19.08.2016 | Czytano: 1828

Dramat jednego zrodził dramat drugiego. Kolejna afera.

- Mówią, że dramat jednego sportowca, to szczęście drugiego, ale w moim przypadku dramat jednego zrodził dramat drugiego. Nie wiem po co się wybiera rezerwowych zawodników - zali się na działaczy PZKol, Monika Żur. Kolejna olimpijska afera w kolarstwie.

Po aferze z olimpijskim startem Małgorzaty Wojtyry w kolarstwie torowym kolejna zawodniczka zaatakowała Polski Związek Kolarski. Monika Żur, wychowanka Lubonia Skomielna Biała, żali się, że PZKol nie wysłał jej do Rio de Janeiro. Była oficjalną rezerwową i nie została wezwana do Rio po kontuzji Katarzyny Solus Miśkowicz.
Żur dzisiaj opublikowała na swoim Facebooku wpis, w którym nie kryje żalu do PZKol.

„ Jutro powinnam stanąć na starcie IO, ale wyścig obejrzę w domu. Z kanapy, bo Pzkol nie wysłał i nie zamierza wysłać mnie do Rio. Mówią, że dramat jednego sportowca, to szczęście drugiego, ale w moim przypadku dramat jednego zrodził dramat drugiego. Nie wiem po co się wybiera rezerwowych zawodników. Nie wiem po co wypełniałam całą masę papierów potrzebną do wyjazdu do Rio. Nie wiem dlaczego po kontuzji Kasi mnie tam nie wysłano i chyba się nie dowiem, bo tam, w Pzkol, nikt nie chce ze mną porozmawiać. Sytuacja z Londynu się powtórzyła i jak widać cztery lata to za mało, żeby wyciągnąć wnioski, może się uda po 8, a jak nie - to jeszcze będzie Tokio... To Rio faktycznie trzeci świat. Chyba nawet przestały tam latać samoloty... Jest mi smutno, że ktoś swoimi decyzjami odebrał mi możliwość startu i bycia olimpijką. Dziękuje Pzkol! Z zabraniem rezerwowych na torze nie było problemu... W takiej chwili odechciewa się wszystkiego. Kasia, jesteś niesamowitą mamą i zawodniczką! Zdrowiej szybko!"

Sles
 

Komentarze







reklama