Polska przez 270 minut nie straciła gola. Dotychczasowy rekord wynosił 262 min. w 1982 r. Józef Młynarczyk od początku turnieju do momentu utraty gola w meczu z Peru, Perię Polaka przerwał La Rosa w 83 minucie. Polska wygrała wtedy 5:1. Fabiański utrzymuje czyste konto przez 180 minut.
Zespół Adama Nawałki rozpoczął ostatnie spotkanie grupowe mocno, od niezłej okazji Milika i stuprocentowej sytuacji Roberta Lewandowskiego. Świetna piłka napastnika z Amsterdamu, „Lewy” miał przed sobą całą bramkę i... posłał futbolówkę w trybuny. Mogła potężnie odgryźć się Ukraina, ale dwukrotnie blokuje uderzenia... No kto. Pazdan. Niesamowitą robotę robi legionista w ostatnich dwóch spotkaniach. Ale tenże Pazdan popełnił błąd. Koszmarny błąd, po którym reszta obrony nie mogła już zdążyć do uciekającego Jarmołenki. Ukrainiec urwał się defensorom, wpadł w pole karne, Fabiański rzucił mu się pod nogi, Jarmołenko słusznie postanowił więc lobować i... popełnił uderzył obok bramki. 22. min. - szansa Lewandowskiego. Polski snajper znalazł sobie miejsce w polu karnym, przełożył z lewej nogi na prawą, uderzył po rogu i pomylił się o metr. Pazdan przemienia się w perpetuum mobile. Chwilę później najpierw przejął piłkę, a potem ją stracił - zapewne w celu jej kolejnego przejęcia. Mieliśmy okropne zamieszanie w polu karnym biało-czerwonych. Szczęśliwie, ten fliper nie kończy się wysokim rekordem. W 39 min. Zieliński zapomniał o przyjęciu piłki. Konoplanka ruszył w zabójczą kontrą. Niemal, bo źle ustawiający się Cionek jakimś cudem zdołał jednak zablokować piłkę w polu karnym. Mogło skończyć się nieprzyjemnie. Ukraińcy z dużą łatwością przemykali w okolice naszej bramki, tylko szczęściu i brakom w technice przeciwnika zawdzięczaliśmy, że nie przegrywaliśmy.
Dokładność podań Polaków leciała od pierwszej minuty na łeb na szyję. To i tak budujące, bo kiedyś każdy mecz wyglądał tak jak pierwsza połowa z Ukrainą, a dziś chaos w kadrze Nawałki jest szokujący. Jeśli Nawałka chciał sprawdzić dublerów - ten sprawdzian nie idzie tak, jakby sobie wymarzył. Jeśli ktoś spodziewał się spaceru po Lwowie, albo innych równie przyjemnych czynności z udziałem Ukraińców - no, nie jest to spacer. W przodzie? Mylili się i Milik, i Lewandowski (internauci wyliczyli, że „Lewy” jest już 400 minut bez gola w reprezentacji. Ostatni raz trafił z Islandią w listopadzie). W środku? Zieliński się spalił. No i defensywa. Kiepsko wygląda koncentracja, tak jakby Ukraina była jakimś San Marino, a nie drużyną z tak kapitalnymi skrzydłowymi.
W przerwie Nawałka posadził na ławce Zielińskiego i wpuścił za niego Błaszczykowskiego. I co? W 54 min. co za gol, co za drybling, co za związanie obrony Ukrainy, co za wykończenie. Docenić trzeba też podanie Milika, docenić trzeba sam pomysł na rozegranie od boku - ale przede wszystkim, pieśni pochwalne dla Kuby. Top class. 1:0 dla biało-czerwonych. 2 minuty później mogło być 2:0. Świetny kontratak Lewandowskiego i Kapustki. Pomocnik Cracovii dostał w końcu piłkę na lewą stronę pole karnego, przygotował się do strzału i... boczna siatka! Tak niewiele zabrakło do szybkiego nokautu.
Ukraińcy się nie poddali. Walczą o ten punkt w sposób niesłychanie zdeterminowany. Ostrzeliwanie bramki biało-czerwonych, tłamszenie, właściwie gol wisi w powietrzu. Z drugiej strony - po wejściu Błaszczykowskiego przynajmniej prawa strona wyglądała na ogarniętą - Kuba jest wszędzie, harował w defensywie, dał gola, pokazywał się do gry.
Uff! Koniec! 1:0 z Ukrainą, bez straty gola, siedem punktów, gra... nierówna, ale czy naprawdę trzeba narzekać po takich trzech meczach? W 1/8 finału rywalem Szwajcaria i szanse na ćwierćfinał jeśli nie olbrzymie, to przynajmniej bardzo duże.
Ukraina – Polska 0:1 (0:0)
0:1 Błaszczykowski (Milik) 54
Ukraina: Pjatow - Fedecki, Chaczeridi, Kuczer, Butko - Stepanenko, Rotań - Jarmołenko, Zinczenko (73 Kowałenko), Konoplanka – Zozula (90 Tymoszczuk).
Polska: Fabiański - Cionek, Glik, Pazdan, Jędrzejczyk - Krychowiak, Jodłowiec - Kapustka (71 Grosicki), Zieliński (46 Błaszczykowski), Milik (90+3 Starzyński) - Lewandowski
Stefan Leśniowski