10.02.2009 | Czytano: 1420

Medalowa seria?

Pomyślnie wypadł ostatni sprawdzian „Szarotek” przed decydującą batalią o mistrzostwo kraju. Po tym co pokazał mistrz sezonu zasadniczego wydaje się, że można spokojnie oczekiwać na pierwsze spotkania play off. Nowotarżanie pokonali czwarty zespół pierwszej słowackiej ligi HC Prešov 07s.r.o., momentami prezentując ciekawy hokej.

- Taki mecz po dwutygodniowych przygotowaniach był nam potrzebny. Wynik cieszy, ale to tylko towarzyska potyczka. Play off rządzi się innymi prawami. Najważniejsza konfrontacja czeka nas w piątek – powiedział trener Podhala, Milan Jančuška.

- Nie pokazaliśmy wszystkiego, bo też kamery i podglądacze są na trybunach. Nie mogliśmy zdradzać wszystkich naszych atutów – dodawał kierownik zespołu, Jacek Kubowicz.

Co więc mogli ci podglądacze zauważyć? To, że Podhale świetnie gra z kontry. Najgroźniejsze sytuacje wypracowało sobie wtedy, gdy grało w osłabieniu i to nawet podwójnym. Tak było w 34 min. ( dwóch górali odpoczywało na ławce kar), kiedy Dutka znalazł się sam przed bramkarzem, ale go nie pokonał. Druga taka sytuacja - tym razem jednak pojedyncze osłabienie - miała miejsce 3 minuty później. Wtedy Kačiř ostemplował spojenie słupka z poprzeczką.

- Ćwiczą osłabienia – zauważył jeden z kibiców. – Wychodzi im to całkiem nieźle – dodawał stojący z nim fan Podhala. Trzeba przyznać, że w takich sytuacjach goście byli bezradni. Nie potrafili założyć „zamka”. Więcej nadziewali się na kontry. W ogóle w grze obronnej Podhale radziło sobie całkiem, całkiem, nie liczą jednego błędy. W 48 min. strata krążka we własnej tercji pod bandą sprawiła, iż na Rajskiego jechało dwóch graczy. Szybko dwukrotnie wymienili między sobą „gumę” i Tomek był bezradny. W chwilach naporu słowackich hokeistów świetnie spisywali się obaj bramkarze – Zborowski i Rajski.

Świetną partię zagrała trzecia piątka, który zdobyła trzy gole, w tym dwa były autorstwa Gruszki, po identycznych zagraniach Malasińskiego zza bramki. – Dał mi „patelnię” za bramką, więc co miałem robić? Widziałem kątem oka nadjeżdżającego Darka więc rzuciłem mu „gumę”. Zrobił swoje – tłumaczy Tomek Malasiński, jak doszło do zdobycia bramki otwarcia.

Skuteczności pozostałych formacji pozostawiała sporo do życzenia. – Voznik się wystrzelał w niedzielę z Naborem – dogadywał mu jeden z dziennikarzy. – Szykuję dyspozycję na piątek – odparł w przerwie między drugą, a trzecia tercją.

Voznik miał jednak sprzymierzeńca w przeciwnej drużynie, gdyż pomógł mu wpisać się do protokołu strzelców. Środkowy drugiego ataku Podhala zagrywał przed bramkę i krążek trafił w łyżwę Bajzata, lądując w siatce. – To było zagranie obliczone co do milimetra. Widziałem, że jest źle ustawiony – żartował, największy dowcipniś w zespole Podhala po skończonym meczu.

W karnych potwierdziła się strzelecka anemia. Ani Baranyk, ani Różański, ani Zapała nie dali rady golkiperowi gości. Za to Rajski pokonany został raz przez Balaża.

W czwartej drużynie słowackiej pierwszej ligi zagrało dwóch znajomych w polskich tafli - Caban i Sučko. Największą jednak gwiazdą zespołu był Rene Pucher, wielokrotny reprezentant Słowacji.

