25.07.2016 | Czytano: 1573

Rzut dany od Boga (+zdjęcia)

- To był rzut dany od Boga. Był ukoronowaniem pracy, jaką wykonałem w trakcie wyczynowego uprawiania handballu – mówi wicemistrz świata z 2007 i brązowy medalista MŚ 2009, Artur Siódmiak

Autor najsłynniejszego rzutu w historii polskiego szczypiorniaka po zakończeniu kariery założył fundację i Akademię Piłki Ręcznej własnego imienia i co roku organizuje obozy sportowe dla młodzieży, organizuje mistrzostwa kraju w piłce ręcznej plażowej na plaży w Gdańsku Brzeźnie. Tam można spotkać ongiś znakomitego kołowego.

- Media wciąż przypominają rozstrzygającą bramkę w spotkaniu z Norwegią w trakcie MŚ 2009, zdobytą fenomenalnym rzutem przez całe boisko w ostatniej sekundzie gry.

- Masę razy słyszę to pytanie, nie tylko od dziennikarzy. Na spotkaniach pytają dorośli i dzieci. Zostało 14 sekund do końca meczu, a my tylko remisowaliśmy. Sprawa była prosta: kto strzeli, ten awansuje do półfinału. Norwegowie wprowadzili dodatkowego zawodnika, kosztem bramkarza. Przechwyciliśmy piłkę, a ja rzuciłem przez całe boisko i zdobyłem gola, który zadecydował o wygranej i awansie do półfinału. Bogdan Wenta( ówczesny selekcjoner biało-czerwonych - przyp. aut.) po meczu powiedział, że urwałby mi jaja, gdybym tego nie rzucił. A znając Bogdana wiem, że nie żartował! Miałem wtedy farta i to w nadmiarze! Takie trafienie nie zdarzyło mi się nigdy wcześniej ani później; ani na treningu, ani w towarzyskim spotkaniu. A powiodło się w meczu o wielką stawkę. Mój rzut był dany od Boga. Był ukoronowaniem pracy, jaką wykonałem w trakcie wyczynowego uprawiania handballu.

- Z plażowych obrazków widać, że kibice rozpoznają pana. Każdy wczasowicz chce mieć z panem fotkę.

- Nie da się ukryć, mimo iż od wicemistrza świata minęło dziesięć lat. Ale nie ma co ukrywać, największy marketing robi rzut z 2009 roku. No i z mojej aktywności telewizyjnej.

- Prowadzi pan campy dla dzieciaków.

- Fundacja Akademii Sportu oraz Akademia Małych Mistrzów prowadzi zajęcia dla dzieciaków, której celem jest popularyzacja piłki ręcznej wśród dzieci oraz wzbudzeniu w nich zainteresowania i pasji do uprawiania sportu. Chcemy stworzyć dzieciakom godziwe warunki do uprawiania sportu i być może znaleźć zawodników, którzy w przyszłości będą stanowić o sile dorosłej reprezentacji.

- W Ergo Arenie w Gdańsku pobito rekord Guinnessa. 711 dzieciaków w jednym momencie grało w piłkę ręczną.

- To wielki sukces, ale ja chcę żeby dzieciaków grających w piłkę ręczną było jeszcze więcej. W tym roku było Euro w Polsce i trzeba ten czas wykorzystać. Chciałbym, aby ten rekord był jeszcze przeze mnie pobity.

- Teraz latem organizuje pan turnieje piłki ręcznej plażowej. Trudno odciąć się od sportu?

- Sport był przez wiele lat moim źródłem adrenaliny. Kocham to i dalej kocham. W Gdańsku pierwsze próby zrobienia takiego miejsca podjęto 9 lat temu. Wtedy się nie przyjął. Wróciliśmy do tematu rok temu, udało się przekonać miasto do współfinansowania. Prowadziliśmy zajęcia na gdańskich plażach właśnie w formie warsztatów z piłki ręcznej plażowej, ale nie tylko są mistrzostwa Polski w siatkówce, piłce nożnej, mistrzostwa siłaczy i wiele atrakcji. Tutaj można spotkać się porozmawiać z gwiazdami naszego sportu. Był Mariusz Wlazły, Zofia Klepacka… Tutaj pierwszy raz zasmakowałem piłki ręcznej w wydaniu plażowym. No i … poszło. Plażowa piłka ręczna zaliczana jest do sportów nieolimpijskich. W 2017 roku we Wrocławiu odbędzie się World Games, do którego moja fundacja się przygotowuje. Nieskromnie powiem też, że zostałem ambasadorem sportów plażowych tego turnieju, więc dołożę wszelkich starań, aby piłka ręczna była w bardzo dużym stopniu promowana.

- Jako wicemistrzowie świata byliście jednymi z największych faworytów do zdobycia medalu w Pekinie. Czego zabrakło?

- Ten moment mojej profesjonalnej kariery wspominam najgorzej. Przegraliśmy z Islandią i zajęliśmy dopiero piąte miejsce. Mieliśmy wszystko, żeby zdobyć medal, a może nawet i wygrać cały turniej. Trenowaliśmy z Islandczykami nawet podczas igrzysk, znaliśmy ich bardzo dobrze. Chyba trochę ich zlekceważyliśmy, może byliśmy zbyt pewni siebie. Wielka szkoda, bo medal olimpijski to coś absolutnie wyjątkowego.

- Pana następcy mają szansę wrócić z Rio z medalem?

- Stać nasz handball na jeden z medali.

PS: Z dziennikarskiego obowiązku podajmy, iż turniej kobiecy wygrały panie z Piotrkowa Trybunalskiego, które w finale pokonały Skrę Warszawa. Turniej panów zakończył się triumfem Płocka, po wygranej w finale z Piotrkowem Trybunalskim.

Stefan Leśniowski, Gdańsk Brzeźno
 

Komentarze







reklama