18.10.2015 | Czytano: 677

Na huśtawce

Dla nowotarskich drużyn kobiecych występujących w ekstraklasie unihokeja była to wyjazdowa sesja. Nasze drużyny znalazły się na huśtawce. W sobotę wygrały, nazajutrz musiały uznać wyższość gospodyń.

Do pojedynku na szczycie doszło w Gdańsku. Lider podejmował mistrza kraju – MMKS Podhale Nowy Targ. Spotkania pomiędzy tymi drużynami zawsze były zacięte i dostarczały widzom niezapomnianych wrażeń i emocji. Tym razem było podobnie. Losy ważyły się do ostatnich sekund.

W sobotę mistrzynie kraju źle zaczęły, bo już w 63 sekundzie sprokurowały karnego (S. Lech). Nie wykorzystała go Jurkowska. Chwilę później kolejny raz gdańszczanki wykonywały karnego i tym razem Stenka się nie pomyliła. Nie zdeprymowało to góralki, które grając konsekwentnie na pierwszą przerwę schodziły z jednobramkową przewagą. W 10 minucie wyrównała Fuła, 4 minuty później miejscową bramkarkę do kapitulacji zmusiła Krzystyniak.

Na początku drugiej tercji gospodynie doprowadziły do wyrównania, ale 29 sekund skuteczną akcją odpowiedziały góralki (Fuła). Mecz cały czas na styku. Dopiero w końcówce góralki odjechały.

- Przełamaliśmy złą passę gier w Gdańsku – mówi trener MMKS, Jacek Michalski. - To pierwsze nasze zwycięstwo w ostatnich latach. Mecz walki o każdy centymetr boiska. Początek niemrawy w naszym wykonaniu i dwa karne na naszą niekorzyść. Potem odrobiliśmy straty, ale dziewczęta grały na emocjach. Jak tylko odskoczyliśmy, to rywalki nas dochodziły. Podawaliśmy im rękę i utrzymywaliśmy przy życiu. W końcówce doszły nas na jedną bramkę, ale zdołaliśmy im odjechać. Ostatniego gola zdobyliśmy strzałem do pustej bramki (Mamak).

Nazajutrz gdańszczanki wzięły rewanż. Bardzo dobrze weszły w mecz. Po kwadransie prowadziły już 3:0. Podhale goniło, złapało kontakt (30 min.), ale unihokeistki znad morza odpowiedziały trzema golami. W trzeciej tercji trwała pogoń nowotarżanek za uciekającymi punktami. Doszły rywalki na 6:5 i wydawało się, że mają je w garści. Niestety błąd spowodował, że 29 sekund później gospodynie zdobyły siódmego gola. Co prawda Siuta jeszcze raz odpowiedziała, ale zabrakło czasu, by dopaść rywalki.

- Mecz walki, ale z naszym falstartem - mówi Jacek Michalski. – Gospodynie zdobywały bramki z naszych prezentów. Kluczowym mementem była podwójna kara Fuły. Gospodynie zdobyły wtedy dwa gole. Pięć bramek im podarowaliśmy. Za każdym razem, gdy je dochodziliśmy, podawaliśmy im rękę. Niestety przy stanie 6:5 nie ustrzegliśmy się błędy, który zadecydował o sukcesie gdańszczanek.

Drugi nowotarski team – Worwa Szarotka – wybrał się pod Wawel po pierwsze punkty w sezonie. Pojechały do Krakowa niezwykle zmotywowane i udało się wygrać jeden mecz. Nazajutrz bardziej doświadczone krakowianki wzięły srogi rewanż. W trzeciej tercji wykonały wyrok na góralkach.

W sobotę w 14 minucie objęły prowadzenie (Klubowicz), a na początku drugiej tercji Chowaniec podwyższyła na 2:0. W 35 minucie Kidoń zdobyła kontaktowego gola. W trzeciej tercji Kubowicz i E. Piekarczyk dały trzybramkowe prowadzenie góralkom. W 56 i 58 min. Białoń, wychowanka nowotarskiego unihokeja, dwoma golami wlała nadzieję w serca gospodyń. Nowotarżanki nie pozwoliły się jednak dogonić. Tym samym odniosły pierwsze zwycięstwo w lidze.

- Zadowolony jestem z wyniku, bo Kraków był faworytem, po tym jak pozyskał nowe zawodniczki – mówi trener Szarotki, Lesław Ossowski. – Pozyskał Nogę najlepszą obrończynię w kraju i bramkarkę z Trzebini. Nie pamiętam jednak meczu, w którym moje dziewczyny walczyłyby z takim zębem. Nie ustrzegły się błędów, niedokładności, ale te wynikały z nierównego parkietu. Dostały nagrodę w postaci wygranej. Przełomowym momentem był gol Kubowicz na 4:1, zdobyty strzałem w okienko. Końcówka nerwowa, ale dobrze się broniliśmy.

Nowotarżankom sił starczyło tylko na jeden mecz. W drugim do 38 minuty utrzymywał się remis 2:2. W tej minucie gospodynie wyszły na prowadzenie, a w trzeciej już nie dały szans przyjezdnym. Rozbiły je w puch.

- Słabe spotkanie w naszym wykonaniu – twierdzi trener. – Już po pierwszej tercji mogło być pozamiatane, gdyby nie świetna gra naszej bramkarki. Druga odsłona dobra w naszym wykonaniu. Doprowadziliśmy do remisu, ale w samej końcówce straciliśmy gola. Ostania cześć to już popis strzelecki gospodyń. Doświadczone rywalki z zimną krwią wykorzystywały nasze błędy, a było ich sporo. Dziewczęta nie miały tylu sił co w pierwszym spotkaniu. Gospodynie spokojnie wykonały wyrok.

Energa Osowa Gdańsk – MMKS Podhale Nowy Targ 4:7 (1:2, 1:1, 2:4) i 7:6 (3:0, 3:2, 1:4)
Bramki dla Podhala: Fuła 4, Krzystyniak, Mamak, Timek (I mecz); Krzystyniak 2, Florczak, Mamak, Fula, Siuta (II mecz).
MMKS Podhale: Tomczyk – S. Lech, Grynia, Siuta, Fuła, Krzystyniak, Timek, Dębska, Z. Lech, Florczak, Mamak. Trener Jacek Michalski.

Multi 75 Killers Kraków – Worwa Szarotka Nowy Targ 3:4 (0:1, 1:1, 2:2) i 8:2 (1:0, 2:2, 5:0)
Bramki dla Szarotki: Kubowicz 2, Chowaniec, E. Piekarczyk (I mecz); E. Piekarczyk, Kubowicz (II mecz).
Worwa Szarotka: K. Jachymiak – Chlebda, Leśniak, Kubowicz, Burdyn, Węgrzyn, J. Ulman, A. Jachymiak, E. Piekarczyk, J. Piekarczyk, Grela, Panek, M. Ulman. Trener Lesław Ossowski.

W pozostałych spotkaniach
Jedynka Trzebiatów –Ambra Ożarów 8:1 i 8:3
MOS Zbąszyń – Junior Kębłowo 7:2 i 5:1

Stefan Leśniowski
 

Komentarze







reklama