Jednak regulamin rozgrywek sprawił, iż dzisiejsze mecze nie miały takiej rangi, jakiej oczekiwano. Zespoły z wielkiej czwórki, a dokładnie trójki, dostały przywilej wyboru rywala w ćwierćfinale play off. Trener Jacek Płachta oświadczył, iż on zagra z ósmą ekipą. Hokeistom z Oświęcimia i Tychów nie uśmiecha się daleka podróż do Torunia, więc pewnie rywal z grodu Kopernika pozostanie JKH. Wydawało się, że dzisiaj karty będzie rozdawał team Roberta Kalabera, który zjechał do stolicy Podhala. Przy zwycięstwie Podhala wskoczyłoby na piąte miejsce, ale ten regulamin … Fachowcy przepowiadają, że „Szarotki” wybrane zostaną przez Unię. Zobaczymy czy ich typy się sprawdzą.
Trener JKH od pewnego czasu powtarza, że nie interesuje go z kim zagra w ćwierćfinale. - Spotkanie w Nowym Targu traktujemy jako solidne przetarcie przed piątkowym play off – powiedział.
Ostatnie godziny w Nowym Targu były bardzo gorące ( kiedy to nowotarskie hokejowe piekiełko się skończy?) Najpierw za krytykę prezesa Zdzisław Zaręby (MMKS), Tomasz Węglarczyk (członek Komisji Rewizyjnej) wysmarował pismo strasząc kibiców i nowy zarząd prokuraturą. Troszkę się zagalopował i ośmieszył stając w obronie prezesa. Zapomniał, iż prezes pełni funkcję publiczną i na krytykę nie powinien panicznie reagować. Tym bardziej, iż kibice go nie wyzywali, a jedynie wyrazili swoje niezadowolenie wzywając go do odejścia ze stanowiska. To było obraźliwe? Po prostu uznali, że bez niego Podhale byłoby szczęśliwsze. Po ostatnich wydarzeniach zrezygnował jeden z członków zarządu MMKS, który najszybciej zareagował, na to co się dzieje w klubie.
Zostawmy już ten temat i zajmijmy się poważniejszymi sprawami, a więc przebiegiem meczu. Gospodarze wystąpili bez najlepiej punktującego gracza w lidze, Patryka Wronki oraz kapitana Bartłomieja Neupauera. Za to wrócił do składu Filip Wielkiewicz i Andrej Themar. Pierwsze minuty były wyrównane. Akcje przenosiły się z jednej strony tafli na drugą. Były sytuacje, ale nie te z tzw. stuprocentowych. Wynik spotkania otwarł Górny, obrońca, który dostał „autostradę” od górali i ją wykorzystał. „Szarotki” próbowały zniwelować stratę, ale na przeszkodzie stawał Miarka. W końcówce Szczechura doznał kontuzji.
Podhale rozpoczęło druga odsłonę w przewadze, ale nic z niej nie wynikło. Gdy zespoły grały w komplecie Wielkiewicz przedarł się przez szyki obronne i był bliski pokonania golkipera JKH. Jastrzębianie również nie wykorzystali liczebnej przewagi. Nie była to porywająca tercja, większość strzałów była blokowana przez zawodników obydwu zespołów.
Indolencja strzelecka – tak można powiedzieć o trzeciej tercji. Zespoły miały swoje szanse, ale pudłowali bądź nie trafiali w krążek w decydującym momencie. Wreszcie w 54 minucie Cichy trafił do siatki dając trochę radości swoim fanom. Wynik już nie uległ zmianie w regulaminowym czasie. Potrzebna była dogrywka, którą jastrzębianie rozpoczęli w przewadze. Nie wykorzystali jej i zaraz po tym jastrzębianin powędrował na ławkę kar. Przed Podhalem stworzyła się szansa na pierwszą wygraną w dogrywce w tym sezonie. Nie została wykorzystana, ale nadarzyła się kolejna okazja, bo sfaulował Urbanowicz. Podhalu zostało 53 sekund, by zdobyć gola. Załamaj i Wielkiewicz z najbliższej odległości nie trafili do bramki. To były meczowe krążki. No cóż, trzeba było wykonywać samotne najazdy. W tym elemencie lepsi były górale. Mimo wygranej Podhale zakończyło sezon regularny na siódmym miejscu, bo ma gorszy bilans bezpośrednich spotkań z Cracovią.
PZU Podhale Nowy Targ – JKH GKS Jastrzębie 2:1 K (0:1, 0:0, 1:0;0:0) karne 2:1
0:1 Górny – Urbanowicz (11:03)
1:1 Cichy – Themar (53:22)
2:1 Lorraine (decydujący karny)
PZU Podhale: Bizub –Kudin, Załamaj, Szczerba, Cichy, Szczechura –Pangiełow Jułdaszew, Tomasik, Wielkiewicz, J. Lorraine, Themar – Horzelski, Kiss, Worwa, Soroka, Kamiński – Słowakiewicz, Bochnak, Jarczyk. Trener Sami Hirvonen.
JKH: Miarka– Wajda, Górny, Rajamaeki, Paś, Urbanowicz – Bagin, Viinikinen, Kolusz, Szpirko, Iżacky – MacEacherm, Martiszka, Ford, Arrak, Laszkiewicz – Onak, Kamieniew, Zając, Płachetka, Hamilton. Trener Robert Kalaber.
Stefan Leśniowski
Zdjęcia Andrzej Pabian