Tymczasem w korytarzach stadionu lodowego spore zainteresowanie wzbudzała postać Marcina Kolusza. Ten rozmawiał w przerwie zarówno z Wiesławem Wojasem jak i prezesem Andrzejem Podgórskim. Jego występ w barwach „Szarotek” w tym sezonie jest jeszcze możliwy, ale musi być spełnionych kilka warunków. Najważniejszy, to jego zespół Poprad musi wydostać się ze strefy spadkowej. Być może już 17 lutego będzie można coś więcej powiedzieć na ten temat. Na razie – jak powiedział Marcin Kolusz – skupia się na grze w słowackiej lidze. – Potem zobaczymy – odparł.

Ciekawostką jest, że zawody prowadziła czwórka sędziów, dwóch głównych i tyleż liniowych. To przedsmak play off, bo w tej fazie rozgrywek PZHL zdecydował, że czwórka arbitrów poprowadzi spotkania.

Nim doszło do konfrontacji obu zespołów, odbyła się miła uroczystość wręczenia medali zasłużonych dla sportu w Nowym Targu. Przyznano je 15 osobom. Nie wszyscy byli obecni. Za Dariusza Łyszczarczyka, który w obecnym sezonie reprezentuje barwy jastrzębskiego JKH, odebrał syn. Nie odebrali grający w sosnowieckim Zagłębiu – Łukasz Wilczek i Sebastian Biela. Ponadto medale przyznano: Wiesławowi Wojasowi ( właściciel zespołu), drużynie, Tadeuszowi Kalacie, Janowi Joniakowi, Wojciechowi Wolskiemu, Jarkowi Różańskiemu, Jackowi Zamojskiemu, Rafałowi Sroce, Martinowi Voznikowi, Marianowi Kačiřowi, Krzysztofowi Zapale i Sebastianowi Łabuzowi. Wręczali: Eugeniusz Zajączkowski (wiceburmistrz) i Lesław Mikołajski (przewodniczący Rady Miasta).

- Odznaczenia zapowiedziane były zaraz po zdobyciu mistrzostwa kraju. Myślałem, że umarło to śmiercią naturalną. Bardzo miło, że władze miasta pamiętały o tym - powiedział Wiesław Wojas.

Bardzo wzruszony, zaraz po dekoracji, był Jan Joniak, żywa legenda nowotarskiego hokeja. 36 lat masuje drużynę. Gdy spisać to co widział i słyszał przez te lata, to… byłaby to bardzo ciekawa lektura.

Byłem przy większości mistrzowskich tytułów „Szarotek” – wspomina Jan Joniak. – Pierwszy tytuł wywalczyłem z Mieczysławem Chmurą w roli trenera. Jestem mile zaskoczony decyzją władz miasta. Wreszcie ktoś docenił moją wieloletnią pracę w Podhalu.

Podhale Nowy Targ – HC Prešov 4:1 (0:0, 1:0, 3:1) w karnych 0:1

1:0 -Gruszka – Malasiński (38:58), 2: 0- Gruszka – Malasiński – Dziubiński (45:40 w przewadze), 2:1 – Lemešami – Michalica – Bajzat (47:53), 3:1 – Voznik (54:14), 4:1 – Łabuz – Petrina – Gruszka (54:47).

Sędziowali: Kępa i Rokicji – Długi i Kolusz (Nowy Targ).

Kary: 8 – 8 min.

Widzów 300.

Podhale: Zborowski (31:31 Rajski); Sroka – Sulka, Dutka – Ivičič (2), Łabuz – Petrina, Galant – Piekarz (2); Różański – Zapała – Kačiř, Baranyk – Voznik – Kubenko, Malasiński – Dziubiński – Gruszka (2), Ziętara – K. Bryniczka – Batkiewicz. Trener Milan Jančuška.

Prešov: Gubik; Hopkovič – Fabul’a, Sučko – Koma, Chovan (2) – Bajzat; Cmorej – Pucher – Balaż (4), Gönczi – Caban – Pavlovsky, Lemešani (2) – Michalica – Majer. Trener Peter Křemen.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama