03.05.2024 | Czytano: 3779

Podnieśli się z kolan

Godzina zero coraz bliżej. Już tylko tydzień pozostał do rozpoczęcia mistrzostw świata. Biało –czerwoni rozegrali przedostatni mecz kontrolny.



 
 
Rywala mieli bardzo mocnego. Słowacja od lat zalicza się do światowej czołówki.  Ma już na swoim koncie mistrzostwo świata (2002 r), dwa razy była wicemistrzem globu (2000 i 2012) i raz ukończyła czempionat na najniższym stopniu podium (2003). W roku 2022 wywalczyła brązowy medali igrzysk olimpijskich. Rywale mieli w składzie graczy z NHL - Tomas Tatar z Seattle Kraken, Simon Nemec z New Jersey Devils oraz Pavol Regenda z Anaheim Ducks.
 
No i nasi reprezentanci szybko przekonali się ile ich dzieli od najlepszych. Od początku znaleźli się na karuzeli. Słowacy kręcili nimi niemiłosiernie i już po 6 minutach prowadzili 3:0. Trzeci gol gospodarze strzelili grając w przewadze. Potrzebowali na pokonanie Murraya  17 sekund! Słowacy  z wielką swoboda wjeżdżali w tercję przeciwnika. Szybciej jeździli, szybciej wymieniali krążek, często grając w komplecie zamykali Polaków w ich tercji obronnej. Tercję zakończyli zdobyczą czterech goli.  
 
„Kibice biją brawo, dominacja Słowacji jest ogromna. Polska w pierwszej tercji grała tak, jakby została w autobusie” – podsumował pierwszą odsłonę słowacki hokejportal.net.
 
W drugiej tercji Polacy lepiej się zaprezentowali. Trema minęła i bardziej odważniej grali. Mieli swoje okazję, a najlepszą 50 sekund przed końcem tercji miał Zygmunt. Świetnie w tej części gry spisywał się Murray, który miał pełne ręce roboty.
 
Komentarz dziennikarza prowadzącego relację na hokejportal.net. „Polska drużyna dała lepszy występ. Murray jest świetnym wsparciem. Słowacy mieli kilka szans, ale nie udało im się podwyższyć wyniku”.
 
Świetnie rozpoczęli trzecia odsłonę biało –czerwoni. W 28 sekundzie piękna akcja Ciura – Wronka – Pasiut i ten ostatni pokonał słowackiego golkipera. Chwilę później przed szansą stanął Starzyński, ale zatrzymał go Skovranek.    Polacy dwukrotnie grali w przewadze, ale nie potrafili tego wykorzystać, również wybronili dwa osłabienia.  Błąd Kruczka na niebieskiej (złamał kij przy strzale) i wykorzystali go rywale. Potem błąd Murraya i obraz naszej gry się zaciemnił. Słowacy byli zdecydowanie lepsi, w strzałach wygrali   43:10.
 
Po meczu oglądaliśmy karne. W nich równie z wygrali gospodarze 1:0.
 
Dzisiaj po raz dziewiąty nasza drużyna narodowa skrzyżowała kije z sąsiadami z południa. Tylko raz okazaliśmy się lepsi w tych konfrontacjach oraz raz zremisowaliśmy. Bilans bramkowy to 15:49 na korzyść naszego rywala.
 
Słowacja - Polska 6:1 (4:0, 0:0, 2:1)
1:0 Regenda – Fasko Rudas – Sukel (2:30)
2:0 Takac – Hrivik – Cehlarik (3:39)
3:0 Cehlarik – Nemec – Hrivik (5:25 w przewadze)
4:0 Cingel – Grman (13:02)
4:1 Pasiut – Wronka – Ciura (40:28)
5:1 Cehlarik – Golian – Hrivik (55:17)
6:1 Hrivik – ( 59:15 sygnalizowana kara)
Słowacja: Skovranek – Grman, Ivan, Cehlarik, Hrivik, Takac – Nemec, Golian, Lantosi, Cingel, Tatar – Bucko, Petrovicky, Okuliar, Tomasi, Regenda – Bacik, Fasko Rudas, Sukel, Kudrna. Trener Craig Ramsay.
Polska: Murray – Kolusz, Ciura, Wronka, Pasiut, Zygmunt – Kruczek, Wajda, Michalski, Dziubiński, Chmielewski – Kostek, Dronia, Paś, Wałęga, Łyszczarczyk – Bryk, Górny, Smal, Starzyński, Urbanowicz. Trener Robert Kalaber.
 
Stefan Leśniowski
Foto Hockey Slovakia -PZHL FB
 

Komentarze







reklama