06.02.2016 | Czytano: 1163

Lider pokonany

To był mecz na szczycie, lidera z wiceliderem drugiej ligi. Do Nowego Targu zjechał zespół, który do konfrontacji z Gazdą jeszcze nie stracił punktu. Ale wraca do domu bez punktów.

Jestem przekonany, że o tym meczu będzie się jeszcze długo mówiło. Spotkanie dostarczyło mnóstwo emocji, a poziom – jeśli przyjąć drugoligowe kryteria – mógł zadowolić koneserów hokeja. Obie drużyny zaprezentowały szybkie akcje, nieustępliwą grę, było wiele strzałów, interwencji bramkarzy i niesamowita końcówka. Nawet sam mistrz horrorów Alfred Hitchocok nie powstydziłby się takiego scenariusza.

Przez 60 minut trwał nieustanny bój o każdy centymetr lodowiska. W pierwszej tercji padła tylko jedna bramka. Oświęcimianie wykorzystali grę w przewadze i po strzale Urbańczyka objęli prowadzenie. Gospodarze wyrównali w 23 minucie. Składną akcję sfinalizował Iskrzycki. 5 minut później Garbarczyk dał prowadzenie góralom. Oświęcimianie jednak nie pasowali i zdołali doprowadzić do wyrównania. Ale to nic w porównaniu z tym co działo się w ostatnich minutach. W 57 minucie Podhale grało w osłabieniu. Marzono, by wybronić przewagę, a tymczasem duet Kos – Kmiecik wyprowadził zabójczą kontrę. Zaś 45 sekund przed końcem Pajerski postawił kropkę nad „i”.

- Zrewanżowaliśmy się oświęcimianom za porażkę u nich – mówi trener Tadeusz Puławski. – Mecz był wyrównany, dynamiczny. Goście przeważali tylko wtedy, gdy grali w liczebnej przewadze. Za dużo kar mieliśmy i one burzyły naszą koncepcję gry, wybijały nas z rytmu. Kiedy w końcówce musieliśmy grać w osłabieniu, przyznam, że wystraszyliśmy się. Na szczęście Kos z Kmiecikiem wyprowadzili wspaniałą kontrę, która dała nam prowadzenie. Gol ten podciął skrzydła przyjezdnym.

Gazda Podhale Nowy Targ – Niespełnieni Oświęcim 4:2 (0;1, 2:1, 2:0)
Bramki dla Gazdy: Iskrzycki, Garbarczyk, Kmiecik, Pajerski.
Gazda Podhale: Pierwoła – Cecuła, Nenko, Pajerski, Garbarczyk, Iskrzycki – Plewa, Polak, Kos, Wegner, Zwinczak – Szumal, Tylka, Puławski, Przybyło, Kmiecik – Pohrebny. Trener Tadeusz Puławski.

Stefan Leśniowski
 

Komentarze







reklama