gospodarzy. I znowu bliski zdobycia gola był młody napastnik KS Zakopane Bartłomiej Pawlikowski, który zastąpił swego kolegę Grzegorza Ogielę. Pawlikowski na szybkości minął dwu obrońców okiwał bramkarza, ale zbyt daleko wypuścił sobie piłkę i nie mógł już jej posłać do bramki z końcowej linii boiska. Po kwadransie drugiej połowy gra się nieco wyrównała a goście nawet stwarzali sytuacje pod bramką zakopiańczyków, jednak obrońcy gospodarzy zawsze w porę zażegnywali niebezpieczeństwo. Co więcej gospodarze wyprowadzali szybkie kontry, jednak młodym atakującym zawodnikom KS Zakopane brakowało pewnej dozy doświadczenia aby mogli powiększyć dorobek bramkowy swej drużyny.

- W porównaniu z meczem pucharowym zagraliśmy zdecydowanie lepiej i pewna wygrana z bądź co bądź drugim klubem piłkarskim z Nowego Sącza jest dobrym wynikiem. Oczywiście tych goli mogło być więcej ale nie narzekamy. Pierwsza połowa była nieco lepsza w naszym wykonaniu, ale to też efekt dużej liczby zmian w drugiej połowie. Nim nowi zawodnicy wejdą w grę to zawsze musi upłynąć trochę czasu, jednak ja nie mam żadnych pretensji do naszych graczy. Trenują rzetelnie każdemu daję szansę - powiedział po meczu trener KS Zakopane Dawid Bartos.


Orkan Raba Wyżna – Orzeł Wojnarowa 4:0 (1:0)
1:0 Filipek 43,
2:0 Filipek 56,
3:0 Pluta 80,
4:0 K. Traczyk 88.

Sędziował: Wojciech Pyznar z Gorlic.
Widzów 100.

Orkan: D. Możdżeń – Świder, R. Możdżeń, Lenart (70 Ł. Rapta), Ł. Kasiniak, (59 K. Traczyk), Teper ŻK, Skawski, Pluta, Gromczak Filipek ŻK, Skwarek ŻK, ŻK (66 CZK).
Orzeł: Miłkowski – T. Mędoń (78 Sus), Grzyb, Chronowski, Szczerba, Apryjarz, Szczepanik, W. Mędoń (80 Baran), Nowak, W. Mędoń ŻK, ŻK (66 CZK), Olszewski ŻK.

Drużyna Orkana Raba Wyżna wysoko pokonała u siebie Orła Wojnarową, chociaż gospodarze nie zagrali jakiegoś wielkiego meczu. Wprawdzie w pierwszym kwadransie Pluta, Skawski i Filipek uderzali na bramkę gości z okolic pola karnego, ale te strzały bronił bramkarz Orła. Co gorsza gospodarze w 25 minucie mogli stracić bramkę gdy z bliska uderzał M. Mędoń jednak bramkarz Orkana D. Możdżęń obronił ten strzał nogami. Dopiero pod koniec pierwszej połowy gospodarzom wyszła kontra w której Gromczak zagrał w uliczkę do Kasiniaka, ten mógł strzelać na bramkę ale dostrzegł lepiej ustawionego Filipka i podał mu piłkę, tak że Filipek tylko dopełnił formalności. Na początku drugiej odsłony spotkania szczęścia po uderzeniu z dystansu próbował Skawski, ale i tym razem jego strzał obronił golkiper gości. W 56 minucie Pluta precyzyjnie podał do wbiegającego w pole karne Filipka a ten strzałem z 10 metrów pokonał bramkarza. Od tego momentu gra toczyła się według scenariusza atak za atak a ponieważ po czerwonych kartkach dla Skwarka i M Mędonia na boisku zrobiło się luźniej obie drużyny miały okazje do zmiany wyniku. Więcej takich szans mieli gospodarze i w konsekwencji oni zdobyli dwie kolejne bramki. W 80 minucie Filipek zrewanżował się Plucie i podał mu piłkę także ten tylko dostawił nogę i gospodarze objęli prowadzenie 3:0. W 88 minucie gospodarze wyszli z kontrą 3x2 a w jej końcowym stadium Skawski zagrał do K. Traczyka, który zmieścił piłkę w bliższym rogu bramki.

