Ależ to mógł być start. 25 sekunda meczu. Kapitalny pressing dwóch naszych napastników na obrońcach Szwajcarii, minimalnie szybszy od Lewandowskiego jest jednak Sommer, lecz futbolówka trafia do Milika, a ten… Zza pola karnego nie trafia do pustej bramki. Posyła piłkę Panu Bogu w okno. Panie Arku... Mógł już być pan królem strzelców!
Szkoda, szkoda, że nie wykorzystaliśmy tego elementu zaskoczenia, tego popłochu, jaki zapanował u Szwajcarów po pierwszych trzech próbach założenia pressingu na ich dwudziestym czy trzydziestym metrze. Najpierw spudłował Milik, potem Lewandowski uderzał z ostrego kąta w bramkarza, wreszcie znów Milik zbyt słabo, głową do Sommera. Główka Krychowiaka też niecelna, podobnie jak lob Grosickiego. I jeszcze Milik z siódmego metra na siódme piętro w bloku za stadionem. Powinniśmy prowadzić, może nawet dwiema bramkami. Wyprowadzaliśmy świetne kontry, ale do 39 minuty mięsa z tego nie było. Wtedy Grosicki wjeżdża w pole karne jak do własnego salonu, brakowało, żeby położył sobie nogi na stole i otworzył piwo. Potem sprytnie dogrywa do Błaszczykowskiego (dzięki Bogu Milik się schylił). Ten patrzy na bramkarza, uderza i... mamy 1:0! Ostatnie pięć goli na Euro to trzy bramki Kuby i dwie jego asysty. Niesamowite, jak zaskoczyliśmy Szwajcarów w momencie, gdy wydawali się łapać oddech. Aha, przytomne przepuszczenie Milika, trzeba to mimo wszystko pochwalić.
Szwajcarzy próbowali zacząć ta jak my w pierwszej połowie, ale szybko nadziali się na Grosickiego i niesygnalizowany strzał Lewandowskiego. Co prawda nic z tego nie wyszło, ale… Potem Lewandowski spieprzył dośrodkowanie, Błaszczykowski fajnie zszedł do środka i lewą nogą uderzył (świetnie broni Sommer), no i wreszcie fatalnie wyglądający faul na „Lewym”, po którym bardzo długo „składano” naszego napastnika. Jędrzejczyk nie dał przejść Lichtsteinerowi i powalił go za linię boczną boiska. To był prawdziwy odwet na przeciwniku. Podostrzył się mecz. Clattenburg oczywiście gwizdek zostawił w szatni.
W 73 minucie było nam ciepło. Rodriguez idealnie przymierzył z wolnego, piłka frunęła w okienko i kapitalną interwencją popisał się Fabiański. Aż wszyscy koledzy podeszli teraz do Łukasza. Ufff. To mogło być okienko. 6 minut później od utraty gola uratowała nas poprzeczka (Seferović). Helweci dominują i w 82 minucie doprowadzili do wyrównania. Nożyce Shaquiriego i piłka zatrzepotała w siatce biało –czerwonych.
„Dotrwaliśmy” do gwizdka sędziego. Szwajcarzy wygrali drugą połowę, grali szybciej, dokładniej, efektywniej, zdobyli bramkę i mieli dwie wyśmienite okazje, by zdobyć kolejne. Trzeba się otrząsnąć w dogrywce. To pierwsza dogrywka reprezentacji Polski na wielkim turnieju od 1938 roku.
O pierwszej części dogrywki można napisać, że się odbyła. I że pierwsze zagrania naszych obu zmienników (Jodłowca i Peszko) były identyczne - poślizgnięcia się, jeden przy przerzucie, drugi przy próbie odbioru.
Druga część to huraganowe ataki Helwetów i desperacka obrona Częstochowy przez biało –czerwonych. I gdyby nie Fabiański, który wyjął taki strzał, że w przypadku awansu koledzy z pola powinni się zrzec na jego korzyść wszystkich premii za awans. W 120 minucie Piszczek miał okazję, by zakończyć to przed czasem i oszczędzić nam nerwy w karnych.
Biało –czerwoni wytrzymali presję, wszyscy bez pudla wykonali „jedenastki”, a w drugiej serii Xaka spudłował! 5:4 dla nas w karnych!
Co tu z siebie wydusić? Fabiański ratował nas w kluczowych momentach. Pazdan i Glik znów stanowili monolit. Jędrzejczyk radził sobie z Shaqirim, Błaszczykowski i Grosicki zrobili gola, napastnicy, Krychowiak, wytrzymali presję i zdobyli gole w karnych. Mamy to. Nasza reprezentacja dała nam ogromne emocje, ale i ogromną radość. Jesteśmy w najlepszej ósemce kontynentu. Polacy tworzą historię, coś wspaniałego stało się dziś na stadionie w Saint-Etienne.
Szwajcaria – Polska 1:1 (0:1) karne 4:5
0:1 Błaszczykowski (Grosicki) 39
1:1 Shaquiri 82
Szwajcaria: Sommer - Lichtsteiner, Schaer, Djourou, Rodriguez - Behrami (77 Fernandes), Xhaka - Shaqiri, Dzemaili (58 Embolo), Mehmedi (70 Derdiyok) – Seferović.
Polska: Fabiański - Piszczek, Glik, Pazdan, Jędrzejczyk - Błaszczykowski, Krychowiak, Mączyński (101 Jodłowiec), Grosicki (104 Peszko) - Milik, Lewandowski.
Stefan Leśniowski