12.08.2016 | Czytano: 3679

Cudowne gole profesora (+zdjęcia)

Krzysztof Zapała od początku sezonu prezentuje wysoką formę. Gra jak profesor i zdobywa gola – palce lizać! Jego bramki było okrasą drugiego wygranego sparingu Podhala.

„Kazek” swobodnie porusza się po lodzie, żeby nie powiedzieć, że płynie. Wszystko widzi, rozdaje krążki jak marzenie, a do tego ma piekielnie mocny strzał. Jeśli tylko idzie w światło bramki, to golkiper jest bezradny. Mało tego, ani on, ani sędziowie nie są pewni, że krążek wpadł do bramki. Tak było przy pierwszym jego trafieniu, na 2:1. Podhale błyskawicznie rozegrało krążek w tercji ataku, Zapała uderzył z pierwszego i… Gra toczyła się dalej, upłynęło kilkanaście sekund i gdy gra została przerwana sędzia zdecydował się na analizę wideo. Po niej wskazał na środek lodowiska. Również gol na 4:2, w osłabieniu, był przedniej urody. Podhale wyprowadziło kontratak, Jokila zagrał do Zapały na drugie skrzydło, a ten na pełnej szybkości, bez namysłu uderzył piekielnie mocno i precyzyjnie. Krążek wylądował pod poprzeczką. Bramkarz gości nawet nie zagregował.

- Atomowe i piekielnie mocne strzały – śmieje się Krzysztof Zapała. – Nie namęczyłem się przy tych golach, bo otrzymałem idealne podania. Nie bramki w tym sparingu były najważniejsze. Potraktowaliśmy mecz wybitnie treningowo, ćwicząc pewne warianty gry w przewagach i obronnie. Nie jesteśmy jeszcze w optymalnej formie, bo znajdujemy się w ciężkim treningu. Szlifujemy formę na ligę.

Wszystkie gole Podhala były ładne. Pierwszy autorstwa Neupauera, który dołożyli łopatkę kija do strzału z niebieskiej linii i krążek wylądował pod poprzeczką. Bramkarz gości był też bezradny po strzale Sulki z niebieskiej linii 17 sekund przed końcem drugiej odsłony. Swoje chwile mieli też goście. Malinowski wyrównał na 1:1 z dobitki, a na 3:2 Jaśkiewicz dał się objechać i Bogdziul po raz drugi zmusił B. Kapicę do kapitulacji. Marek Ziętara postawił na młodego golkipera, bo w sezonie obcokrajowiec i „swój” muszą bronić po 50% meczów.

- Kilka dni jesteśmy na lodzie. To był nasz pierwszy sparing i czeka nas jeszcze dużo pracy – powiedział Jacek Płachta.

- Nasza przewaga nie podlegała dyskusji – twierdzi szkoleniowiec „szarotek”, Marek Ziętara. – Były w naszej grze przestoje, ale więcej było tych lepszych momentów. Przez większą cześć czasu graliśmy w tercji rywala, byliśmy dłużej w posiadaniu krążka. Graliśmy ładnie w strefach, z których nie zdobywa się goli. Nie kończyliśmy akcji strzałem. Jeśli chcemy wygrywać, to musimy każdą akcję kończyć strzałem. Tego dzisiaj nam brakowało.

W połowie meczu kontuzji doznał Mrugała. – Nie wiadomo jeszcze jak groźna jest to kontuzja, ale wszystko wskazuje na to, że odnowił mu się uraz w poprzedniego sezonu, czyli skręcenie kolana – informuje Marek Ziętara. – Jeśli potwierdzi się diagnoza, to czeka go dłuższa przerwa. Mam ośmiu obrońców, w tym dwóch młodych, jeśli on wyskoczy i jeszcze któryś, to będzie kłopot. Dlatego potrzebne jest wzmocnienie tej formacji.

TatrySki Podhale Nowy Targ – GKS Katowice 4:2 (2:1, 1:0, 1:1). Karne 0:1
Bramki: Zapała 2, Neupauer, Sulka – Malinowski, Bogdziul. Karny Bogdziul.
Podhale: B. Kapica - Haverinen, Sulka, Jokila, Zapała, Iossafov - Jaśkiewicz, Tomasik, Gruszka, Bryniczka, Huttunen - Łabuz, Mrugała, M. Michalski, Neupauer, Różański – Wsół, Wojdyła, Svitac, Daniel Kapica, Siuty. Trener Marek Ziętara.
GKS: Kostur (40:00 Grajewski) – Rąpała, Porejs, Strzyżowski, Bogdziul, Jaworski – Jakovlevs, Krawczyk, Bielec, Sawicki, Śliwiński – Barlock, Olearczyk, Nahunko, Sikora, Malinowski – Kostrzestański, Bednarz, Ćwikła, Biały, Sap – Naparło. Trener Jacek Płachta.

Stefan Leśniowski
Zdjęcia Mateusz Leśniowski
 

Komentarze







reklama