- To może nie był nasz najlepszy mecz, ale oczywiście punkty nas cieszą. W naszej sytuacji na dalszy plan schodzi styl, piękno gry liczą się zdobywane „oczka”, których nam ciągle brakuje. W pierwszej połowie graliśmy dziwnie ospale jakby zawodnicy na dobre jeszcze nie wyszli z szatni. W drugiej części spotkania nasza gra była zdecydowanie lepsza co potwierdziliśmy zdobyciem drugiego gola. Po tej bramce goście otworzyli się a my grając uważnie czekaliśmy na właściwy moment aby skontrować. Udało się w końcówce spotkania i tym sposobem osiągnęliśmy efektowny rezultat - podsumował mecz grający trener Orkana Robert Możdżeń.


Jarmuta Szczawnica – Olimpia Pisarzowa 1:1 (0:0)
1:0 Talarczyk 71,
1:1 Baran 89.

Sędziował: Jan Horowki z Nowego Sącza.
Widzów 150.

Jarmuta: H. Gołdyn – Diop, Jasiurkowski, Ojrzanowski, Piszczek, Noworolnik, Mlak ŻK (55 M. Pietrzak), Kuziel (85 Ciesielka), Talarczyk (88 Mastalski), J. Pietrzak ŻK, Mrówka.
Olimpia: Tomasik – Olszaniecki, Szkaradek, Koralik ŻK, Nawalaniec, Wańczyk ŻK, Pociecha, Tumidaj, Korcz ŻK (70 Smoleń), Kubicki, Korolczyk (78 Baranowski).

W kolejnym meczu drużyna Jarmuty Kolex Szczawnica podejmowała czołowy zespół ligi Olimpię Pisarzowa. Jak się okazało „nie taki diabeł straszny jak go malują” To ludowe przysłowie jak ulał przystaje do rywala zespołu z Miasta Zdrojowego. Olimpia w zasadzie nie zagroziła gospodarzom grając prosty futbol a gola dającego jej remis zdobyła na kilkadziesiąt sekund przed jego zakończeniem w zamieszaniu podbramkowym. W pierwszej odsłonie meczu gra toczyła się od szesnastki do szesnastki bez sytuacji mogących zaowocować zdobyciem bramek. W drugiej połowie gospodarze uzyskali znaczącą przewagę ale też nie wypracowali sobie okazji z której mogliby zdobyć gola. Dopiero w 71 minucie sprawy swojej drużyny w „swoje ręce” wziął grający trener Jarmuty Jacek Pietrzak. Przeprowadził dynamiczny rajd i dograł przed bramkę do znajdującego się tam Talarczyka, który w zasadzie dopełnił formalności wpychając piłkę do siatki. Niestety gospodarze nie utrzymali tak korzystnego rezultatu bowiem w 89 minucie w zamieszaniu podbramkowym stracili gola.

- W tym meczu zamiast pełnej puli straciliśmy dwa punkty. Nasi rywale choć plasują się od nas wyżej w tabeli niczym nas nie zaskoczyli. Grali prosty futbol polegający na wbijaniu piłek ze swojej połowy w nasze pole karne, z którymi łatwo sobie radziliśmy. Niestety i my w pierwszej odsłonie nie stworzyliśmy sobie klarownych okazji do zdobycia bramek. Na domiar złego nie potrafiliśmy utrzymać korzystnego dla nas rezultatu tracąc gola w ostatnich kilkudziesięciu sekundach spotkania. Z tej perspektywy remis uważam za stratę dwu „oczek” - podsumował spotkanie grający trener Jarmuty Jacek Pietrzk.


Orawa Jabłonka – Zalesianka Zalesie 3:3 (1:2)
1:0 P. Zubrzycki 41,
1:1 Kurzeja 42,
1:2 Kurzeja 43,
1:3 Kurzeja 67,
2:3 Stasiak 82,
3:3 Andrasiak 90 z karnego.

Sędziował Łukasz Królczyk.
Widzów: 100.

Orawa: T. Zubrzycki – Dworszczak (46 Paczuski ŻK), W. Zahora, Smutek (68 Szczerba), Jazowski ŻK – Brząkała ŻK (68 Andrasiak), T. Zahora, Kasprzak, P. Zubrzycki – Stasiak, Stehura.
Zalesianka: Piksa – A. Ubik, Gancarczyk, Sukiennik, R. Ubik – P. Opoka, K. Opoka, Franczyk (84 Piotr Gromala), Augustyn, Koszut (90 Paweł Gromala) – Kurzeja ŻK.

Gospodarze w 41 min wyszli na prowadzenie. Po dośrodkowaniu Dworszczaka, P. Zubrzycki celnie główkował. Niestety goście straty i to z nawiązką odrobili jeszcze przed przerwą za sprawą dwóch goli Kurzei. Oba było konsekwencją prostych strat gospodarzy w środkowej strefie boiska. W 67 min sytuacja Orawy jeszcze się pogorszyła, po tym jak po kolejny raz we znaki dał się jej Kurzeja, który zdobył trzecią swoją bramkę w tym spotkaniu. I tym razem nieszczęście zaczęło się od błędu Smutka, który w prosty sposób dał sobie odebrać piłkę. Gospodarze ambitnie gonili wynik i ich wysiłek został nagrodzony w końcówce. Najpierw w 82 min po prostopadłym podaniu od W. Zahory, Stasiak wygrał pojedynek sam na sam z bramkarzem Zalesianki, a już w doliczonym czasie gry Andrasiak wykorzystał rzut karny za zagranie ręką we własnym polu karnym przez jednego z piłkarzy Zalesianki.

- Zagraliśmy chyba najlepsze spotkanie w tej rundzie, ale niestety tylko zremisowane. Byliśmy w tym meczu zespołem lepszym i nam należało się zwycięstwo. Z uwagi jednakże na okoliczności w jakich doprowadziliśmy do remisu szanujemy ten punkt. To trzeci z rzędu nasz remis i w każdym z tych zremisowanych spotkań mogliśmy pokusić się o pełna pulę. Po nie najlepszym starcie gramy jednak coraz lepiej na dodatek zmiennicy spisują się na tyle dobrze, że nawet podnoszą naszą jakość i to wszystko napawa nas umiarkowanym optymizmem - podsumował mecz grający trener Orawy Tomasz Zahora.

Pozostałe wyniki:
Sandecja II - Gród 5:3,
Sokół - Płomień 3:0,
Kolejarz – Ujanowice 4:1

LP

DRUŻYNA

MECZE

PUNKTY

BRAMKI

1

Sandecja II Nowy Sącz

8

21

33-14

2

Sokół Słopnice

8

19

23-7

3

LKS Szaflary

8

19

19-7

4

Olimpia Pisarzowa

8

17

17-8

5

Kolejarz Stróże

7

16

20-14

6

Jarmuta Szczawnica

8

15

22-11

7

KS Zakopane

6

12

14-4

8

Płomień Limanowa

8

11

14-14

9

Orkan Raba Wyżna

8

10

16-13

10

Górda Podegordzie

8

10

19-26

11

Zalesianka Zalesie

7

9

19-17

12

Orawa Jabłonka

8

5

6-18

13

Orzeł Wojnarowa

8

5

7-22

14

Helena Nowy Sącz

8

4

6-24

15

Łosoś Łososina Dolna

8

1

4-24

16

AKJ Ujanowcie

8

0

7-26

Tekst Ryb
Zdjęcia Jarmuta: Wojtek (Rzusto)

Komentarze







Tabela - Klasa okręgowa

Lp Drużyna Mecze Punkty
1. Jordan Jordanów 7 18
2. Zawrat Bukowina Tatrzańska 7 16
3. AKS Ujanowice 8 16
4. Lubań Tylmanowa 7 13
5. Wiatr Ludźmierz 8 13
6. Orkan Raba Wyżna 8 13
7. Turbacz Mszana Dolna 8 13
8. Babia Góra Lipnica Wielka 8 12
9. Huragan Waksmund 7 11
10. LKS Jodłownik 7 9
11. Krokus Przyszowa 7 9
12. Płomień Limanowa 7 5
13. Gorce Kamienica 8 1
14. Słomka Siekierczyna 7 1
zobacz wszystkie tabele

Terminarz

zobacz więcej
reklama