06.02.2016 | Czytano: 1519

Krystyna Pałka Guzik: Dom jeździ ze mną ( + zdjęcia)

Na tak udany występ polskich biathlonistek czekaliśmy cały grudzień i styczeń. Pierwszy lutowy występ przyniósł oczekiwane przełamanie. Krystyna Pałka Guzik w sprincie w Canmore zajęła drugie miejsce, a Monika Hojnisz uplasowała się tuż za podium.

- Od początku sezonu wiedziałam, że stać mnie na lepsze miejsca, nawet na podium. Cieszę się z mojej obecnej formy biegowej. Wielokrotnie jednak strzelanie nie pozwalało trafić mi do pierwszej trójki. W zeszłym sezonie byłam podobnie przygotowana, jednak przez moje narty nie byłam w stanie walczyć z najlepszymi. W tym roku jest inaczej, mam dobre narty i przygotowania po raz pierwszy w mojej karierze sportowej były bezproblemowe. Nie było żadnych niepotrzebnych sprzeczek w grupie. Dodatkowo cały czas jeździ ze mną mąż i mam komfort w przygotowaniach. Mogę spokojnie pracować, bo dom jest cały czas ze mną. To dla mnie ważne. Mam nadzieję, że wystarczy nam sił do mistrzostw świata. Wszystkie jesteśmy dobrze przygotowane i każda z nas może walczyć o złoto – powiedziała po biegu Krystyna Guzik.

Monika Hojnisz i Krystyna Guzik

- Gdybym swój wynik miała obstawiać na podstawie samopoczucia to przegrałabym grubą kasę. Nawet na rozgrzewce czułam się nie najlepiej. Widocznie tak musiało być – powiedziała z kolei Monika Hojnisz. - Od samego początku biegu byłam na bieżąco informowana o moim czasie oraz miejscach na poszczególnych okrążeniach. Na ostatnim kole dałam z siebie wszystko, więc nie mam sobie nic do zarzucenia. Najwidoczniej nie starczyło sił, żeby pokonać Wierer. Może tego nie widać podczas transmisji, ale trasa była naprawdę wymagająca. Jest bardzo mało miejsc na odpoczynek, na każdym małym odcinku trasy trzeba pracować żeby zyskać cenne sekundy nad rywalkami. Wysokość, na której się znajdujemy tez nie pomaga – dodała, która na mecie okazała się gorsza od Wierer o niecałe dwie sekundy.

Adam Kołodzieczyk w towarzystwie Krystyny Guzik

Zadowolenia z występu swoich podopiecznych nie krył Adam Kołodziejczyk, który jednak nie mógł być obecny na dekoracji zawodniczek.

- Podczas zawodów w Kanadzie jestem członkiem jury. Czeszka Charvatova podczas jednego ze strzelań wykorzystała sześć nabojów i właśnie byliśmy w wozie transmisyjnym oglądać nagranie tej sytuacji – powiedział. - Nie spodziewałem się, że Pidhruszna odrobi te straty. Wszyscy już nam gratulowali wygranej, poklepywali po plecach. Ukrainka jest jednak bardzo doświadczoną zawodniczką, umie rozłożyć siły. To nie był jej pierwszy taki występ, gdy na ostatnim okrążeniu notuje bardzo dobry czas – dodał.

W sobotę rozegrany zostanie bieg ze startu wspólnego z udziałem Krystyny Guzik, Moniki Hojnisz oraz Magdaleny Gwizdoń. Nie udało się do niego zakwalifikować Weronice Nowakowskiej, która w piątek zajęła 41. miejsce. Dzień wcześniej ogłosiła, że zamierza w przyszłym sezonie zrobić sobie roczną przerwę od startów.

- Trzeba decyzję Weroniki uszanować. Jest to bardzo utytułowana zawodniczka, bardzo dużo dla nas zrobiła w ostatnich kilku sezonach. Nie ma co się jednak na ten temat teraz rozwodzić, sprawę przedyskutujemy po sezonie – zakończył Kołodziejczyk.

Informacja prasowa + zdjęcia PZBiath
 

Komentarze







reklama